Chcesz usłyszeć prawdziwie przerażającą historię? Taką,
która spowoduje, że po kręgosłupie przejdzie Cię zimny dreszcz, a w Twoim
umyśle zagnieździ się nieokreślony lęk? Jeśli tak, to dzielisz tą chęć z grupą
ludzi, którzy w myśl kiedyś popularnej tradycji opowiadają sobie historię o
duchach w okolicy Świąt Bożego Narodzenia. Jedna z osób ma rękopis opowiadający
o przeżyciach w pewnej wiejskiej rezydencji w Anglii. Czy odważysz się jej
wysłuchać?
Guwernantka, dwudziestolatka o niewielkim doświadczeniu życiowym,
zgadza się przyjąć posadę w Bly, wiejskiej posiadłości należącej do pewnego
przystojnego dżentelmena na stałe mieszkającego w Londynie. Jest on wujem dwóch
sierot, dziesięcioletniego Milesa i ośmioletniej Flory, których to nauczaniem ma
się zająć młoda kobieta, której imienia nie poznajemy. W dużej posiadłości jest
jeszcze trochę służby i Mrs Grose, gospodyni. Zostaje ona powiernicą i
przyjaciółką guwernantki oraz służy jej często radą, pomimo tego, że sama
stawia się o wiele niżej niż młoda kobieta z racji swojego analfabetyzmu.
Dzieci wydają się prawdziwymi aniołkami. Piękne buzie
chwytają za serce. Tak samo jak i ich gorące przywiązanie do swojej
guwernantki, nieskazitelne maniery i rozliczne talenty. Jednak nie wszystko jest
tak idealne jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Miles zostaje wydalony ze
szkoły, a w liście przysłanym przez jej dyrektora nie ma ani słowa o powodzie,
dla którego to zrobiono. Dzieci ani słowem nie wspominają o swoim życiu sprzed
przybycia nowej guwernantki. Miles nie mówi o szkole czy o swoich kolegach, a
Flora ani razu nie wspomniała poprzedniej guwernantki, która w dziwnych okolicznościach
nagle wyjechała.
Młoda guwernantka, pomimo absolutnego oczarowania tą dwójką,
zauważa, że coś niedobrego dzieje się w domu. Pewnego dnia widzi przystojnego,
rudego mężczyznę na jednej z wież posiadłości. Okazuje się, że jest to Peter
Quint, który poprzedniego lata pracował dla wuja dzieci i spędzał szczególnie
wiele czasu z chłopcem. Quint jednak umarł! Nie jest to jedyna zjawa, którą
widzi młoda kobieta. Drugą jest piękna jakąś straszną urodą panna Jessel,
poprzednia guwernantka, która miała romans z Quintem, a po odejściu z pracy
również umarła. Dwudziestolatka jest jedyną osobą, która widuje oba duchy, ale
w miarę upływu czasu zyskuje pewność, że również i dzieci kontaktują się ze
zjawami i rozmyślnie ukrywają to przed dorosłymi.
Odkrycie fałszu w zachowaniu Flory i Milesa jest prawdziwym
wstrząsem zarówno dla guwernantki, jak i gospodyni. Teraz wszelkie działania
młodej kobiety dążą do uchronienia dzieci przed złym wpływem zjaw, choć
podejrzewa ona, że młode duszyczki zostały już skażone niemoralnym prowadzeniem
się martwej pary jeszcze zza ich życia.
Prawdziwą sensacją jest moment, kiedy guwernantka widzi
pannę Jessel w towarzystwie pani Grose i Flory. Jednak zarówno gospodyni, jak i
dziewczynka zaprzeczają, że cokolwiek widziały. Mimo to pani Grose dalej
wspiera guwernantkę i na jej życzenie zabiera dziewczynkę, aby odpoczęła od
niezdrowej atmosfery domu do wuja. Kiedy dwudziestolatka zostaje sam na sam z
Milesem odbywają oni dziwną rozmowę. Chłopiec przyznaje się, że ukradł napisany
przez guwernantkę list do wuja i go spalił, ale kiedy kobieta wskazuje na
zaglądającego przez okno ducha Quinta, Miles nie potwierdza tego, że również go
widzi. Nowela kończy się zaskakująco i dramatycznie (nie napiszę jednak jak
zostawiając to Tobie do odkrycia).
Co jest cecha charakterystyczną tej noweli? Myślę, że
psychologiczny aspekt utworu. Nie jest to typowa historia o duchach. Dostajemy
wgląd w psychikę głównej bohaterki, która opisując swoje uczucia i rozterki
wprowadza niezdrową atmosferę obsesji i lekkiego obłąkania. Smaku dodaje fakt,
że nikt oprócz niej nie widzi duchów. Powstaje więc pytanie czy one naprawdę
istniały czy były jedynie chorym wytworem udręczonego umysłu kobiety.
Mogło być to spowodowane jej stłamszoną seksualnością, jak
chciałby to widzieć Freud (a jakżeby inaczej). Mi jednak odpowiada myśl, że
kobieta, której wychowanie odbywało się głównie w domu i której doświadczenie
życiowe jest mizerne, nabiła sobie głowę pewnymi szlachetnymi ideami. Postawiła
się ona w sytuacji udręczonej bohaterki dzielnie chroniącej niewinność dzieci, choćby
za wszelką cenę. Nawet kiedy zaczyna ona podejrzewać, że kryształowe młode
duszyczki nie są tak nieskalane jak z początku myślała, winą za to obarcza zgubny
wpływ poprzednich ich opiekunów. Stawia siebie między diabelskimi siłami, a duszami
dzieci, które są stawką w tej walce.
Dlaczego guwernantka przyjęła, że jej podopieczni są tak idealni?
Głównie dlatego, że dzieci miały anielskie oblicza. Również to z powodu
fizycznej atrakcyjności ich wuja zgodziła się przyjąć tę posadę. Pokazuje to
jak małe ma ona doświadczenie i jak bardzo nie zna się na ludziach. Nie boi się
jednak duchów, a jej postawa charakteryzuje się odwagą.
Z drugiej jednak strony, może dlatego tylko ona widzi oba
duchy, bo jest wyjątkowo wrażliwa i w pewien sposób nieskażona przez obce
wpływy? Przecież podała pani Grose dokładny opis obu osób, których w życiu nie
widziała i o których nawet nie słyszała. Również i zachowanie dzieci wydaje się
dosyć podejrzane. Idealnie potrafią one okręcić swoje opiekunki wokół małego
paluszka. Tak chcą przypodobać się swojej guwernantce, że niejako wyprzedzają
jej pragnienia i myśli robiąc to co jej się by najbardziej podobało. To tu to
tam przemykają małe fragmenty wiadomości o tym, ze Miles nie do końca jest tak
dobry jakim się zdaje. Okazuje się, że jest zdolny do zła, co z resztą sam
czasem mówi swojej opiekunce.
Siła tej opowieści tkwi w niedopowiedzeniu. Nie wiemy jakie
zło czyha ze strony duchów na dzieci. Na pewno nie jest to zło fizyczne, ale
bardziej jest to groźba skalania ich charakteru i sprowadzenie ich na złą drogę.
Również sposób prowadzenia się panny Jessel i Quinta nie jest opisany
dosłownie, a dowiadujemy się o nim z informacji wyrwanych przez guwernantkę od
pani Grose. Nie wiemy dlaczego Miles został usunięty ze szkoły, a obie
opiekunki nie wnikają w tą sprawę głębiej. Wszędzie są jedynie niedopowiedzenia
i przypuszczenia wysnute na podstawie przemyśleń guwernantki. Spiętrzają się
one wprowadzając skisłą lepkość, która przywiera do czytelnika nie dając mu
chwili odpoczynku od fabuły.
Dodatkowo atmosferę niepokoju i nieokreślonego lęku
podsycają pewne zabiegi autora. Kiedy po raz pierwszy guwernantka widzi
rudowłosą zjawę wszelkie dźwięki cichną, ptaki zamierają i zapada złowroga
cisza. W innych przypadkach już po zapadnięciu mroku nagle gaśnie świeca. Takie
proste zabiegi, niby oczywiste i takie do których już powinnam przywyknąć,
sprawiały, że zaczynałam czuć się nieswojo.
Czy jest to opowieść o duchach czy może opis
psychologicznego rozpadu umysłu młodej kobiety to już zostawiam Tobie do
zdecydowania. Jednak kiedy, zaczniesz czytać ‘The Turn of the Screw’ nie
nastawiaj się na typową historię o zjawach, a na powolne zanurzanie się w
syropie złożonym z szaleństwa, obsesji i niedopowiedzenia.
Polecam wszystkim fanom psychologicznych rozkmin, nietypowych
opowieści o duchach, oraz tym, którzy mają swoje podejrzenia w stosunku do
słodkich, blondwłosych dzieciątek.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY.
Dziwna ta nowela.
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę książki bez matafor, konieczności domyślania się co autor miał na myśli i doszukiwania się ukrytego sensu.
a ja lubię takie lektury. Lubię poprzedzierac się przez tekst. Ale potem czytam sobie coś lekkiego, bo co za dużo to niezdrowo :)
Usuń