Poznajcie Matyldę. Ma lat pięć, jest dosyć mała jak na swój
wiek, miła, sympatyczna i bardzo uprzejma. Acha, no i jest nieprzeciętnie
inteligentna. Tak bardzo, że w wieku trzech lat sama nauczyła się czytać i od
tej pory przeczytała wszystkie książki dla dzieci dostępne w bibliotece, a
także dużą część tych dla dorosłych. Sama też nauczyła się tabliczki mnożenia,
a teraz potrafi mnożyć nawet trzycyfrowe liczby przez trzycyfrowe. Bez wysiłku,
samo się tak jej robi w głowie. Także inne informacje chwyta w lot i
zapamiętuje bez wysiłku.
Ja byłabym bardzo szczęśliwa mając taką córkę. Miłą,
uczynną, a na dodatek uzdolnioną. Niestety, rodzice Matyldy, państwo Wormwood,
w najlepszym razie ją ignorują. Zazwyczaj jednak dostaje ochrzan za samą swoją
obecność. Jej ojciec jest sprzedawcą samochodów i ma swój własny biznes w
mieście. Jej matka, nie pracuje co prawda, ale spędza pół dnia na bingo, nie
interesując się co robi jej córka. A, jest jeszcze i brat, ale on tak samo jak
i rodzice, najbardziej lubi spędzać czas oglądając telewizję z obiadem z
zamrażarki na kolanach lub słuchając chwalącego się swoimi oszustwami ojca, po
którym ma przejąć w przyszłości biznes.
Kiedy Matylda idzie do szkoły jej nauczycielką zostaje panna
Honey. Miła, spokojna i bardzo rozsądna staje się przyjaciółką dziewczynki i
jedyną osobą, która ją chce zrozumieć i się do niej zbliżyć.
Niestety, dyrektorką szkoły jest przerażająca panna
Trunchbull, o sylwetce zapaśnika, historii sportowej w rzucaniu młotem, ziejąca
nienawiścią do uczniów, szczególnie tych najmłodszych. Co gorsza, nienawiść
panny Trunchbull przekuwa się w przerażające czyny, których się dopuszcza w
szkole. Potrafi złapać dziewczynkę za warkocze i, tak jak młotem, rzucić nią
hen daleko, za podwórze. Albo złapać ucznia za uszy i unieść w powietrze (jest
stwierdzone, że uszy danego nieszczęśnika nie odpadną, ale znacznie się
wydłużą). Jest jeszcze jedna kara dla uczniów za przewinienia, prawdziwe lub
domniemane, zamknięcie w specjalnej szafie. Jest ona bardzo wąska, nie można w
niej kucnąć ani siąść, tylko trzeba stać (a czasem jest to nawet cały dzień). Z
trzech jej ścian wystają fragmenty
szkła, a drzwi nabite są gwoździami. To taka Żelazna Dziewica, ale przeznaczona
dla krnąbrnych w opinii dyrektorki uczniów.
Kiedy panna Honey prowadzi lekcje z resztą klasy, Matylda
może siedzieć na swoim miejscu i czytać książki przeznaczone dla starszych
uczniów, bo dyrektorka nie pozwoliła przenieść jej do wyższej klasy. Tak więc
mózg dziewczynki ma sporo wolnego czasu. I może właśnie to sprawiło, że pewnego
dnia, kiedy panna Trunchbull odpytywała uczniów z klasy Matyldy z tego czego
nauczyli się w poprzednim tygodniu, wydarzyło się coś bardzo dziwnego. Ale to
dopiero był początek. Kiedy Matylda będąc na herbacie u swojej nauczycielki
wysłuchała historii jej życia wymyśliła pewien plan. Plan, którego
najważniejszym punktem będzie coś bardzo dziwnego, niezwykłego, a wręcz
magicznego…
Prześwietna jest to lektura! Postać Matyldy, która pomimo
swojego sympatycznego i spokojnego usposobienia, potrafi w bardzo sprytny
sposób odegrać się najpierw na rodzicach, a potem na dyrektorce za ich
niesprawiedliwe traktowanie innych, nie dość, że bawi to jeszcze i pokazuje, że
nawet będąc bardzo małym można wpływać na otaczający świat. Matylda ma wiele
zdrowego rozsądku i poczucia sprawiedliwości i po prostu jak widzi jakąkolwiek
niegodziwość to nie może jej wytrzymać. Dodatkowo jest bardzo odważna i chętnie
podejmuje ryzyko w słusznej sprawie.
Co ciekawe, pomimo tego, że jej ojciec jest oszustem, matka
idiotką, a brat ma spowolnione myślenie to wcale nie czuje do nich nienawiści.
Bierze ich jakimi są i na swój sposób próbuje ich zachowanie utemperować. Próbuje
również znaleźć swoje miejsce w rodzinie, zaszywając się w kąciku z książką,
ale sam jej widok czytającej jest obrazą dla jej rodziców.
Jak zwykle w książkach Roalda Dahla mamy dużą dawkę
błyskotliwego i troszkę ironicznego humoru, ale i momenty grozy, kiedy
zachowanie panny Trunchbull wydaje się całkowicie nieprzewidywalne i naprawdę
nie jesteśmy przygotowani na kolejne agresywne ataki z jej strony. Dorośli przedstawieni są bardzo prawdziwie dzieląc się na tych dobrych (jak
panna Honey czy pani bibliotekarka), ale i złych, niegodziwych fałszywców (pan
Woodworm i panna Trunchbull). Mocno zaakcentowany jest fakt, że nie tylko
jednoznacznie złe uczynki sprawiają, że ktoś jest złym człowiekiem, ale również
i głupota jest szkodliwa (tak jak w przypadku tępej pani Woodworm). We
wszystkich książkach tego autora to dobro wygrywa, pomimo przeróżnych
dramatycznych zwrotów akcji i coraz to nowych przeszkód. W końcu jednak każdy
dostaje to na co zasługuje. Ofiara prześladowców nawet jeśli niepozorna i
zahukana przez całe życie, znajduje w sobie odwagę by walczyć i wyswobodzić się
spod złego wpływu prześladowcy. A ten zostaje ukarany. Tak jest w „Matyldzie”,
ale i w np. ‘James and the Giant Peach’.
Nie mogę się doczekać, kiedy Mimi podrośnie i zapozna się z
twórczością Roalda Dahla, jak również z ilustracjami Quentina Blake’a, który
swoimi świetnymi obrazkami dodaje smaczku powieściom tego autora. Ja poznaje je
dopiero teraz, ale nie zmienia to faktu, że mam przy czytaniu wiele zabawy.
Polecam wszystkim prześladowanym, miłośnikom książek,
dzieciom bystrym i tym otępiałym lekko przez telewizję oraz każdemu jednemu i
wszystkim na raz.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Acha, tak sobie myślę, że rodzina Matyldy charakteryzowała
się tzw. „ołowianym okiem” opisanym przez Małgorzatę Musierowicz, które
wytwarza się przez nadmierne oglądanie ogłupiającej telewizji i zbyt małą ilość
dobrych lektur.
M.
Lista książek, które przeczytała Matylda i które zostały
wspomniane w powieści (pomijając ‘Easy Cooking’, jedyną książkę, która
znajdowała się w domu Matyldy):
‘Great Expectations’ Charles Dickens
‘Nicholas Nickelby’ Charles Dickens
‘Oliver Twist’ Charles Dickens
‘Jane Eyre’ Charlotte Bronte
‘Pride and Prejudice’ Jane Austen
‘Tess of the D’Ubervilles’ Thomas
Hardy
‘Gone to the Earth’ Mary Webb
‘Kim’ Rudyard Kipling
‘The Invisible Man’ H. G. Wells
‘The Old Man and the Sea’ Ernest
Hemingway
‘The Sound and the Fury’ William
Faulkner
‘The Grapes of Wrath’ John Steinbeck
‘The Good companions’ J.B. Priestley
‘Brighton Rock’ Graham Greene
‘Animal Farm’ Goerge Orwell
‘The Red Pony’
John Steinbeck (co prawda tę książkę rozszarpał ojciec Matyldy, ale mam nadzieję,
że udało się jej zdobyć drugi egzemplarz i doczytać do końca)
‘The Lion, the Witch and the
Wardrobe’ C.S. Lewis
‘the Pickwick papers’ Charles
Dickens
‘Just So Stories’ Rudyard Kipling
To jedynie
ułamek tego co Matylda pochłonęła w wieku pięciu lat spędzając dwie godziny
pięć dni w tygodniu w fotelu w bibliotece albo leżąc na swoim łóżku popijając
gorąca czekoladę. Oczywiście, nie wszystko dobrze zrozumiała, ale idąc za radą
pani bibliotekarki, czytała wszystko chłonąc i odkładając w głowie na później.
M.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY
Oj przypomniałaś mi, że nie skończyłam tej książki!
OdpowiedzUsuńZaczęłam ją czytać w dwóch klasach podczas zastępstw, ale te się skończyły i o niej zapomniałam.
Nie doszłam nawet do momentu gdy Matylda poszła do szkoły. Myślałam, że cały czas będzie w różny sposób "karać" swoich rodziców, a tu się okazuje, że książka jest jeszcze ciekawsza... och muszę do niej wrócić!
Zrobię to jednak już w wakacje, bo czerwiec to gorący kres w szkole i pewnie na czytanie będzie jeszcze mniej czasu niż w maju (nie wspominając już o pisaniu)....
Ja też miałam falstart, ale naprawde warto przeczytać. Zabawna i inteligentna! I faktycznie, ja już zapomniałam co oznacza czerwiec dla ludzi związanych ze szkołą i uczniów ;)
Usuń