czwartek, 21 maja 2015

‘The Novel Cure. An A-Z of Literary Remedies’ Ella Berthound & Susan Elderkin




Czy boli Cię ząb? A może cierpisz na migrenę? Albo boisz się rozliczeń podatkowych? Straciłeś wiarę, nadzieję, chęć do życia? A może koszmary nie dają Ci się wyspać?  Lub spisz za długo i nie możesz zmobilizować się do wyjścia z łóżka?

Nie martw się na te i na setki innych dolegliwości dwie pisarki, Ella Bethound i Susan Elderkin, mają dla Ciebie lek. Lek w postaci idealnie dobranej lektury. Czasem nie do końca oczywistej (co ma ból zębów do „Anny Kareniny”?), czasem wspierającej Cię w ciężkiej sytuacji dając Ci nadzieję („Cleave” Nikki Gemmel w przypadku np. złamanej nogi i związanego z tym unieruchomienia),  współgrającej  z Twoim bólem i cierpieniem, a czasem takiej, która ma odwieść Cię od podjętej decyzji czy zamiarów (jak np. lektura ‘Therese Raquin’ Emila Zoli w przypadku myśli morderczych).

Oprócz dolegliwości typowo związanych z życiem codziennym są również przeróżne „choroby” czytelnicze. I tak mamy na przykład samotność spowodowaną zbyt częstym czytaniem. Oczywiście, że jest na to rozwiązanie – czytaj w kimś, na głos lub po cichu. A co jeśli charakteryzuje Cię tendencja do czytania książki aż do końca, nawet jeśli jest źle napisana czy nudna? Przyswój sobie zasadę pięćdziesięciu stron. Po przeczytaniu pierwszych pięćdziesięciu stron zadecyduj czy książka jest warta poświęcania jej swojego czasu i doczytania do końca. 

Dodatkowo dostajemy świetne listy książek na dane dziesięciolecie życia, książek najbardziej szokujących, książek, które mają Cię podnieść na duchu oraz takich, których czytanie najlepiej zostawić na smutny etap życia lub na dni spędzane pod kocykiem.

Książka jest rozmiarów obfitych, a książek w niej wymienionych nie sposób zapamiętać, tyle ich jest. Przy tym, jest bardzo dowcipnie napisana, z wielką erudycją, ironicznie i z polotem. Da się odczuć, że napisały ją kobiety, bo czasem są jakieś takie wtręty świadczące o tym (jak. Np. dotyczące dzieci, ciąży, itp.), ale jest to lektura dla każdego miłośnika książek. 

Ja trzymałam ją wypożyczoną z biblioteki ponad trzy miesiące, bo jest to lektura do której się wraca co jakiś czas, podczytuje a to z przodu kawałeczek, a to z tyłu, a to na oślep, a samo posiadanie jej na półce napawa sympatycznym ciepełkiem. Kiedyś jak będę miała za dużo pieniędzy to na pewno ją sobie kupię. 

Na początku zapisywałam sobie wszystkie ciekawe tytuły, ale za dużo ich było, więc skserowałam sobie spis znajdujący się na końcu książki. Fajnie było natknąć się na powieści, które już czytałam, a które czasem były przedstawione w zupełnie nowym dla mnie kontekście. Co prawda nie było ich za dużo, bo obie autorki są mega oczytane i przedstawiają setki tytułów najróżniejszych książek, no ale zawsze.

Polecam wszystkim bibliofilom, tym, którzy nie wiedzą jaka ma być ich kolejna lektura oraz wszystkim hipochondrykom (bo lepiej wydawać hajs na książki niż na niepotrzebne leki).

Pozdrawiam,
Kura Mania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!