sobota, 8 listopada 2014

'Death of a Hussy' M.C. Beaton ("Hamish Macbeth i śmierć bezwstydnicy")





Niemiła, starsza, ale bogata ciotka o interesującej przeszłości. Młoda siostrzenica, która dopiero co przeszła operację usunięcia raka płuc, potrzebująca gotówki i nienawidząca ciotki u której mieszka. Trzech mężczyzn przybyłych do domu ciotki, których ona w przeszłości skrzywdziła. Decyzja starszej kobiety o zamążpójściu, jej mowa o wielkich pieniądzach, które przypadną jej przyszłemu mężowi w udziale po jej śmierci (a serce ma słabe). Nagła i dramatyczna śmierć kobiety. Czterech podejrzanych mieszkających w jednym domu. A może pięciu? I dociekliwy policjant, który nie ustanie póki nie znajdzie zabójcy starszej kobiety. Brzmi ciekawie? Pewnie, przychodzą na myśl klasyczne kryminały w stylu Agathy Christie. No niestety, jak się przekonałam, jeśli chodzi o serię o Hamishu Macbecie, szkockim policjancie z niewielkiego miasteczka, ciekawe są jedyne pomysły na jego przygody, a wykonanie zostawia wiele do życzenia.

Skusiłam się, no skusiłam się, oprzeć się nie mogłam po prostu. Zobaczyłam, że na półce bibliotecznej jest tom, którego nie czytałam i wzięłam. Miałam nie czytać, ale przeczytałam. No i dobrze, bo ta książka dobitnie pokazała mi, że nie ma sensu tracić czasu na lektury słabe i nudne. Trzeba pożegnać się z zasadą w myśl której rozpoczętą książkę zawsze trzeba doczytać do ostatniej strony.

Hamish Macbeth mnie irytuje. Jest niemiły i arogancki. Przekonany o własnej wyższości. Jego nieuprzejmość względem kobiet nie może być tłumaczona tym, że są one irytujące. Po co zgadzał się na udzielanie lekcji jazdy samochodem Alison Kerr, siostrzenicy zamordowanej Maggie Baird, jeśli potem jest dla niej aż tak niemiły i na dodatek obgaduje ją za plecami? I to ciągłe powtarzanie jak to przedstawicielki płci pięknej lecą na tego wysokiego, rudego policjanta… No proszę Was, co niby kobiety miałyby w nim widzieć? Piękne, brązowe oczy? Pfff. Zresztą nie znalazłam w tej książce ani jednej postaci, którą mogłabym obdarzyć chociaż cieniem sympatii. Wszyscy są niemili, złośliwi, zafiksowani na punkcie religii, słabi lub agresywni. Matko, jak taka jest Szkocja to nawet na wycieczkę tam nie pojadę! 

Większa część książki jest o niczym. Opis zachowania Maggie i nauki jazdy Alison. Przyjazd byłych kochanków starszej kobiety. Morderstwo. Kolejne morderstwo. W przerwach przyklejanie się Alison a to do Hamisha, a to do jednego z mężczyzn, którzy przyjechali do Maggie. Dopiero jak Hamish postanowił otrząsnąć się z lenistwa w bardzo prosty i szybki sposób namierzył mordercę. Pach, pach, dziesięć stron i wszystko jasne. Pewnie autorka zauważyła, że odbębniła te swoje sto osiemdziesiąt stron, więc może książkę zakończyć. Rudy policjant to główna postać tej serii, ale nie wiem dlaczego autorka uparła się robić  z niego takiego boga, jak jest on w sumie przeciętny i nijaki.

Szalę przeważył opis zachowania Hamisha pod sam koniec książki, kiedy to w odpowiedzi na niemiłą uwagę czy tam wredne spojrzenie byłej  policyjnej partnerki podszedł do niej i wycisnął na jej ustach namiętnego całusa. A potem szybko oddalił się uciekając przed kobietą, która nagle zaczęła zachowywać się jakby straciła rozum wołając za Hamishem darling. Seksistowskie i niesmaczne. Już na pewno nie sięgnę po żadną książkę z tej serii. Kompletna strata czasu.

Polecam wszystkim książkowym masochistom.

Pozdrawiam,

Kura Mania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!