czwartek, 22 maja 2014

‘The Complete Maus’ Art Spiegelman




Powieść graficzna. Wydumana nazwa dla zwykłego komiksu? W żadnym razie. Jako zwykła powieść, ‘Maus’ byłby zapisem traumy Holocaustu i zapisem trudnych relacji syna z ojcem. Jako powieść graficzna przykuwa dramatyzmem i nie pozwala oderwać się od przejmującej historii Spiegelmanów ani na chwilę. 




Od samego początku jesteśmy wprowadzeni w proces powstawania powieści. Art Spiegelman postanawia przedstawić historię Holocaustu widzianego oczami swojego ojca w formie komiksu. Widzimy jak przychodzi do ojca aby ten opowiedział mu wszystko – od przedwojennych losów w Sosnowcu przez nasilające się represje ze strony Niemców, wybuch wojny, kolejne kryjówki, pobyt w Oświęcimiu aż do losów powojennych, które zaniosły Spiegelmanów przez Szwecję do Stanów Zjednoczonych.  
Zachowanie sprawności fizycznej,
 mimo podupadającego zdrowia,
stało się dla Vladka obsesją


Oprócz historii związanych stricte z prześladowaniem Żydów poznajemy również osobiste relacje ojca z synem, ich prywatny Holocaust. Dowiadujemy się, że  II wojna światowa, pobyt w Auschwitz oraz strata pierworodnego syna to traumy, które cały czas żyją w rodzinie Spiegelmanów. Pomimo pełnych sukcesów powojennych losów rodziny nie jest ona szczęśliwa. Matka Arta, Anja, popełnia samobójstwo kiedy ten miał lat 20. Już przed wojną była podatna na depresję, a cierpienie, którego doświadczyła później odcisnęło na niej niezatarty ślad.  Po śmierci żony, Vladek zupełnie się załamał. Art musiał przejąć rolę ojca i pomóc mu wyjść z depresji. Swoje przeżycia opisał w komiksie pt. ‘A Prisoner on the Hell Planet. A Case History’, który jest komiksem w komiksie. Art opowiada jak ojciec pogrążał się w depresji, jak spał przytulony do syna na podłodze według starego żydowskiej tradycji, jak w czasie pogrzebu rzucił się na trumnę krzycząc. Art opisuje jak niekomfortowo się czuł w obecności tak strasznego cierpienia. Przywołuje też epizod, który pokazuje jak bardzo czuje się winny śmierci matki. Ten krótki komiks kończy się okrzykiem Arta zamkniętego w więzieniu oskarżającego matkę o popełnienie perfect crime – swoim samobójstwem zabiła swojego syna. Jej śmierć przyczyniła się do dezintegracji życia rodzinnego. Specyficzny charakter Vladka, nie łagodzony już przez łagodne usposobienie Anji, zmienia się i robi coraz trudniejszym. Vladek niczego nie wyrzuca, bo wszystko może się przydać. Jest bardzo skąpy, wydziela niewielkie sumy pieniędzy swojej drugiej żonie, Mali, i wciąż narzeka na jej pazerność i rozrzutność. Zbiera znalezione resztki na ulicy, takie jak kawałki drutu, bo nie dość, że może się to przydać to jeszcze jest za darmo. Może pozwolić sobie na pielęgniarkę, ale nie zatrudnia jej. Według niego jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto, nawet w sytuacji kiedy jego żona odchodzi, a syn nie chce się z nim widywać. Wszystko tłumaczy tym, że nie miał niczego w czasie wojny i tylko dzięki własnej zaradności  i oszczędności poradził sobie. W pewien sposób, Vladek wciąż przeżywa swój Holocaust, jakby nie chciał z niego „wyjść”.



Czemu ‘Maus’ jest tak popularny? Myślę, że to z powodu sposobu ujęcia tematu w formie komiksu. Podobno Art Spiegelman powiedział, że zwierzęta, które wybrał dla reprezentowania poszczególnych narodów zostały wybrane przypadkowo, ale nie wierzę w jego słowa. Sam podsuwa nam pewne wskazówki. Pierwsza część zaczyna się od słów Adolfa Hitlera ‘’The Jews are undoubtedly a race, but they are not human.’’ Część druga zaczyna się od fragmentu artykułu z gazety niemieckiej z połowy lat 30 mówiącym o Myszce Miki i przyrównującym to brudne, przenoszące choroby zwierzę do Żydów, którzy przecież byli oskarżani  o roznoszenie chorób i wszelkiej zarazy zarówno fizycznej jak i umysłowej. Jeśli Żydzi to myszy to Niemcy muszą być kotami. Przecież to koty polują na myszy, które włażą do różnych kryjówek. Polacy przedstawieni są jako świnie co nie zostało dobrze przyjęte przez nasz naród. Świnia kojarzy się źle, ale w powieści nie jest to ujęte jednoznacznie. Niektórzy Polacy pomagają Żydom się ukryć. Oczywiście nie z odruchu serca, ale w zamian za finansową gratyfikację. Inni sprzedają informacje o ukrywających się Żydach w zamian za cukier lub smalec. Nie jest to jednak jedynie domeną Polaków, bo również sami Żydzi  to robią. Polacy traktowani są z wyższością przez Niemców i wielu z tych, którzy pomagali nazistowskiej władzy skończyło w obozach koncentracyjnych. Generalnie wydaje mi się, że główną cecha Polaków przedstawionych w powieści jest interesowność, chęć zarobienia. Amerykanie to psy. Troszkę mnie to zdziwiło, bo jeśli pies goni kota to oznaczałoby, że to Amerykanie pobili Niemców i wyswobodzili Europę spod jarzma Rzeszy. Może faktycznie tak widziani byli przez Żydów przebywających w obozach. Przypomina mi to jeden z odcinków „Kompani braci” kiedy to wojska amerykańskie wyzwalają nazistowski obóz. W powieści występują też Szwedzi, czyli renifery czy łosie (jakżeby inaczej) i żaba, czyli francuska narzeczona Arta, która potem zostaje zmyszowiona. 


‘Maus’  wstrząsnął mną nie tylko z powodu Holocaustu, ale głównie z powodu tego jak wpłynął on na losy członków rodzin tych co przeżyli. Art urodził się po wojnie, ale wojna ciągle w nim żyje, bo i żyje w jego rodzinie. Ciągle czuje się porównywany z idealnym Archiem, pierworodnym synem, mimo, że ten zginął jako małe dziecko w czasie wojny. Powieść stawia pytanie jak powinniśmy traktować tych, którzy ocalali. Podziw nie jest na miejscu, ponieważ oznacza, że powinniśmy pogardzać tymi, którym się nie udało, którzy nie przeżyli.  Czy Art jest złą osobą, bo czasem nienawidzi ojca, który doprowadza go do wściekłości? Przecież powinien mu wybaczyć, powinien go kochać, bo Vladek przeżył Auschwitz, bo to mu się należy. Nic nie jest jednak tak proste. Wszyscy popełniamy błędy i na naprawienie części z nich nie starczy nam czasu lub chęci. 

Więc kim jest ten survivor, ocalały, z podtytułu powieści? Czy jest to Vladek, który przeżył wojnę, ale nigdy nie wyrzucił jej ze swojego systemu? Czy jest to Art, który spędził całe swoje życie rozmyślając o Holocauście, czując się winny, że to doświadczenie nie było jego udziałem i próbując sobie pomóc przez spotkania z terapeutą i, wreszcie, opowiedzeniem historii w ‘Maus’?

Z tym pytaniem Was pozostawiam.

Pozdrawiam,

Kura Mania.

czwartek, 15 maja 2014

‘Agatha Raisin and the Wizard of Evesham’ M.C.Beaton





Agatha Raisin i jej detektywistyczne przygody opisane są w całej serii książek napisanych przez panią Beaton. Książkę zaczyna krótki opis kim jest Agatha, który znalazłam bardzo użytecznym, ponieważ nigdy wcześniej nie czytałam żadnej książki z tej serii. A więc Agatha Raisin, z domu Styles, urodziła się w Birmingham, ale nie zamierza się do tego przyznawać. Jej upór, błyskotliwy umysł oraz mordercza ambicja pozwoliły jej na wyjazd w młodym wieku do Londynu i tam, krok po kroku, wspinała się na stopniach kariery w public relations. Odcięła się od rodziców, bezrobotnych pijaków żyjących z zasiłku, i odeszła od męża, który okazał się takim samym leniwym próżniakiem jak jej rodzice.  Jak tylko zarobiła wystarczająco dużo pieniędzy na dostatnie życie poszła na wcześniejszą emeryturę i kupiła domek na wsi zwanej Carsely w Cotswold. Nie zamierzała zostać prywatnym detektywem, ale pewien zatruty kisz i podejrzenie o morderstwo, które padło na Agathę zmusiło ja do amatorskiej detektywistycznej pracy mającej na celu oczyszczenie jej imienia. I tak to się zaczęło.

‘Wizard of Evesham’ zaczyna się źle. James Lacey mieszkający po sąsiedzku, wielka miłość i obsesja głównej bohaterki, wyjechał i nie daje znaku życia. Dodatkowo upał jest iście tropikalny. A na głowie pojawił się pierwszy siwy włos. I to nie jeden. Zrozpaczona Agatha bierze sprawy w swoje ręce i robi sobie płukankę, której efektem jest niecodzienny fioletowy kolor. Za radą przyjaciółki, pani Bloxby, żony wikarego, udaje się do salonu fryzjerskiego nazwanego Mr John. Pan Jan okazuje się być zabójczo przystojnym blondynem, pod którego urokiem roztapiają się serca niewieście, a kolana ich właścicielek drżą. Och, na Agathę również działa jego urok. Jednocześnie jej bystry umysł zauważa pewne rysy na  wizerunku boskiego fryzjera. Będąc w łazience zakładu fryzjerskiego słyszy podejrzaną rozmowę, jedna z jej sąsiadek, pani Friendly, blednie z przerażenia widząc Johna, nie mówiąc już o jędzowatej pani Darry, która na jego widok traci swój rezon i zmyka do domu. Dodając dwa do dwóch Agatha zaczyna podejrzewać, że boski Janek jest szantażystą. Jednakże jej podejrzenia blakną pod wpływem mnóstwa komplementów, wspólnej kolacji oraz namiętnych pocałunkach szałowego blondyna. Jej stęsknione uczucia serce bierze górę nad rozumem. Agatha nie może uwierzyć, że John mógłby posunąć się do tak brzydkiej rzeczy jak szantaż. Zaczyna nawet snuć plany dotyczące otwarcia salonu fryzjerskiego w Londynie. Niestety, nadzieje na różową przyszłość zostają brutalnie zduszone w zarodku. Podczas kolejnej wizyty Agathy w salonie fryzjerskim, Mr John pada martwy na podłogę. Była specjalistka od PR podejrzewa, że został on otruty przez jedną z osób, którą szantażował. Aby potwierdzić swoje podejrzenia kradnie klucze do domu fryzjera i udaje się tam na poszukiwanie dowodów szantażu. Będąc w piwnicy słyszy jak ktoś wchodzi do domu i go podpala. Agacie udaje się uciec w ostatnim momencie. Nie jest to jednak koniec emocji związanych z morderstwem Johna. Agatha będzie wielokrotnie przesłuchiwana przez policję, odkryje grzeszki przeszłości blond fryzjera i znajdzie jeszcze dwa trupy. A na samym końcu przeżyje mrożącą krew w żyłach przygodę w kolejnym zakładzie fryzjerskim, która diametralnie zmieni jej image.  Jednocześnie biedne serce Agathy zostanie jeszcze bardziej umęczone niepokojem o możliwą przyszłość z Jamesem. Kolejnych zmartwień dostarcza jej sir Charles Fraith, mieszkający niedaleko, z którym miała bardzo przelotny romans. Według Agathy zbyt przelotny. Według Charlesa zwykłe one night stand. Na dodatek, sir Fraith często nocuje u Agathy traktując jej dom jak hotel i nie mówiąc na jak długo się zatrzymuje ani nie zapowiadając swoich wizyt. Mimo tego, że Agatha nie może na Charlesa liczyć jest on zaliczany do szczupłego grona jej przyjaciół. 

‘Agatha Raisin and the Wizard of Evesham’ to świetna rozrywka. Książka napisana jest lekko, czyta sie ja szybko i przyjemnie. Cała intryga jest bardzo ciekawa, może nie zaskakująca, ale za to wciąga tak, że podczytywałam ją w każdej możliwej sytuacji (mieszanie zupy tudzież karmienie małej Mimi). Po za tym, wątek detektywistyczny poprzeplatany jest rozterkami Agathy, które wydają się bardzo prawdziwe i życiowe. No bo kto by się nie martwił pierwszymi siwymi włosami? Albo swoim wiekiem? Smaczku książce dodawały zgryźliwości i ironiczne uwagi Agathy, która nie jest najsympatyczniejszą osobą na świecie, a jej cechą charakterystyczną jest zabójcza bezpośredniość. Nie jest to typowa bohaterka powieści, bo nie ma zbyt wielu pozytywnych cech, często denerwowała mnie swoją biernością jeśli chodzi o życie prywatne, no i jej rozterki godne szesnastolatki sprawiały, że chciałabym nią potrząsnąć, ale jest osoba interesującą i bardzo ciekawa jestem jej innych przygód. 

Polecam nie tylko wszystkim miłośnikom lekkich kryminałów, ale również tym, którzy szukają dobrej rozrywki. Jestem pewna, że przy kolejnej wizycie w bibliotece wypożyczę kolejną cześć przygód Agathy Raisin.

Pozdrawiam,

Kura Mania.

PS. Tak sobie pomyślałam, że jakbym miała zostać pisarka to chciałabym pisać takie właśnie lekkie kryminały. 

Mania.

czwartek, 1 maja 2014

Plany na maj (2)

Najpierw krótkie podsumowanie ostatniego miesiąca. Ech. Plany były szalone, ale oczywiście wypełnilam je tylko w części. Ze stosu 13 książek przeczytałam 7. 'Rivers of London' było świetne, ale na pierwszym miejscu stawiam "Tajemniczy ogród", bo strasznie mnie urzekła ta książka. Jak to sie stało, że wcześniej jej nie przyczatałam to nie wiem.
Paddingtony jak to Paddingtony, bardzo fajne. Nie mogę sie doczekać kiedy będę mogła czytać je małej Mimi (oj, to jeszcze kilka długich lat).
Moim kolejnym ulubieńcem stał sie Raymond Chandler. Chce przeczytac wszystko! Uwielbiam Philipa Marlowe'a.
Na samym końcu znalazł się Paul Auster. Jego 'The New York Trilogy' w ogóle mi się nie podobało. Męczyłam się strasznie, ale doczytałam. No nie porwało.
Zaczęłam czytać "Podróże Guliwera", ale nudne są straszliwe, więc pewnie zejdzie mi z nimi jeszcze trochę. Kolejna książką, której nie zdążyłam doczytać w kwietniu to ta o panowaniu Brytyjczyków w Palestynie - bardzo ciekawa i przystępnie napisana. A jaki piękny papier!
Odpuszczam sobie Cecelię Ahern, bo ostatnia jej książka, która przeczytałam "Sto imion" wynudziła mnie.
Oprócz książek stosowych przeczytałam druga część przygód Petera Granta i dwie książki o Agacie Raisin. Mam cały stos moich pseudorecenzji, ale mam problemy z internetem na laptopie, więc nie mogłam ich wrzucić.

A teraz plany na maj:

- na dole wielkie tomiszcze "Listów" Tolkiena, które przyszły z ostatnią paczką od rodziców. Mam straszną na nie ochotę. Podobno bardzo dobre.
- "Cyrk nocy"- dla mnie wielka niewiadoma, bo kupiłam ta książkę jedynie dlatego, że kosztowała 5 zł w Tesco w koszu.
- dwie kolejne książki tez zostały upolowane w Tesco. Pierwsza z nich to "Zwiedzajcie Europe póki jeszcze istnieje" o festiwalach muzycznych w Europie. Druga to "Daleko stąd" o afrykańskiej podróży. Zapowiadają się bardzo ciekawie.
- następna książka jest z biblioteki. Jest to rzecz o tym jak w pierwszej połowie XX wieku mafia rządziła na Kubie. Jako, że mym marzeniem jest wycieczka na Kubie to czytam o tej wyspie wszystko co mi wpadnie w rączki.
- wreszcie zamówiłam 'Middlemarch'. Na czytniku byłam w połowie książki i teraz mogę ja dokończyć. Szkoda, że wszystkie moje notatki przepadły razem ze zniszczonym Kindlem.
- na górze są zebrane opowiadania Trumana Capote. Wzięłam pod wpływem impulsu w bibliotece. Lubie serię Modern Classics.
- i na samej górze "Pajęczyna Charlotty". Kupiłam za 30 p.

- jeśli chodzi o biografię Walta Disneya i "Podróż po Imperium" Christie to może wreszcie uda mi się je przeczytać w maju (po 9 miesiącach patrzenia się na nie i wzdychania).
- następnie jest 'Maus', o której to powieści graficznej pierwszy raz usłyszałam na studiach i jak tylko wypatrzyłam ją w bibliotece to przygarnęłam.
- ostatnia książka jest wspomniana już książka o Palestynie, którą skończę na dniach.

Duuuużo dobra. Zero nowości. Jestem odcięta od nowości (ciężko wyrwać coś w bibliotece), ale wszystko skrzętnie zapisuję i już planuję nowe nabytki podczas mojej wizyty w Polsce w lipcu (yay!).

Pozdrawiam,

Kura Mania.