Dawno temu był sobie bardzo zdolny zegarmistrz. Pewnego razu
do jego sklepu zaszedł tajemniczy klient i zamówił skomplikowany zegar, którego
wskazówki miały chodzić w odwrotną niż normalnie stronę. Klient sowicie
zapłacił zegarmistrzowi, a ten pracował ciężko i włożył całe swoje serce i całą
swoją duszę w ten projekt. Klient był bardzo zadowolony. Krótko po tym
zegarmistrz zauważył, że zaczął się gwałtownie starzeć i to tak szybko i
niespodziewanie, że nie tylko nie poznawali go jego sąsiedzi, ale i on sam nie
poznawał własnej twarzy w lustrze. Znalazł swojego tajemniczego klienta i
zażądał wyjaśnienia. Ten powiedział mu, że jako, że włożył całą swoją duszę w
ten dziwny zegarek, stracił ją i zaczął się starzeć. Zgodził się jednak
odwrócić ten proces jeśli zegarmistrz odda w zamian swój cień. Zegarmistrz
zgodził się bez namysłu. Kilka dni później, w okolicy doszło do kilku
strasznych mordów, a świadkowie wskazali zegarmistrza jako na tego kto za nimi
stał. Został on uniewinniony, ale zdał sobie sprawę, że to jego własny cień był
mordercą.
Był sobie pewien nieszczęśliwy chłopiec, który w samym
środku swojej rozpaczy spotkał tajemniczego osobnika, właściciela fabryki
zabawek widzianej tylko przez dzieci, który obiecał mu, że kiedyś wszystko
będzie dobrze i, że to on właśnie będzie kontynuował chwalebną tradycję
konstruowania zabawek. W zamian jednak musiał przyrzec, że serce jego będzie
należało tylko do starego fabrykanta.
Nieszczęścia dotykają każdego, a Irene oraz jej rodzina są
na to przykładem. Po śmierci ojca Irene rodzina wpadła w długi. Bieda dotknęła
ich dotkliwie zmuszając do niewdzięcznej pracy i sprzedania prawie wszystkich
rzeczy. Kiedy matka Irene dostaje propozycję pracy na francuskim wybrzeżu jako
zarządczyni domu i biznesów tajemniczego
Lazarusa Janna wydaje się to długo wyczekiwaną odmianą losu wreszcie na
lepsze.
Mimo tajemnicy osnuwającej domostwo wytwórcy zabawek na
która się składa nie tylko obłożnie chora żona, której nikt nigdy nie widzi, dziwne
światełka z opuszczonej latarni morskiej położonej na niewielkiej wysepce
nieopodal, ale i sam dom wypełniony do cna przedziwnymi mechanicznymi
automatami, zabawkami, zegarami i najdziwniejszą maszynerią. Wszystko to,
cudowne i straszne zarazem, sprawia, że życie Irene, jej brata oraz matki nabiera
całkiem nowego wymiaru.
Jednak spokojne życie rodziny przerywa brutalne morderstwo
młodej kucharki w domu Janna, Hannah, która była nie tylko ulubienicą całej
wioski, ale i przyjaciółką Irene. Okazuje się, że już wcześniej takie niewyjaśnione morderstwa miały miejsce w lesie okalającym posiadłość fabrykanta zabawek. Późniejsze, dziwne i przerażające wydarzenia,
już na zawsze zapadną w pamięć nie tylko rodzinie, ale i Ismaelowi, kuzynowi,
którego z Irene połączyło niezwykłe uczucie.
‘The Watcher in the
Shadows’, czyli "Światła września" to trzecia pozycja z cyklu Trylogia mgły skierowanej do młodzieży, na którą składają
się "Książę mgły" oraz "Pałac północy". Książki nie są powiązane
ze sobą, więc spokojnie można je czytać w dowolnej kolejności.
Nie wiem czy to dzięki odpowiedniemu momentowi, czy może
potrzeba przeczytania czegoś nowego, ale połknęłam tę książkę w jeden wieczór z
wypiekami na twarzy. Szybka akcja, pełna smakowitych detali, ale i bez
zbytniego skomplikowania fabuły nasycona jest elementami nadnaturalnymi, lekko
przerażającymi i nieoczywistymi. To jak
skrzyżowanie powieści gotyckiej z atmosferą ‘The Turn of the Screw” z lekkim romansem młodzieżowym (całkiem
fajny wątek nastoletniej miłości między piętnastoletnią Irene a o rok starszym
Ismaelem, który nie zdominował fabuły, a jedynie dodał jej koloru). Plus motyw
faustowskiego paktu. Cały ten miks sprawia, że ciężko oderwać się od lektury.
Jest tu wszystko co lubię – wspomniana atmosfera
nieoczywistego zagrożenia, elementy nadnaturalne, szczypta wątku miłosnego oraz
przerażający finał na bogato. Są też takie drobnostki do których mogłabym się
doczepić (oprócz ogromnej czcionki, od której rozbolały mnie oczy, ale to wina
wydania, nie powieści oczywiście) takie jak według mnie niepotrzebny epilog
powieści, czyli odpowiedź Irene na otwierający powieść list Ismaela. Pomimo
prostoty i lekkiej przewidywalności powieści jest ona naprawdę godna polecenia,
pełna akcji oraz nasycona interesującymi szczegółami.
Polecam wszystkim tym, którzy potrzebują lektury, która
porwie, miłośnikom grozy, mrocznych cieni czających się w kątach pokoju oraz
tym, którzy kochają totalnie.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY.
Bardzo mi się podobają te książki z serii Trylogia Mgły. Mają niesamowity klimat tajemnicy i pochłania się je dosłownie rozdział za rozdziałem.
OdpowiedzUsuńtommyknocker
A ja właśnie jakoś tak szerokim łukiem omijałam te książki. Sama nie wiem dlaczego, bo "Marina", która też jest skierowana niby do młodszego czytelnika, bardzo mi się podobała. Dobrze, że jednak się skusiłam. Teraz zostaje tylko doczytanie pozostałych dwóch książek.
UsuńTo była pierwsza książka Zafona, jaką przeczytałam , miło ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńJa również będę miała dobre o niej wspomnienia.
Usuń