Pan Big jest… duży. I to tak duży, że inni na sam jego widok
uciekają. Tzn. niespodziewanie mają do załatwienia bardzo ważne sprawy, o
których zupełnie zapomnieli i, które wymagają bardzo szybko oddalenia się od
miejsca, w którym aktualnie znajduje się pan Big. No, bo przyznaj sam – nie
uciekłbyś przed wielkim, czarnym gorylem z pesymistycznym wyrazem twarzy? No
właśnie. I nikt, ale to zupełnie nikt, nie wiem, że tak naprawdę to pan Big
czuję się bardo, bardzo mały i bardzo, ale to bardzo samotny.
Kiedy na wystawie sklepu widzi równie samotne jak i on
pianino bez namysłu bierze je do domu. A tam siedząc przy instrumencie przelewa
cały swój smutek i osamotnienie w muzykę, która dociera do wszystkich
mieszkańców miasta przez uchylone okno. Nikt nie wie jednak kim jest tajemniczy
muzyk.
Pewnego dnia pan Big dostaje list z zaproszeniem do wspólne
zagrania w jednych z klubów i to właśnie spotkanie odmieni całe jego życie.
Wreszcie wszyscy poznali się na panu Bigu i odkryli, że oprócz przerażającego
wyglądu ma wrażliwą naturę.
Pierwszy raz z ta prześwietną książeczką spotkałyśmy się na
jednej z play group w pobliskim kościele na która regularnie chodzimy. Historia
pana goryla bardzo mnie zauroczyła za to Mimi zupełnie nie zwróciła na nią uwagi
w panującym zamieszaniu. Kiedy tylko trafiłam na dwa egzemplarze ‘Mr. Big’ w
charity shopie nie mogłam uwierzyć własnemu szczęściu! Od razu wzięłam!
Dlaczego to jest tak świetna historia. To proste – po
pierwsze pokazuje, że nie można osądzać nikogo po jego wyglądzie i warto poznać
człowieka/istotę bliżej, żeby wyrobić sobie o nim zdanie. Po za tym, pokazuje
jak można wyrazić przepełniające duszę uczucia, np. w formie muzyki. Twoje
zainteresowania lub hobby mogą sprawić, że nawiążesz nić przyjaźni z innymi.
Co więcej, jest to historia bardzo cool. Smaczki, które
autor umieścił na kolorowych kartach książki bardziej mnie cieszą niż Mimi, bo
jest ona jeszcze zbyt mała by je zrozumieć. No, ale jak tu nie uśmiechnąć się
przy przeczytaniu dymka z tekstami typu ‘Groovy baby’, czy ‘Hot maan’.
Oprócz tego bohaterowie to zwierzęta (kolejny plus jeśli
chodzi o Mimi), historia bardzo prosta i zrozumiała dla każdego, a ilustracje
fantastyczne. Nie dość, ze w żywych barwach, charakterystycznie narysowane to
jeszcze z idealnie wyważoną ilością detali, bardzo przejrzyste.
Często wracamy do tej historii. No bo przecież nie ma to jak
dobry happy end unurzany w jazzowym sosie!
Pozdrawiamy,
Mała Mimi i Kura Mania.
KONKURS
Z racji tego, że w nasze łapki wpadły dwa egzemplarze tej
książki zapraszam na konkurs! Do wygrania jest książka ‘Mr. Big’ Eda Vere’a +
pięć niespodzianek!
(Coś o zakupach i o smokach, o byciu szczęśliwym i o
czarownicy w zamku, jak i jedna bardzo mało skromna pozycja). Wszystkie książki
są anglojęzyczne, ale nieskomplikowane, przeznaczone dla dzieci od roku wzwyż.
Książki są używane, ale w stanie bardzo dobrym.
Co trzeba zrobić, żeby wygrać ten zestaw?
Wystarczy odpowiedzieć na pytanie – jakiego koloru jest muzyka?
Pytanie wymyśliła mała Mimi, a odpowiedzi, których ja jej
udzielam są niesatysfakcjonujące. Odpowiedzi proszę zamieszczać pod tym postem.
Na odpowiedzi czekamy do 30 lipca 2015 roku do północy. 31
lipca nastąpi losowanie i ogłoszenie wyników.
Zapraszamy!
Książkę przeczytałyśmy w ramach wyzwania GRA W KOLORY.
M.
A to ci pytanie, tylko dzieci mogą wpaść na taki pomysł i w dodatku trudno zaspokoić ich wiercenie słowami:)
OdpowiedzUsuńMuzyka może być czarna i smutna jak noc, porywająca i szalona jak czerwień, delikatna i spokojna jak błękit, ciepła i kojąca jak pomarańcza.
Bardzo byśmy chcieli poanglicyzmować:)
Ostatnio Mimi powiedziała, że muzyka jest czarna, bo nuty są czarne. Skąd ona bierze taką wiedzę, ja się pytam?!
UsuńOdpowiedź bardzo ładna, i taka "moja".