Jednym z prezentów na Mikołajki dla małej Mimi był zestaw
dwóch książeczek o jej ulubionym kocie, panu Pusskinsie przedstawiających liczby
i kolory. Kiedy dostałam przesyłkę z książkami zmartwiłam się, że nie
doczytałam, że mają one twarde strony, a nie, zwykłe papierowe, obecnie
preferowane przez moje dziecię. Na szczęście okazało się, że mimo tego zrobiły
one furorę.
Jedno z najbardziej ulubionych zajęć Mimi |
Druga książeczka, ta poświęcona numerom, również opowiada
jedną z przygód Mr Pusskinsa. Jeden kot próbujący złapać dwie pszczółki, trzy
motylki i próbuje złowić cztery rybki. Podskakuje, aby złapać pięć listków, no
i czai się na sześć królików i siedem ptaków. Potem jednak to osiem psów goni
jego. Na szczęście chowa się między dziewięcioma kwiatkami, gdzie znajduje go
Emily. A na końcu tulą się do siebie otoczeni przez dziesięć serduszek. I ten
właśnie rysunek jest Mimi ulubionym – nie ma to jak tulenie się! I o ile Mimi
umie liczyć do trzech (łan, tu, ti) to reszta to dla niej czarna magia. Niezbyt
kojarzy o co chodzi, ale i tak ma świetną zabawę. Lubi jeszcze słowo „osiem”,
więc często do trzech liczy po angielsku, a następnie znienacka rzuca „osiem!”.
Za to mnogość przygód pomarańczowego kota zapewnia jej rozrywkę na długie minuty.
Wszystkie książeczki o Mr Pusskinsie to kawał świetnej
zabawy i rozrywki również dla starszych czytelników. Rysunki są przejrzyste, łatwe do zinterpretowania, a kolory jasne i ładne. Mimi bardzo lubi tę postać
za przeróżne przygody, ale bogactwo osobowości rudego kota zostanie przez nią
odkryte dopiero w przyszłości kiedy podrośnie. Jak na razie te dwie książeczki
świetnie się sprawdzają i musze sprawdzić czy może nie ma ich więcej
opowiadających np. o przeciwieństwach.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!