Na dzisiaj wybrałam wiersz Pabla Nerudy. Wiele lat temu zakochałam się w tych wierszach będąc jeszcze w liceum. Dawno nie czytałam Nerudy, ale jakoś tak wiosenna pogoda mi go przypomniała.
Nie pamiętam jak trafiłam na tego chilijskiego poetę, ale wiem, że wypożyczyłam z biblioteki miejskiej ogromniaste tomiszcze wypełnione jego wierszami. Tomiszcze targałam ze sobą wszędzie, a po przeczytaniu wielokrotnym postanowiłam wreszcie oddać do biblioteki. Wsadziłam tom do reklamówki z dżinsami i... zapomniałam torby w sali, w której mieliśmy chemię. Kiedy zczaiłam się jakieś dwie lekcje później jak dzika pobiegłam do dyżurki. tam czekały na mnie dżinsy i reklamówka, ale wierszy nie było. Zapłaciłam karę za zgubienie książki, ale mam nadzieję, że ta osoba, która zwinęła wiersze zrobiła to z zachwytu i miłości do Nerudy.
Pierwszym wierszem tego autora, który przeczytałam był "Tygrys". Większość wierszy tego poety mówi o miłości i jej tysiącu odmianach, ale również o samotności czy śmierci. Wszystkie są bardzo przejmujące, buzujące namiętnościami, czasem opisanymi wprost, czasem drzemiącymi pod powierzchnią pięknych słów. Warto się zapoznać.
Tygrys
Pablo Neruda
Jestem tygrys.
Czyham na ciebie w listowiu
szerokim niby sztaby
wilgotnego kruszcu.
Biała rzeka wzbiera
pod mgłą. Już idziesz.
Naga zanurzasz się.
Czekam.
I wreszcie w skoku
z ognia, krwi, zębów
ciosem szponiastej łapy drę
twoją pierś, biodra.
Piję twoją krew, kruszę
członki twe, jeden po drugim.
I odtąd już czuwam
latami w dżungli
nad twoimi kośćmi, twym prochem
nieruchomy, daleki
od gniewu i nienawiści,
w śmierci twej rozbrojony,
lianami pokrzyżowany,
bez ruchu w ulewie,
nieubłagana straż
mojej morderczej miłości.
Kura Mania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!