Dzisiaj rano mały Grufołak wlazł mi do łóżka. Trzymał pod
pachą dwie części przygód Grufołaczej rodziny żądając czytania książeczek. No
cóż, nie było innej opcji, trzeba było czytać.
Potem mały Grufołak przeobraził się w małą Mimi i zażądał
sprzątania w pokoju łącznie z układaniem książeczek na półkach w nowym porządku
(jeśli jakiś jest).
Skąd te książkowe zapędy? No w końcu dziś jest Book Day,
który jest w Wielkiej Brytanii zazwyczaj obchodzony w przedszkolach i szkołach.
U Mimi co prawda w przedszkolu się nie przebierają, ale zazwyczaj tak właśnie
jest – dzieci (i nauczyciele!) przebierają się za ulubione postaci. Są też
przeróżne przedstawienia i warsztaty.
Wczoraj mała Mimi dostała voucher na 1 funta na książkę.
Mówisz, że mało? Wcale nie! W okolicach Bookd Day w księgarniach i
supermarketach pojawiają się książki dla dzieci i młodzieży młodszej właśnie za
1 funta. Ja już poczyniłam część zakupów, a resztę kupimy w sobotę. Razem
będziemy mieć pewnie 5-6 pozycji, każda za jednego funta właśnie.
Przy okazji sprzątania u Mimi w pokoju policzyłam jej
książki. Ma ich 148! Picture booki, kartonowe sztywniaki, rymowanki i
wierszyki, zbiory baśni, elementarze, a Mimi nie chce oddać ani jednej sztuki.
Co prawda, udało mi się zachachmęcić 9 sztuk, ale co do jest 9 sztuk… Z drugiej
jednak strony, co jakiś czas zmieniam jej książki na półkach i ciągle ma coś do
czytania. Dziś odetchnęła z ulgą, że wreszcie jest co czytać.
Ile ja mam książek na półkach? Hmm… między 300 a 350, a
większość z tego nieprzeczytana. Wynika to z mojego wyuczonego nawyku
oddawania/sprzedawania książek, które mi nie pasowały. Takich jednorazowych,
niekoniecznie ciekawych, źle napisanych czy z małą czcionką (shame on me).
Zostawiam książki autorów ulubionych (jak Murakami), klasykę, piękne wydania
czy serie lub cykle, które zbieram (większość cykli wydawniczych Penguina
zazwyczaj).
Wesołego Dnia Książki!
Kura Mania i mały Gruffalo.
PS. Tu miał być zupełnie inny tekst z okazji tego
bibliofilskiego święta, ale po jego napisaniu mój laptop dziwnie kwiknął i się
wyłączył, a tekst nie został zapisany. Potem napisałam kolejny z wieloma zdjęciami mojej biblioteczki i znów laptop zakwiczał. A ja nie mam czasu na kolejny, obfity
tekst, bo dziś mały Grufołak ma basen. Acha, i znów nie mogę dodać zdjęć. Ech.
M.
Happy World Book Day :)
OdpowiedzUsuńNajlepszych lektur, nie tylko od święta, życzę:)
tommy z Samotni
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDziękuję :-D
UsuńStrasznie fajny wpis się udał za trzecim podejściem:) Mnie zabrakło konceptu...
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo ;-)
Usuń