Czytelnik, co chciałbyś dostać pod Choinkę? Stos książek,
które są na Twojej liście życzeń od „zawsze” lub te wszystkie świeżynki, na
które nie możesz sobie pozwolić, a które tak bardzo chcesz przeczytać? A może ukochane
perfumy, ubranie upatrzone już ładnych kilka tygodni temu albo elektroniczne
gadżety? Co dajesz swoim bliskim? Apaszkę dla mamy, portfel dla babci, zestaw
kosmetyków dla ojca? W przedświątecznym szale zakupów i przygotowań często nie
mamy chwili na zastanowienie się czego tak naprawdę potrzebujemy i co
chcielibyśmy dać bliskim.
Również Lou Suffern, bohater powieści ‘The Gift’ Cecelii
Ahern wydanej w 2008 roku nie ma ani chwili. W ciągłym niedoczasie, z
harmonogramem wypełnionym co do minuty, biegnie z jednego spotkania na drugie,
wszędzie w ostatniej chwili, ale zawsze na czas. Do pracy przychodzi pierwszy,
a wychodzi ostatni. Zawsze sfokusowany na tym co za chwilę, na kolejnym
szczeblu kariery, kolejnym awansie, kolejnej nagrodzie. W tym pędzie jedyne o
czym zapomina to o życiu. Robiąc jedną rzecz, a myśląc o drugiej nigdy tak
naprawdę nie żyje bieżącą chwilą. I o ile zyskuje na tym jego firma i kariera
to Lou nawet nie zauważa, kiedy powolutku zaczyna tracić rodzinę.
Wiele czasu ma za to Gabe. Bezdomny, który stacjonuje
niedaleko siedziby firmy, w której pracuje Lou, ma bystre oko, przenikliwy
umysł, a w dodatku wydaje się, że przebywa w dwóch miejscach na raz. Ale
przecież to niemożliwe, prawda?
Zaintrygowany osobą Gabe’a Lou załatwia mu pracę w swojej
firmie. Jest to taki bożonarodzeniowy podarunek. Wkrótce jednak zaczyna żałować
swojego kroku. Gabe wydaje się być wszędzie, nawiązując kontakty z tymi, na
których Lou nie ma czasu.
Czy Gabe jest prawdziwym zagrożeniem dla Lou? Czy chce mu
ukraść pracę, rodzinę i życie? I skąd wie rzeczy, o których nie wiedzą nawet
najbliżsi współpracownicy Lou?
Opowieść o tym jak łatwo się jest zgubić w codziennym życiu.
O tym jak łatwo stracić z oczu to co w życiu jest najważniejsze i jak ciężko
jest odzyskać utracone zaufanie. Nagle okazuje się, że pieniądze, których
zarabianie staje się głównym celem w życiu nie wystarczają na to, aby utrzymać
rodzinę. Okazuje się, że tych najważniejszych rzeczy nie sposób kupić, bo duży
dom za wysokim murem, sportowy samochód i praca na czternastym (czy może jednak
na trzynastym?) piętrze efektownego biurowca nie wystarcza na to, żeby posiadać
nie tylko miłość i zaufanie partnera, ale i miłość własnego dziecka, która
przecież nie jest trudna do zdobycia.
Wszystko to co napisałam wydaje się być bardzo oczywiste. W
końcu Ahern nie odkrywa w swoich książkach jakichś nieznanych prawd. Również i
ta historia umiejscowiona tuz przed Bożym Narodzeniem nie przekazuje żadnych
rewelacji. Opowiedziana jest jednak w prosty i ciekawy sposób i okraszona
szczyptą magii, która sprawia, że nagle nie mogłam się oderwać od opowieści o
Lou, Gabie i małych białych pigułkach. Wypełniona jest postaciami, które kryją
w sobie bolesne tajemnice nie chcąc nie tylko ich wyjawić, ale i chowając je
tak głęboko w sobie, że czasami nie zdają sobie sprawy jak wielkim ciężarem się
one stają. Nieoczekiwane zwroty akcji i nieoczywiste wybory podejmowane przez
głównego bohatera sprawiały, że nie byłam pewna jak się to wszystko zakończy. A
zakończenie… no cóż, ścisnęło mi serce (choć ja się tam nie wzruszam zbytnio
przy czytaniu).
Dobra książka z jednym małym minusikiem – autorka tłumaczy
nam wszystko do końca i tak jakby czytelnik był tym chłopakiem z indykiem z
pierwszych rozdziałów. Pewnie właśnie taki był zamysł, żeby każdy wszystko
dokładnie zrozumiał. Jednakże trochę więcej zaufania do czytelników i
subtelności nie zaszkodziłoby.
A co było tym tytułowym podarunkiem? No cóż, coś co jest „(…) more precious than gold, more precious than diamonds, more precious
than oil or any valuable treasures”. Jak myślicie co to takiego?
Polecam wszystkim ku pokrzepieniu serc, mimo, że happy end
nie jest oczywisty i ciężko go tak nazwać, tym, którzy stracili z oczu to co
najważniejsze oraz wszystkim miłośnikom wyborów niczym z ‘Matrixa’.
Pozdrawiam świątecznie,
Kura Mania.
PS. Pomimo podjętego tematu, są również i humorystyczne w
niej scenki. Na przykład jak ta moja ulubiona, kiedy Lou zostaje ze swoim młodszym,
rocznym synem po raz pierwszy sam. Synek, nazywany Pudd, śpi w wózku, a Lou
stoi z nim w kolejce na lodowisko. Oczywiście, zestresowany ojciec modli się w
duchu, żeby syn się uspokoił, bo kompletnie nie wie co z nim zrobic, kiedy ten
płacze. Tak więc Lou „(…) suddenly became aware of the level ‘Jingle
Bels’ being filtered through the speakers, of the feedback that sounded like a
five-car pile-up when a voice cut in to announce a seperated family member that
was Whiting by the Elf Centre. He was aware of every single solitary soind,
every squel of a child on the ice, every shout as their fathers fell on their
arses, every crack of bones”. Ha. Ha. Skąd ja to znam? Jak myslisz czy
Pudd się obudził?
KONKURS
W tym roku po corocznym załamaniu nerwowym spowodowanym
natłokiem rzeczy do zrobienia przy jednoczesnym braku zarówno hajsu jak i czasu
usadowiłam się z kawą z bitą śmietaną i cynamonem patrząc na choinkę w salonie.
Stwierdziłam, że tak naprawdę chciałabym w tym roku dwóch rzeczy od Mikołaja –
spędzenia Świąt z rodziną w Polsce oraz cudownego ozdrowienia dla dziadka
chorego na raka.
A co Wy chcielibyście dostać pod Choinkę? A może już
dostaliście ten wymarzony prezent? Podzielcie się ze mną w komentarzu, a ja
wylosuję jedną osobę, która dostanie ‘The Gift’ Cecelii Ahern (w języku
angielskim oczywista, ale język nie jest trudny i warto spróbować czytać w
oryginale) w czerwonej, miękkiej okładce. Książka pochodzi z moich zbiorów i
nosi małe ślady używania. Jeśli będzie więcej chętnych to oprócz książki będą
jeszcze dwie małe nagrody pocieszenia około książkowe. Losowanie i ogłoszenie
wyników odbędzie się 30 grudnia.
Książka wysłana będzie po Nowym Roku i nie odpowiadam w
jakim stanie dojdzie do zwycięzcy, ale zapakuję ją jak najstaranniej.
Pamiętajcie jednak, że będzie miała spory kawałek drogi do przebycia.
Wesołych Świąt,
M.
przykładowe zdjęcie z mojego instagrama |
O matko, kończąc ten zbyt długi post, na którego czytanie
nikt nie będzie miał czasu, zapraszam na mojego instagrama, gdzie na bieżąco
możesz śledzić Kurę w Święta (i nie tylko). Plus przypominam o wczorajszej rozdawajce.
M.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY II i KLUCZNIKU 2015 (motyw Bożego Narodzenia i kupiona w 2015 roku).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!