Co lubią króliki? Króliki lubią marchewkę, sałatę, trawiaste zbocza oraz mleczyk. Może i tak, ale nie wszystkie króliki są takie. Ralfy na ten przykład kocha czytać. Uwielbia poznawać nowe słowa i nowe historie, robić listy książek do przeczytania, tych już przeczytanych oraz takich, które byłyby idealne dla bliskich i znajomych (skąd ja to wszystko znam?).
Niestety, ta nieopanowana miłość do książek i czytania
popchnęła Ralfy’ego na drogę przestępstwa. Bowiem ten oryginalny królik nie
tylko połyka książki jak szalony, on również zakrada się do domów i kradnie
książki! Jakkolwiek szokujące by to nie było tak właśnie jest. Pewnego razu trafia
do domu Artura, który co raz częściej zamiast książek na swoich półkach natrafiał
na nadgryzione marchewki i lekko przywiędłą sałatę. Miarka się przebrała kiedy
zginęła ulubiona pozycja chłopca, czyli książka wszystkich potworów. Artur się
zaczaił i prawie złapał puchatego złodzieja, ale kiedy następnego dnia
powiedział o tym dorosłym nikt mu nie uwierzył. Nawet policjant, któremu
zgłosił telefonicznie przestępstwo, roześmiał się głośno na myśl o króliku
złodzieju.
I tak Ralfy by dalej kradł książki, a Artur nigdy by nie
odzyskał swojej ulubionej, gdyby królik nie wybrał złego domu do kolejnej
kradzieży. Był to bowiem dom rzeczonego policjanta i ten złapał futrzastego
bibliofila złodzieja.
Wszystko jednak kończy się dobrze, a Artur i Ralfy nie tylko
zostają najlepszymi przyjaciółmi, ale i królik odkrył czar biblioteki.
Historia, która z początku nie pasowała małej Mimi wcale, bo
za długa, bo za nudna, bo nie wiadomo co, teraz jest jedną z ulubionych. Taką
do której wraca nawet w rozmowach. No bo w końcu, gdzie może się znajdować jej
top topów, czyli ‘A Very Hungry Caterpillar’ Erica Carle’a jak nie w norce
puchatego złodziejaszka Ralfy’ego? (Bo oczywiście nie w głęboko ukryte w
szufladzie matki rodzicielki, która już ma gąsienicy po kokardę, albo i jeszcze
wyżej).
Fajna opowieść o miłości do książek, która jak okazuje się,
może być niebezpieczna (haha, zaśmiała się matka mrocznie). Dzięki niej młodzi
czytelnicy nie tylko mogą się utożsamiać z Arturem, który również kocha książki,
ale i pokazuje jak ważną rolę odgrywa biblioteka.
Jeśli chodzi o małą Mimi to opowieść o Ralfym jedynie
potwierdziła słowa matki, że książki z biblioteki trzeba do niej odnosić (a
wcześniej odnosiła się do nich dosyć podejrzliwie, bo w końcu kartę
biblioteczną pokazała i do domu wzięła, tak? No i bardzo kocha swoje książki i
przecież ich nie zniszczy? A w ogóle to w bibliotece jest mnóstwo książek i
inne dzieci niech sobie czytają inne książki i już).
Oczywiście, jest jeszcze dodatkowy plus, kiedy to Artur
pomimo tego, że Ralfy ukradł mu wiele książek, w tym jego ulubioną, to wstawia
się za nim na policji i zostają best book
buddies.
Ładne, kolorowe ilustracje współgrają z tekstem i sprawiają,
że nie sposób nie polubić Ralfy’ego (mimo, że przecież jest złodziejem!).
A tak w ogóle to książeczka ta potwierdza jedynie, że nie
tylko czytanie jest niebezpieczne to jeszcze czytelnicy to podejrzany element
jest. A czasem nawet i futrzasty.
Pozdrawiamy,
Mała Mimi i Kura Mania.
PS. Zdjęcia takie se, bo coś mi się z moim kartoflem-pseudo-aparatem porobiło.
M.
Zabawny króliczek, miłość do książek bywa niebezpieczna:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Wam za przemiłą niespodziankę, i jak tu nie kochać książek!!!
Przesyłka od Ciebie również doszła do rodziców (którzy ksiązki przeczytali, bo ostatnio wszystko czytają co dla dzieci. Ale wyślą mi je dopiero po Nowym Roku).
UsuńA co do Ralfy'ego to udało się wreszcie książkę zwrócić do biblioteki wczoraj rano. Nie chciała się z nią rozstać, a wieczorem już marudziła, że tęskni za "bonziowym kjulikiem Lalfim". Czyli trzeba będzie jednak książkę zakupić ;)