sobota, 19 marca 2016

Kurczę Czytane: „Zebra” Ifi Ude





W stadninie na Mazurach z siwej klaczy i karego ogiera rodzi się źrebię… w paski. Dzięki afrykańskim korzeniom na świecie pojawia się mała zebra. Kiedy zaczyna chodzić do końskiej szkoły jej odmienny wygląd nie przysparza jej przyjaciół. Są konie różnej maści, czasem nawet w łaty czy kropki, ale nie w paski! 

Wrogość reszty źrebiąt nie trwa jednak wiecznie. Kiedy uciekają one przed wizytą dentystki w szkole wbiegają na ruchliwą ulicę. Zgadnijcie kto wtedy ich ratuje? Tak, zebra właśnie. Potem okazuje się, że wygląd nie ma znaczenia i nawet źrebię w paski może być dobrym przyjacielem.

Moje oczekiwania względem tej książeczki były bardzo wysokie. Naczytałam się pozytywnych opinii, a kiedy wreszcie już przeczytałyśmy ją same trochę się rozczarowałam.

Na pewno autorce przyświecały szlachetne motywy przy tworzeniu tej opowieści. Wplatając część swojej tożsamości nadała historii szczyptę zarówno egzotyki, jak i zwróciła uwagę na nietolerancję i niesprawiedliwe traktowanie ludzi o innym kolorze skóry. Pewnie autorka wie o czym mówi, bo sama urodziła się w Nigerii z matki Polki. Ogromnie podobała mi się opowieść taty-ogiera o pochodzeniu zebr i jego piękne słowa o tym, że świat nie jest czarno-biały.

Nie podoba mi się jednak sama idea uciekania przed wizytą dentysty. Dużo pracy włożyłam w przyzwyczajanie małej Mimi do dentysty i nie uważam, że pozytywnym jest czytanie o ucieczce przed wizytą u stomatologa. Niepotrzebnie wplecione jest to do fabuły. Kolejną rzeczą jest to porównanie zebry-zwierzęcia do zebry-pasów na ulicy. To dzięki temu mała zebra pomogła innym źrebakom, bo uznała, że samochody zatrzymają się widząc ją tak jak zatrzymują się przed przejściem dla pieszych. To już kompletnie niezrozumiałe było dla małej Mimi, bo tu pasów nie ma na przejściach. Zresztą mi tez się to nie podobało. Wolałabym, żeby zebra uratowała inne koniki dzięki jakiemuś odwołaniu do afrykańskich korzeni. Co prawda, jest to oswajanie egzotyki, ale po co ją oswajać? Lepiej pokazać, że jest równie fajna jak i nasza przaśność ;)

Nie zrobiła na nas ta historia większego wrażenia. Za to ilustracje Nezki Satkov podobały mi się szalenie! Przepiękne „wycinanki” w kilku jedynie kolorach świetnie pasowały i do zebry i do Mazur.
Odłożymy na razie „Zebrę” Ifi Ude na półkę i damy sobie trochę czasu. Może nam się bardziej spodoba w przyszłości. Zresztą, naprawdę, nie jest to zła pozycja, jest interesująca i na pewno warto ją choćby raz przeczytać, aby zachwycić się niektórymi fragmentami. No i jest pięknie wydana.

„Zebra” wchodzi w skład serii ½ + ½ = 0 wydawnictwa Poławiacze Pereł, czyli serii skierowanej dla dzieci i młodzieży, w której autorzy są na w pół Polkami i Polakami i dzielą się swoim wielokulturowym doświadczeniem.

Pozdrawiam,
Mała Mimi i kura Mania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!