wtorek, 8 marca 2016

‘Mobile Library’ David Whitehouse




Bobby Nusku ma dwanaście lat, nieciekawą sytuację zarówno w domu jak i w szkole i żadnych przyjaciół oprócz Sunny’ego. Sunny jest szczególnym przyjacielem – aby już zawsze chronić Bobby’ego przed agresją innych Sunny chce stać się cyborgiem. Po dwóch „wypadkach” ma już wstawione metalowe części w ręku i nodze, a ostatnia faza ma sprawić, że dostanie on metalową płytkę w głowie. Nie wszystko jednak idzie po myśli chłopców i nagle Bobby zostaje bez przyjaciela już na samym początku wakacji szkolnych. Poznaje jednak pewną dziewczynkę, Rosę i jej mamę, Val, która zajmuje się sprzątaniem biblioteki na kółkach. Uciekając przed smutną patologia rodzinnego domu Bobby znajduje równowagę w codziennym wizytach u Rose i Val, gdzie czyta opowieści, bawi się z dziewczynką i rozmawia z jej matką. 

Powrót Bobby’ego do szkoły po tak mile spędzonych wakacjach sprawia, że coś w chłopcu pęka. Incydent w szkole, którego konsekwencje byłyby bardzo poważne, sprawia, że chłopiec ucieka do jedynego miejsca, w którym czuje się bezpiecznie, do domu Val. A potem razem z kobietą i jej córką oraz starym psem Bertem rusza w podróż wielką ciężarówką wypełnioną historiami. 

W czasie swej wędrówki spotykają Joe’go, mężczyznę z lasu, który staje się ich towarzyszem w drodze, ale i sprawia, że ich mała gromadka staje się kompletna.

Okazuje się, że to nie więzy krwi, ale miłość, zaufanie i wzajemne uzupełnianie się tworzą rodzinę. Nawet tak nieprawdopodobną jaka tworzą Rose, Bobby, Val i Joe.

Pomimo tego, że na początku ciężko było mi się wciągnąć w tę historię w miarę czytania pokochałam jej bohaterów całym sercem. Są to  w gruncie rzeczy zwykłymi ludźmi. Val, to samotna mata, która zajmuje się swoją niepełnosprawną umysłową córką i pomimo to, że kocha ją najbardziej na świecie tęskni za rozmową z kimś dorosłym, za poczuciem, że oprócz tego, że jest matką jest też kobietą. Nie wiemy co jest Rose (wg słów Val nic jej nie jest), ale jest ona pełna uczucia i chętnie nim obdarowuje swoich bliskich. Joe, którego poznają w trakcie swojej wędrówki jest mężczyzną o nieuporządkowanej przeszłości, któremu brakowało w dzieciństwie uczucia i który sam sobie musi dawać radę z przepełniającym go gniewem. A Bobby, no cóż, może ma lekką postać autyzmu, może to całe jego liczenie i pobieranie próbek dla matki, która ma po niego wrócić kiedyś w przyszłości to mechanizm wyparcia traumatycznej prawdy. 

To niezwykła historia, która uczy nas, że rodzina to niekoniecznie osoby, z którymi łączą nas więzy krwi i DNA, ale miłość, zaufanie i obopólna pomoc w najcięższych momentach życia. Rodzina to osoby, w których obecności chcemy być lepsi i którzy zmieniają nas na lepsze swoją samą obecnością. Dodatkowo ‘Mobile Library’ pokazuje jak ważna jest rola czytania lub może raczej opowiadania historii w życiu. 
Okazuje się, że to co Val mówi o książkach jest prawdą – można w nich znaleźć odpowiedzi na wszystkie życiowe pytania i rozwiązania problemów codziennie nas trapiących. I to dzięki Val właśnie Bobby zaczyna czytać nie tylko książki dla dzieci czy podróżnicze, ale i te poważniejsze jak ‘Of Mice And Men’ Steinbecka przekładając je sobie na codzienne sytuacje. 

Mimo, że czasem kręciłam głową z niedowierzania nad naiwnością dzieci to jestem absolutnie zachwycona ‘Mobile Library’, pięknem przesłania, świetnymi postaciami oraz wyrażoną na jej stronach miłością do książek. A najukochańszym moim fragmentem jest bajka jaką opowiada Bobby Sunny’emu o tym co mu się wydarzyło.

Polecam wszystkim miłośnikom książek, tym, którzy lubią opowieści o życiu, ale i bajki też i wszystkim, ale to wszystkim, którzy wątpią w siłę miłości. Bo trzeba pamiętać coś o czym jak zauważyłam świetnie pamiętają dzieci – miłość to uczucie, które może połączyć każdego i nie ma nic wspólnego z erotyzmem czy seksualnością, za to ma wiele wspólnego z zaufaniem.

Pozdrawiam,
Kura Mania.

PS. A jak ktoś myśli, że to taka raczej „miękka” książka to chce jedynie nadmienić, że są w niej też policyjne pościgi, usiłowania zabójstwa oraz opuszczone zoo w Szkocji. I piękny wybuch.

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!