sobota, 2 stycznia 2016

Kurcze Czytane: ‘Extra Yarn’ Mac Barnett & Jon Klassen




Annabelle mieszka w mieście, w którym jedynymi kolorami jest biel śniegu pokrywającego wszystko oraz czerń osadu z kominów ogrzewających domy mieszkańców. Wszystko się zmienia, kiedy dziewczynka znajduje pudełko wypełnione różnokolorową włóczką. 

Najpierw zrobiła sobie na drutach sweter. Jednak kiedy skończyła okazało się, że w pudełku zostało jeszcze trochę włóczki. Zrobiła więc sweterek dla swojego pieska o imieniu Mars. Znów jednak zostało trochę włóczki. No to zrobiła sweter swojemu zazdrosnemu koledze i jego psu. Nie wyczerpało to jednak zasobów dziwnego pudełka. Nawet kiedy zrobiła swetry dla wszystkich swoich szkolnych kolegów, nauczyciela, rodziców i innych mieszkańców miasteczka. Nawet kiedy zrobiła swetry dla wszystkich zwierząt oraz dla rzeczy, które nawet nie nosiły swetrów (tak jak domy i drzewa). Zrobiła swetry dla wszystkich i wszystkiego oprócz pana Crabtree, któremu w samych szortach potrafi stać na luziku w śniegu (ale coś i tak dostał od Annabelle). 

Dzięki dziewczynce i jej magicznemu pudełku z włóczką zmieniło się nie tylko miasteczko, w którym mieszkała. Ludzie zaczęli przyjeżdżać z daleka, aby zobaczyć te wszystkie swetry i na chwilę rozmowy z niezwykłą Annabelle, która potrafi dodać koloru nawet najbardziej szaremu z żyć.
O tym darze dowiedział się sam arcyksiążę. Zażądał od Annabelle pudełka z włóczką. Ta jednak odmówiła nawet, kiedy zaoferował jej dziesięć milionów funtów. Arcyksiążę przyjął odmowę źle i wykradł pudełko z włóczką dziewczynce pod osłoną nocy rękami zbójców. Co się jednak okazało, kiedy wredny arystokrata dostał upragnione pudełko? 

Ha, nie powiem! Jednak ta historia pokazuje, że dobro zostaje nagrodzone, a zło, no cóż, będzie się kisić w swoim paskudnym sosie w samotności.

Jest to piękna historia o tym jak troszkę magii i mnóstwo dobrych intencji potrafi wpłynąć na życie wielu ludzi i zmienić je na lepsze. No i jaką moc niesienia ciepła ma włóczka i para drutów.
Pięknie zilustrowana opowieść rozgrzewa serce. Proste ilustracje współgrają z treścią. Bardzo fajnie pokazane jest jak to całe owłóczkowanie łączy ze sobą ludzi i ich otoczenie. Bo Annabelle kończąc jeden sweter, a zaczynając drugi nie odcina włóczki, a po prostu zaczyna kolejny. I tak od jednego włóczkowego wytworu do drugiego prowadzi cienka nić łączący mieszkańców miasta, które nabiera coraz więcej koloru.
Annabelle mnie urzekła. Jest spokojną osóbką  robiącą z niezachwianą pewnością siebie to co najlepiej jej wychodzi. Choć muszę przyznać, że i pan Crabtree skradł moje serce. Ach, te blade nogi w śniegu!
Pomimo tego, że mała Mimi nie była szczególnie zachwycona opowieścią wciąż nie oddaję jej do biblioteki. Rozgrzewa moje serce i na pewno rozgrzeje też małe serce Mimi, kiedy ta podrośnie i lepiej zrozumie całą historię. Na razie bierze ją bardzo dosłownie, więc tyłeczka jej nie urywa. 

Mam jedno tylko zastrzeżenie. Cały ten fragment poświęcony arcyksięciu wypada nieco sztucznie. Nie wiem, czy tak naprawdę ta historia potrzebowała, aż takiego zwrotu w akcji. 

Pozdrawiamy ciepło,
Mała Mimi i Kura Mania.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!