poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Plany na sierpień, czyli totalna radość mimo zupełnie nieletniej pogody




Płomienna część moich zbiorów



Sierpień i radość? No, a jak! Przecież ktoś tu leci do Polski <ja! Ja! Ja!> Ale będzie fajnie! Oprócz oczywistych atrakcji nadmorsko-basenowo-ogrodowych, czeka na mnie moc nowych i starych książek do czytania.

Oczywiście, zamawiam trochę książek na nieprzeczytane.pl, ale to głównie miks prezentów dla matki mej rodzicielki, znajomych dzieci oraz dla Mimi. Oprócz tego na pewno coś tam wygrzebię w koszach tescowskich, biedrze, czy na innej promocji w Matrasie czy może w jedynym w moim mieście antykwariacie. 

No, ale, proszę państwa, jest jeszcze multum książek na domowych półkach! Oprócz tych, które czekają na przeczytanie co najmniej  sześć lat (czyli do momentu mojego wyprowadzenia się) są jeszcze przeróżne nowości zakupione przez moją mamę. 

Część z nich jest nie do pożyczenia, jak np. „Północ południe” Gaskell kupione dla mnie, ale bezczelnie przywłaszczone przez mamę. Część jest z zupełnie innych kręgów czytelniczych, czyli nowa Santa Montefiore. No i cała kolekcja książek Borisa Akunina, którą mam ochotę nadgryźć. No i Miłoszewski, którego chcę wreszcie przeczytać. No i moje stare książki, które chcę ponownie przeczytać – w tym roku będzie to Lucy Maud Montgomery i albo cykl o Emilce albo o Pat. Plus do tego „Plastusiowy pamiętnik”, bo ostatnio coś mnie wierci Plastuś i mam ochotę do niego wrócić. Ach, i „Żydoptak”! Przeczytam jak najwięcej będę mogła, a resztę spróbuję choć w części upchnąć w walizkę lub w paczkę.
Na wiosnę cały mój bagaż podręczny, czyli 10 kg, było wypełnione książeczkami Mimi. Czuję, że teraz będzie nie lepiej. 

Jeśli chodzi o wyzwania to jest to ostatni miesiąc GRY W KOLORY (chlip! Chlip!). Chodzą słuchy, że ma być druga edycja, ale już nie będę tak restrykcyjnie dobierać sobie lektur wg klucza wyznaczonego przez magdalenardo jak przez ostatni rok. Planuję tekst na zakończenie GRY W KOLORY,ale pojawi się on dopiero we wrześniu. 

Klucznikami na ten miesiąc są:

 1.  Wakacje na okładce 
2. Odkryta w blogosferze
3. Przeczytana w obcym języku


i tak jak mi wcale nie szło to wyzwanie do tej pory to w tym miesiącu coś tak czuję, ze przyszaleję. Nieważne, że akurat w sierpniu czytamy książki w obcym języku co robię przez 11 miesięcy w roku, oprócz sierpnia, bo akurat lecę do Polski.

Wydawało mi się, że nie poszalał w lipcu z zakupami, ale nagle okazało się, że uzbierało się, aż trzy stosiki.

 Pierwszy stosik zakupiony w całości na car boot sale za całe dwa funciaki..

Od dołu:

- amerykańskie żarcie wg Jamiego Olivera, czyli jak miło popatrzeć na zdjęcia i zrobić jeden przepis z książki na dziesięć lat. Mam jednak słabość do książek kucharskich i ciągle nabywam te moich ulubionych kucharzy. Chcecie o tym tekst?
- ‘Peter Pan and Wendy” Barriego, czyli mam prawie, że identyczne wydanie (ale ładniejsze) w języku polskim. No, ale jak to w oryginale nie kupić? I teraz mam z cztery egzemplarze tej powieści.
- ‘Tess d’Ubervilles” Hardy’ego, czyli druga książka do kolekcji z Everyman’s Library. Czytałam ‘Tess’ na studiach i chętnie do niej wrócę kiedyś.
- i wisienka na torcie, czyli ‘I Am Pilgrim’ Terry’ego Hayesa! Zachorowałam na te powieść po zachwytach … , ale nie miałam hajsu na książkę. I nagle patrzę, a tu w kartonie leży sobie „Pielgrzym” w promocji 3 for Ł1. Łał! Na pewno przeczytam, albo jeszcze w sierpniu jak zdążę po przyjeździe z Polski, albo zaraz na początku września.

I drugi stosik:
- upragnione wydanie ‘Black Beauty’ z serii Puffin Chalk Classics, które mnie troszkę rozczarowało. W sensie wydania, a nie opowieści, która jest jedną z moich ukochanych z dzieciństwa.
- opowieści zebrane przez Briggs kupione dzięki Pullmanowi i jego baśniom braci Grimm, o których pisałam tutaj.
- totalnie impulsywny zakup na poprawienie humoru w paskudny dzień. Na blogu Olgi chyba czytałam o ‘Lottery” tej autorki, więc chętnie poznam twórczość Shirley Jackson.
- i kolejna książka kucharska, czyli ‘How To Bake’ Paula Hollywooda. Kto mnie zna ten wie, że pieczenie to coś co bardzo lubię, a tu mam wszystko! I o ile ciasta drożdżowe, kruche, biszkoptowe i nawet czasem bezy mam opanowane to już duńskie czy francuskie to czarna magia dla mnie. Tak jak pieczenie chlebów. No, ale z niebieskookim Paulem dam radę!


Jeszcze jeden niespodziewany stosik mi się stworzył. W ostatni dzień lipca wracałam ze spaceru z małą Mimi i po sąsiedzku znów wystawiony był stolik z książkami. Można zostawić hajs, który pójdzie na weteranów, ale można też wziąć je sobie za free. Mi jest trochę wstyd, bo wiele książek wzięłam z tego stolika, a nic nie zostawiłam. Jutro zaniosę kilka egzemplarzy z moich półek, a następnym razem zostawię pieniądze, obiecuję, jak bum cyk cyk!

- u góry ‘Blue Shoes and Happiness’ Alexander McCall Smith – kiedyś miałam sporo książek z serii o Mme Ramotswe, ale je oddałam. Teraz znów je zbieram (koniec świata!).
- cztery Agathy Christie <jajć!> Trzy z nich to przygody Herkulesa Poirota. Wszystkie z serii Harperaz czcionką przyjemną oku. Moja kolekcja się coraz bardziej rozrasta, ale składa się z różnych wydań. Taki misz masz, ale jakże miły czytelniczo! Jedna się powtarza, więc pewnie szykuje się jakiś kryminalny konkurs na jesień.

Na pewno część z tego przeczytam w tym miesiącu, szczególnie jeśli chodzi o kryminały.

Och, co to będzie za miesiąc! Nie wiem jak będzie z publikacją tekstów, ale postaram się coś tam napisać. Taka jestem podekscytowana! A przecież to nie są jakieś super wakacje, którymi można by się pochwalić na fejsie czy wrzucić atrakcyjne zdjęcia na instagrama. Jadę do rodziców, do niewielkiej miejscowości niedaleko stutysięcznego miasta. Aaaa, kiedy będzie ten szósty sierpnia!

Acha, no właśnie, zapraszam do mnie na wspomnianego instagrama, bo się skusiłam. Co prawda, nie mam zdolności do robienia pięknych zdjęć, ale zobaczycie część mojej biblioteczki, nowe nabytki i różne inne bzdety. Zapraszam!

Pozdrawiam,
Kura Mania.

6 komentarzy:

  1. Moja kolekcja Agathy to też totalny misz-masz - angielskie i polskie, przeróżne wydania, kilka elektronicznych.

    Cudownego pobytu w Polsce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!

      No cóż, kiedyś może dorobię się jednolitej kolekcji, ale... z drugiej strony... ja lubię jak kryminały są takie trochę wymięte, trochę źle wydane, wyglądające tanio, na papierze, którego dotknięcie rozmazuje czcionkę. Nawet jeśli są to kryminały wysokiej klasy. Takie zboczenie ;)

      Usuń
  2. Polecam zwłaszcza Akunina i Miłoszewskiego. Udanych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!

      Miłoszewskiego czytałam "Uwikłanie" i bardzo mi sie spodobało. Za to "Bezcennego" nie mogłam zmęczyć...
      Akunina czytałam "FM", ale wieki temu, oraz "Historie cemntarne" i ta książkę, która napisał pod kobiecym pseudonimem. Tym razem jednak chcę sie za niego porządnie wziąć.

      Usuń
  3. Akunin, Miłoszewski, Christie - same wspaniałości :)
    pozdrawiam :)
    tommy z Samotni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem :D A dziś jeszcze kupiłam sobie w antykwariacie kolejne kryminały, większość, jak to pan sprzedawca powiedział, to "pyszne Agatki" :D

      Usuń

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!