sobota, 23 maja 2015

‘Mr. Pusskins. Feelings’ Sam Lloyd




Mr. Pusskins, duży marmoladowy kocur, jest bardzo podekscytowany. Czeka na niego truskawkowy tort! No, tak, ale jego młodszy kolega, Little Whiskers, jest z tego powodu zazdrosny. W końcu każdy by chciał mieć taki tort dla siebie. Kiedy mały biały kotek spada z półki na której siedział prosto w ciasto, Mr. Pusskins jest zaskoczony. Chwilę później zaskoczenie zmienia się w złość, a Little Whiskers ucieka przestraszony. Oba kotki są smutne z powodu zniszczenia tortu. Emily pociesza pomarańczowego kocura, a jego młodszy kolega przychodzi go przeprosić. Teraz oboje są szczęśliwi zajadając lekko sfatygowane ciasto.

Tak, teraz takie właśnie będą zdjęcia
 Ta książeczka o sztywnych okładkach wprowadza dzieci w świat uczuć (inne z serii są o kolorach, przeciwieństwach oraz numerach). Skierowana do najmłodszych czytelników wprowadza ich w świat Mr. Pusskinsa, jego właścicielki Emily i nowego kolegi Little Whiskers znanych z książeczek dla troszkę starszych dzieci. My już dawno zakochałyśmy się w tym charakternym marmoladowym kocurze z jego humorami i ekspresywną mordką.

Cała historia składa się z jedenastu słów. Są to proste przymiotniki, ale kluczowe w życiu dziecka. O ile słowa takie jak happy czy excited były znane Mimi już wcześniej to np. cross lub jealous poznała właśnie dzięki tej książeczce. Bardzo fajnie przedstawione jest to drugie słowo, prosto i przejrzyście, dzięki czemu Mimi szybko pojęła o co chodzi i już po paru wspólnych przeczytaniach mówiła, że to „nu nu” jest. Potrafi również przełożyć tą sytuacje na taką z dnia codziennego (przykład: na placu zabaw była dziewczynka z balonikiem. Mimi powiedziała, że ona chce też balonika, i że jest dżiliś i, że „Mimi nu nu, oh no”. A co najważniejsze nie przekuwa swojej zazdrości w czyny, bo samo uczucie nie jest złe, ale już wyrywanie drugiemu dziecku balonika nie jest fajne). 

Co ciekawe, oprócz tej garstki przymiotników, Mimi zwróciła moją uwagę na co innego. Kiedy tort zostaje zniszczony przez białego kotka, Mimi była pewna, że Emily go naprawi, i że znów będzie ładny tak jak na początku. Kiedy tak się nie stało była bardzo zdziwiona. Jednak po głębszym przemyśleniu i przedyskutowaniu sprawy, Mimi stwierdziła, że nawet taki zepsuty jest ok. I teraz już nie krzywi się jak dostanie coś co nie jest idealne.


Czy to wina aparatu, komputera czy blogspotu?
Fakt, że historia opiera się głównie na obrazkach pozwala na tworzenie własnych opowieści. I tak czasem Mr. Pusskins ma urodziny, a czasem to on sam upiekł ciasto. Innym znów razem Little Whiskers zjadł już swoje ciasto wcześniej, przed obiadem (zgroza!), a teraz ma ochotę jeszcze na to Mr. Pusskinsa, które jako grzeczny kocurek zostawił go sobie na deser (po zjedzeniu mięska i warzywek).  Warto wspomnieć, że strony wypełnia minimum potrzebnych do opowiedzenia historii rzeczy, nie ma dodatkowych szczegółów, ale charakterystyczne dla opowieści o Mr. Pusskinsie ilustracje są wartością samą w sobie. 

No po prostu książka, która bawi ucząc i uczy bawiąc. Teraz mamy już skompletowaną całą serię i jest ona bardzo chętnie czytana przez Mimi, a i mnie nie nuży piętnaste czytanie opowieści o Mr. Pusskinsie pod rząd. 

Pozdrawiamy,
Mała Mimi i kura Mania.

Książkę przeczytałyśmy w ramach wyzwania GRA W KOLORY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!