sobota, 31 stycznia 2015

"Pomelo i kolory" Ramona Badescu & Benjamin Chaud




Ach, Pomelo! Gdzie nie spojrzę tam widzę zachwyty nad małym różowym słonikiem, który mieszka pod dmuchawcem. Na dobry początek wybrałam „Kolory”, bo okazało się, że nie mamy żadnej książeczki na ten temat. Nie wczytywałam się w recenzję dotyczące tej pozycji, bo wystarczało mi, że wszyscy kochają Pomelo.



 Bardzo się zdziwiłam, kiedy dostałam małą książeczkę z grubą okładką i mnóstwem papierowych, ale na szczęście nieco grubszych niż zwykły papier,  stron o zaokrąglonych rogach. A na tych stronach… czyste piękno i poezja! Jak tu się nie zachwycić ilustracjami o absolutnym różu pośladków Pomelo (ulubiony obrazek Mimi, która się zawsze chichra jak go widzi) czy o bezpiecznej bieli ukochanego przez słonika dmuchawca. Ach, no tak, nie zapomnijmy o różowości sałaty „gdyby tylko chciała”.




Myślałam, że „Kolory” to będzie za trudna w odbiorze książka dla Mimi, ale moje dziecko jak zwykle mnie zadziwiło. Bardzo żywiołowo reagowała na przedstawione obrazki traktując je jako osobne opowieści. Przy każdym z nich możemy spędzać długie minuty opowiadając co też może on przedstawiać. Przy „bezsilnej szarości rozczarowania”, która zobrazowana jest truskawka, która nigdy nie dojrzała, Mimi mówi, że jest smutna. Starałam się jej nie „naprowadzać” na emocje pokazywane na obrazkach, ale mina Pomelo i jego przyjaciół mówi wszystko. Faworytką Mimi jest żaba Rita, ale widząc gdziekolwiek ślimaka woła „Gigi!”. 



Myślę, że Pomelo i jego kolory będą nam towarzyszyć jeszcze długo. Na razie jest to głównie książeczka o kolorach, ale również przy poznawaniu i nauce nazywania emocji będzie bardzo pomocna. Jak na razie nie opuszcza ona podręcznego kosza z najukochańszymi zabawkami i książeczkami i bardzo często do niej wracamy. A okrzyk „Sonik, sonik, Sonik pink!” może oznaczać tylko jedno – czas na Pomelo. 





Na Walentynki chciałam kupić zakochanego Pomelo, ale niestety nie dojdzie on do nas na czas. Na pewno zakupię resztę książek o różowym słoniu. Następne będą „Przeciwieństwa”, bo to jest na topie u Mimi teraz („Mimi mała, mamusia duzia”). 

Przyznam się również, że bardzo często przeglądam „Kolory” dla własnej przyjemności. Najlepiej jak Mimi śpi, bo mam wtedy więcej spokoju.




„Kolory” to książka uniwersalna i ponadczasowa – i dla malucha, który poznaje kolory i dla starszaka, który uczy się nazywać uczucia. Serca dorosłych podbije poetyckością. A osoba małego różowego słonika sprawi, że pokochają Pomelo wszyscy.

Pozdrawiamy,
Kura Mania & Mała Mimi.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań GRA W KOLORY (biały) i KLUCZNIK 2015(spod choinki).

2 komentarze:

  1. Ale cudne ilustracje!!!
    Róż pośladków rzeczywiście powala na kolana :)
    Bardzo chciałabym zobaczyć tę książkę "na żywo".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam. Ładnie wydana i niebanalna. U nas w domu hit.

      Usuń

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!