No tak, tego można by się spodziewać. Jak tylko Peter Grand
powiedział swojej mamie czym właściwie zajmują się w the Folly, ta zaczęła się
tym chwalić przed sąsiadami. I kuzynami. I resztą wschodnioafrykańskiej
społeczności Londynu. Nawet dzieciaki z podwórka wiedzą o policjancie –
czarowniku. Dlatego też pewna wścibska dziewczynka z sąsiedztwa, niejaka
Abigail, sprowadziła Granta wraz z jego koleżanką Lesley May pewnej grudniowej
niedzieli do Tufnell Park w północnym Londynie. W tym właśnie miejscu tory
wchodzą pod szkołę dziewczynki. Miejsce brudne i niebezpieczne, czyli bardzo
odpowiednie dla Abigail, która zauważyła tam ducha. Oboje policjantów informację
sprawdziło i potwierdziło – faktycznie dziewczynka znalazła tam ducha. Protokół
został spisany, obserwacje dały początek kolejnych pytaniom odnośnie magii i
duchów. A Abigail została nieoficjalnym współpracownikiem Petera.
Życie byłoby o wiele prostsze jakby praca policjanta
polegała jedynie na takich wypadach. Niestety, już kolejnego dnia znaleziono
zadźganego NN na torach stacji Baker Street. Jako, że sprawa wydała się
podejrzana wezwano Granta, który poczuł dzięki vestigii działalność magiczną.
Na domiar złego, zabity młody mężczyzna okazał się synem amerykańskiego
senatora, więc bardzo szybko do grupy zajmującej się tym morderstwem
przydzielona została twardo stąpającą po ziemi i bardzo wścibską agentkę FBI
Kimberley Reynolds.
Wspólne śledztwo the Folly i wydziału do spraw morderstw
zaprowadzi policjantów w głąb mrocznych tunelów londyńskiego metra. I kanałów
burzowych. I o wiele mniej przyjemnych kanałów odprowadzania ścieków. A to co
tam znajdą zaskoczy nie tylko młodego Petera Granta, ale również o wiele, wiele,
wiele bardziej doświadczonego Nightingale’a.
W trzeciej już części przygód młodego policjanta Petera
Granta dowiadujemy się, że Lesley, której po tym jak w wyniku magicznego
opętania rozpadła się twarz, będąc oficjalnie wciąż na zwolnieniu lekarskim
dołączyła do the Folly. Trzeba przyznać, że jest to świetny pomysł autora na
pokazanie kontrastu między raczej abstrakcyjnym myśleniem Granta i jego
brawurowymi (lub, patrząc z innej strony, po prostu głupimi) akcjami, a jej
wnikliwym, iście policyjnym umysłem. Kontynuowanie ich współpracy w ramach
pracy w the Folly sprawia, że akcja zyskuje dodatkową dynamikę. Lesley wciąż
nosi maskę na twarzy, a fakt, że jest ona niewygodna i nie przepuszcza
powietrza sprawiając, że resztki twarzy dziewczyny pocą się i swędzą dodaje
bezpośrednim i bardzo szczerym komentarzom Lesley jeszcze więcej ironii. Peter
odkrywa, że coraz lepiej znosi widok koleżanki bez maski, a oprócz tego
traktuje ją jak dawniej (czyt. tęsknie wzdycha patrząc na jej ciało oraz boi
się jej ciętych uwag).
Widzimy również różnicę w zachowaniu Petera. Nie dość, ze
zaczyna zdawać sobie sprawy z własnej niewiedzy i z tego jaką wagę ma nauka
magii i przyległości (np. łaciny) to coraz lepiej udaje mu się chronić tyłek zarówno
własny jak i innych. Mimo, że
przyznaje, że
Now, you could literally fill two whole libraries,
complete with card files, reference sections, and a brass ladder thing that
whooshes around on rails with everything I don’t know about magic.
to potrafi zrobić dobry użytek ze swojej skromnej wiedzy.
Również jego zdolności dedukcji się polepszyły. Jego działania
w tej części polegają na solidnej policyjnej robocie, czyli kolejnych
przesłuchaniach, wiązaniach faktów i przeglądania ton dokumentów. To właśnie
jest według mnie głównym plusem tej serii, jak i świadczy o jej unikalności.
Elementy nadnaturalne występują tu jakby mimochodem, są po prostu częścią
policyjnego życia w Londynie. Jest to podejście typu – tak, wiem, że to goblin,
ale jego nadnaturalne pochodzenie nie sprawia, że nie powinien on przestrzegać
prawa, a ja jestem policjantem i je wyegzekwuje choćbym miał użyć magii. Nawet
Ci, którzy oficjalnie nie chcą mieć z magią nic wspólnego (jak Stephanopoulos
lub Seawoll) traktują ją i pracę Granta jako zło konieczne. Byleby tylko za dużo
o tym nie wspominał.
Widać
również, że Grant jest bardziej pewny siebie:
It gave me „the eye” – the fearsome gaze that
sheepdogs use to keep their charges In Line. But I gave it “the look” – the
stare that policemen use to keep members of the public in a state of randomized
guilt.
Oczywiście jak zwykle prześwietnie jest ukazany Londyn.
Poznajemy jego kolejną część, tym razem tą kryjącą się pod ziemią. Chyba
większość z nas wie o nieużywanych od lat stacjach metrach, ukrytych
przejściach czy pozostałościach po pomieszczeniach używanych w czasie II wojny
światowej. W powieści znajdziemy to wszystko plus jeszcze trochę. Osobiście
interesuję się trochę tym tematem i z przyjemnością przeczytałam historię,
której część akcji rozgrywa się właśnie w metrze i kanałach. Jest coś
pociągającego w wędrówce po starych, mrocznych tunelach. Czasem wybudowanych
nawet kilkaset lat temu. Nie to, że sama bym tam weszła, o nie! Dostajemy
również całe mnóstwo ciekawostek i anegdotek dotyczących poszczególnych
dzielnic Londynu.
Kolejnym plusem tej akurat powieści jak i całej serii o Grancie
jest humor. Ironiczny, politycznie (nie)poprawny, absurdalny. Czasem wiem, że
nie powinnam się śmiać, ale chichotałam jak głupia po przeczytaniu np. tej
konwersacji:
‘If you have to walk the tracks with the juice
on them you stay off the sleepers. They’re slippery. You slip, you fall, you put
your hands out and zap.’
‘Zap,’ I said. ‘That’s the technical term for
it, is it? What do you call someone who’s been zapped?’
‘Mr Crispy,’ said Kumar.
‘That’s the best you guys can come up with?’
Kumar shrugged. ‘It’s not like it’s a major
priority.’
Moim faworytem jest jednak wypowiedź Zacka, kolejnej
“magicznej” istoty, a przy okazji współmieszkańca zabitego chłopaka:
‘My dad was a fairy,’ said Zach. ‘And by that I
don’t mean he dressed well and enjoy musical theatre’.
A czym lub kim są tytułowe szepty w metrze? O, to już
pozostawiam do odkrycia czytelnikom. Ja byłam bardzo zaskoczona, ponieważ
oczekiwałam czegoś raczej ponurego i mrocznego, a dostałam… Nie, nie powiem!
Jedynym małym minusem jest to w jaki sposób Peter Grant
odkrył mordercę amerykańskiego studenta… Jakoś podejrzanie dobrze mu poszło.
Może naprawdę staje się on coraz lepszym policjantem?
Nie mogę się doczekać kolejnej części.
Polecam wszystkim fanom ceramiki, Londynu, podziemnych, mrocznych
tuneli, miłośnikom biegania półnago w zimowy dzień po metropolii jak i tym,
którzy od głośnych rozmów wolą spokojny szept i świnki.
A dla fanów podziemi proszę, oto link do strony BBC - What Lies Beneath London?
A dla fanów podziemi proszę, oto link do strony BBC - What Lies Beneath London?
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY.
Niestety nie jestem fanką podziemi :(
OdpowiedzUsuńAle jakbys chciała zapoznać się z jakas lekka Urban fantasy to polecam gorąco :)
OdpowiedzUsuń