Moments are precious,
sometimes they linger and other times they’re fleeing,
and yet so much could
be done in them;
you could change a
mind, you could save a life and you could even fall in love.
Co byś zrobił w sytuacji kiedy widzisz osobę
przykładającą sobie lufę pistoletu do skroni? Czy znalazłbyś odpowiednie
słowa, aby odwieść ją od samobójstwa?
Christine Rose, właścicielka firmy rekrutacyjnej i fanka
totalna przeróżnych poradników, niespodziewanie staje przed takim problemem. Stara
się sprawić, żeby Simon, mężczyzna, który chce popełnić samobójstwo, zmienił
zdanie. Mimo, że początkowo wydaje jej się, że wszystko skończy się dobrze,
słowa ją zawiodły. Simon strzela sobie w głowę. Dziewczyna nie pamięta, które
zdanie go sprowokowało. Ciągle wspominając ta straszną noc, która otworzyła jej
oczy na pewne sprawy, odchodzi od męża. Ląduje
w prawie, że nieumeblowanym mieszkaniu, bez pieniędzy i wsparcia ze strony
bliskich, a jej poczucie własnej godności wala się gdzieś w okolicy podeszew
jej butów. Wtedy właśnie los stawia na jej drodze kolejnego samobójcę. Adam
Basil, stoi po niewłaściwej stronie barierki na moście Ha’penny w Dublinie. Bez
namysłu Christine postanawia ocalić mężczyznę. Stojąc tuż za nim na moście,
mocno go obejmując, kobieta zawiera układ z Adamem. Przed jego trzydziestymi
piątymi urodzinami ma mu pokazać jak piękny jest świat i, że warto żyć. Niestety,
urodziny Adama są już za dwa tygodnie, a Christine sama przechodzi przez ciężki
okres w życiu. Z desperacją i poradnikiem w ręku (lub właściwie schowanym w
torebce), kobieta rzuca się w wir wydarzeń przetykanych okresami regresu i
melancholii. Wiedząc jaka jest stawka, Christine za wszelką cenę stara się
polepszyć życie Adama, aby uznał, że jednak nie warto go sobie odbierać. Wydaje
się, że Adam zaczyna być w lepszym nastroju, ale tak naprawdę nie podejmuje on
żadnych decyzji, a jedynie biernie podporządkowuje się Christine. Czy metody
uznane przez Christine za skuteczne okażą się równie dobre na dłuższą metę?
Kilkanaście miesięcy temu zaczęłam moją przygodę z Cecelią
Ahern. Jej najbardziej znane ‘P.S. I Love You’ przeczytałam już kilka lat temu,
ale po resztę książek tej irlandzkiej autorki sięgnęłam dopiero w zeszłym roku.
Czytałam jak szalona, ale okazało się, że nie zawsze dorównują one poziomem
słynnej już książce. Zniechęciłam się do Ahern i zrobiłam sobie przerwę. Kiedy
jednak wzrok mój padł na ‘How to…’ poczułam, że muszę ją wziąć do domu. Znasz
to uczucie kiedy książka po prostu woła do Ciebie „Weź mnie! Weź mnie!”? To
właśnie było to. I co się okazało? Wpadłam po uszy, zakochałam się w tej
powieści i nic nie mogło mnie od niej oderwać.
Christine wzbudziła od razu moją sympatię. Podziwiam ją za
odwagę w szukaniu swojej drogi, pomimo tego, że nie miała wsparcia bliskich osób.
Wnosząc o rozwód uznana została za ta „złą”, która z powodu jakiejś fanaberii
zostawia porządnego męża. Obiektywnie rzecz biorąc, wychodzi ona na tej decyzji
źle – traci mieszkanie, stabilizację finansową i sympatię znajomych. Leżąc w
nocy pod kołdrą ze Spidermanem męczy się z myślami o tym co w jej życiu poszło
nie tak i jak wiele bólu przyniosła zarówno bliskim jak i rodzinie Simona.
Mimo, że często słyszy, że to nie z jej winy pociągnął on za spust, ona
podświadomie wie, że to któreś ze zdań przez nią wypowiedzianych sprawiły, że
Simon pociągnął za spust.
Mniej polubiłam zabójczo przystojnego Adama, którego ciągłe
jęczenie, użalanie się nad sobą i słabej jakości ironiczne uwagi działały mi na
nerwy. Nie dziwota, że Maria, jego (eks)dziewczyna, odwróciła się od niego.
Powoli poznawałam kolejne problemy Adama i zaczynałam lepiej go rozumieć. Sytuacja
zawodowa, presja ze strony despotycznego ojca, utrata ukochanej dziewczyny
sprawiły, że Basil zmienił się całkowicie. Zadaniem Christine było sprawienie,
żeby wrócił on do starego siebie. Jak jednak miała to zrobić jeśli brakowało
jej i doświadczenia i wiedzy o tym właśnie „starym” Adamie? W trakcie tych
dwóch tygodni Christine bardzo się zmienia. Jej próba uratowania Adama jest w
istocie próbą ratowani samej siebie i rozliczenia się z własną przeszłością,
jak i próba określenia własnej tożsamości. To właśnie oraz rodzące się uczucie
napędzało ją w jej misji uratowania Adama.
Dosyć ciekawe są również postaci drugoplanowe. Siostry i
ojciec Christine tworzą jakby jedność, świetnie się rozumiejąc i dzieląc
specyficzne poczucie humoru, które nie bawi jedynie Christinie. Jej
przyjaciółka i zaskakujący sekret, który niespodziewanie wychodzi na światło
dzienne. Maria z niezmiennie czerwonymi ustami, idealnie ubrana i o której
miłość walczy Adam. Despotyczny ojciec Adama rządzący firmą żelazną ręką, nawet
ze szpitalnego łóżka. Klient Christine, który mimo niesamowitej inteligencji i
wielkiej specjalistycznej wiedzy, boi się wsiąść do autobusu i przejechać tych
kilka przystanków, które dzielą jego dom od miasta.
Oczywiście, pomimo mego zachwytu widzę pewne minusy
powieści. Rodzina Rose, fajnie ekscentryczna, nie wychodzi jednak zupełnie
naturalnie. Może o to chodziło, że ich zachowanie ma wyglądać jak granie
pewnych ról, ale jednak nie przekonało mnie to do końca. Oczywiście, można się
czepiać, że cały pomysł na fabułę jej zupełnie oderwany od rzeczywistości i kto
w ogóle zamieszkałby z nieznajomym i pozwolił na kierowanie mu swoim życiem,
ale przecież to nie o to chodzi. To ma być niebanalna historia o miłości, o
zmianach, które ona powoduje i jej roli w życiu.
Ta z pozoru lekka historia okazała się być poruszającą
opowieścią napisaną stylem charakterystycznym dla Ahern, którą mimo tego, że
mogłam przewidzieć zakończenie czytałam z napięciem.
Polecam wszystkim miłośnikom nietypowych historii miłosnych,
niejadkom oraz tym, którzy mają w swojej biblioteczce kilka półek wypełnionych
poradnikami.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY.
Poradników nie czytuję, ale nie przeszkadza mi, że bohaterka tak bardzo się nimi sugeruje (może to dobrze).
OdpowiedzUsuńNie wiem jak zachowałabym się gdybym spotkała kogoś, kto chce targnąć się na swoje życie. Niestety mój bardzo bliski kolega popełnił samobójstwo. Kiedyś rzeczywiście o tym wspominał i to kilkukrotnie, ale zrobił to gdy minęło kilka miesięcy, akurat wtedy gdy życie zaczęło mu się układać. Miał dziewczynę, rzucił palenie i akurat dostał pracę.
Nie wiem czy 2 tygodnie wystarczy żeby kogoś przekonać, że życie jest piękne. Mimo to chciałabym książkę poznać. Ciekawe czy jest już polska wersja.
Moja przyjaciolka próbowała popełnić samobójstwo, ale ja odratowano. Byłam wtedy bardzo mloda, wiec nie zorientowałam się, ze do tego dojdzie. Książka jest o wiele lżejsza, ale jak potraktować ja jako nie do końca typowy romans jest naprawdę swietna. I jest polskie wydanie :D
OdpowiedzUsuń