czwartek, 24 grudnia 2015

‘The Gift’ Cecelia Ahern („Podarunek”) + konkurs




Czytelnik, co chciałbyś dostać pod Choinkę? Stos książek, które są na Twojej liście życzeń od „zawsze” lub te wszystkie świeżynki, na które nie możesz sobie pozwolić, a które tak bardzo chcesz przeczytać? A może ukochane perfumy, ubranie upatrzone już ładnych kilka tygodni temu albo elektroniczne gadżety? Co dajesz swoim bliskim? Apaszkę dla mamy, portfel dla babci, zestaw kosmetyków dla ojca? W przedświątecznym szale zakupów i przygotowań często nie mamy chwili na zastanowienie się czego tak naprawdę potrzebujemy i co chcielibyśmy dać bliskim.

Również Lou Suffern, bohater powieści ‘The Gift’ Cecelii Ahern wydanej w 2008 roku nie ma ani chwili. W ciągłym niedoczasie, z harmonogramem wypełnionym co do minuty, biegnie z jednego spotkania na drugie, wszędzie w ostatniej chwili, ale zawsze na czas. Do pracy przychodzi pierwszy, a wychodzi ostatni. Zawsze sfokusowany na tym co za chwilę, na kolejnym szczeblu kariery, kolejnym awansie, kolejnej nagrodzie. W tym pędzie jedyne o czym zapomina to o życiu. Robiąc jedną rzecz, a myśląc o drugiej nigdy tak naprawdę nie żyje bieżącą chwilą. I o ile zyskuje na tym jego firma i kariera to Lou nawet nie zauważa, kiedy powolutku zaczyna tracić rodzinę.

Wiele czasu ma za to Gabe. Bezdomny, który stacjonuje niedaleko siedziby firmy, w której pracuje Lou, ma bystre oko, przenikliwy umysł, a w dodatku wydaje się, że przebywa w dwóch miejscach na raz. Ale przecież to niemożliwe, prawda? 

Zaintrygowany osobą Gabe’a Lou załatwia mu pracę w swojej firmie. Jest to taki bożonarodzeniowy podarunek. Wkrótce jednak zaczyna żałować swojego kroku. Gabe wydaje się być wszędzie, nawiązując kontakty z tymi, na których Lou nie ma czasu. 

Czy Gabe jest prawdziwym zagrożeniem dla Lou? Czy chce mu ukraść pracę, rodzinę i życie? I skąd wie rzeczy, o których nie wiedzą nawet najbliżsi współpracownicy Lou? 

Opowieść o tym jak łatwo się jest zgubić w codziennym życiu. O tym jak łatwo stracić z oczu to co w życiu jest najważniejsze i jak ciężko jest odzyskać utracone zaufanie. Nagle okazuje się, że pieniądze, których zarabianie staje się głównym celem w życiu nie wystarczają na to, aby utrzymać rodzinę. Okazuje się, że tych najważniejszych rzeczy nie sposób kupić, bo duży dom za wysokim murem, sportowy samochód i praca na czternastym (czy może jednak na trzynastym?) piętrze efektownego biurowca nie wystarcza na to, żeby posiadać nie tylko miłość i zaufanie partnera, ale i miłość własnego dziecka, która przecież nie jest trudna do zdobycia. 

Wszystko to co napisałam wydaje się być bardzo oczywiste. W końcu Ahern nie odkrywa w swoich książkach jakichś nieznanych prawd. Również i ta historia umiejscowiona tuz przed Bożym Narodzeniem nie przekazuje żadnych rewelacji. Opowiedziana jest jednak w prosty i ciekawy sposób i okraszona szczyptą magii, która sprawia, że nagle nie mogłam się oderwać od opowieści o Lou, Gabie i małych białych pigułkach. Wypełniona jest postaciami, które kryją w sobie bolesne tajemnice nie chcąc nie tylko ich wyjawić, ale i chowając je tak głęboko w sobie, że czasami nie zdają sobie sprawy jak wielkim ciężarem się one stają. Nieoczekiwane zwroty akcji i nieoczywiste wybory podejmowane przez głównego bohatera sprawiały, że nie byłam pewna jak się to wszystko zakończy. A zakończenie… no cóż, ścisnęło mi serce (choć ja się tam nie wzruszam zbytnio przy czytaniu). 

Dobra książka z jednym małym minusikiem – autorka tłumaczy nam wszystko do końca i tak jakby czytelnik był tym chłopakiem z indykiem z pierwszych rozdziałów. Pewnie właśnie taki był zamysł, żeby każdy wszystko dokładnie zrozumiał. Jednakże trochę więcej zaufania do czytelników i subtelności nie zaszkodziłoby.

A co było tym tytułowym podarunkiem? No cóż, coś co jest „(…) more precious than gold, more precious than diamonds, more precious than oil or any valuable treasures”. Jak myślicie co to takiego?

Polecam wszystkim ku pokrzepieniu serc, mimo, że happy end nie jest oczywisty i ciężko go tak nazwać, tym, którzy stracili z oczu to co najważniejsze oraz wszystkim miłośnikom wyborów niczym z ‘Matrixa’.

Pozdrawiam świątecznie,
Kura Mania.

PS. Pomimo podjętego tematu, są również i humorystyczne w niej scenki. Na przykład jak ta moja ulubiona, kiedy Lou zostaje ze swoim młodszym, rocznym synem po raz pierwszy sam. Synek, nazywany Pudd, śpi w wózku, a Lou stoi z nim w kolejce na lodowisko. Oczywiście, zestresowany ojciec modli się w duchu, żeby syn się uspokoił, bo kompletnie nie wie co z nim zrobic, kiedy ten płacze. Tak więc Lou „(…) suddenly became aware of the level ‘Jingle Bels’ being filtered through the speakers, of the feedback that sounded like a five-car pile-up when a voice cut in to announce a seperated family member that was Whiting by the Elf Centre. He was aware of every single solitary soind, every squel of a child on the ice, every shout as their fathers fell on their arses, every crack of bones”. Ha. Ha. Skąd ja to znam? Jak myslisz czy Pudd się obudził?

KONKURS

W tym roku po corocznym załamaniu nerwowym spowodowanym natłokiem rzeczy do zrobienia przy jednoczesnym braku zarówno hajsu jak i czasu usadowiłam się z kawą z bitą śmietaną i cynamonem patrząc na choinkę w salonie. Stwierdziłam, że tak naprawdę chciałabym w tym roku dwóch rzeczy od Mikołaja – spędzenia Świąt z rodziną w Polsce oraz cudownego ozdrowienia dla dziadka chorego na raka.


A co Wy chcielibyście dostać pod Choinkę? A może już dostaliście ten wymarzony prezent? Podzielcie się ze mną w komentarzu, a ja wylosuję jedną osobę, która dostanie ‘The Gift’ Cecelii Ahern (w języku angielskim oczywista, ale język nie jest trudny i warto spróbować czytać w oryginale) w czerwonej, miękkiej okładce. Książka pochodzi z moich zbiorów i nosi małe ślady używania. Jeśli będzie więcej chętnych to oprócz książki będą jeszcze dwie małe nagrody pocieszenia około książkowe. Losowanie i ogłoszenie wyników odbędzie się 30 grudnia.

Książka wysłana będzie po Nowym Roku i nie odpowiadam w jakim stanie dojdzie do zwycięzcy, ale zapakuję ją jak najstaranniej. Pamiętajcie jednak, że będzie miała spory kawałek drogi do przebycia.

Wesołych Świąt,
M.


przykładowe zdjęcie z mojego instagrama


O matko, kończąc ten zbyt długi post, na którego czytanie nikt nie będzie miał czasu, zapraszam na mojego instagrama, gdzie na bieżąco możesz śledzić Kurę w Święta (i nie tylko). Plus przypominam o wczorajszej rozdawajce.
M.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY II i KLUCZNIKU 2015 (motyw Bożego Narodzenia i kupiona w 2015 roku). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!