poniedziałek, 2 marca 2015

Plany marzec (13)

Tak się u nas czyta!


Kiedy przyjdzie wiosna, ja się pytam, kiedy?! Mam już dosyć tej niezimowej angielskiej zimy. Pogoda bollywódzka – czasem słońce, czasem deszcz, ale najczęściej ołowiane chmury, deszczyk-nieboszczyk i ogólna padaka. 

W marcu moje plany czytelnicze są jasno określone. No more library! Chodzić będziemy, bo mała Mimi kocha bibliotekę, ale wypożyczać już nie. Mam stosy wypożyczonych książek. Za każdym razem (a w bibliotece jesteśmy raz na tydzień) przynosimy 6-10 książek dla Mimi i ze 3 dla mnie. A oddajemy może z cztery… No masakra jakaś. Jesteśmy absolutnie zawalone książkami. Jeśli chodzi o zakupy książkowe to samo. Sobie może nie kupiłam za dużo, bo w końcu staram się trzymać zasady „jedna książka na miesiąc”, ale z hajsu walentynkowego (wiem, romantycznie) zakupiłam sobie kilka wymarzonych pozycji. Niestety, wszystkie te książki zmiksowały się z pozostałymi i dopóki nie zrobię porządku nie będzie kurzego book haulu. Tak więc plan na marzec mam prosty – przeczytać wszystkie wypożyczone książki z biblioteki. Mam czas do 25 marca, bo wtedy właśnie lecę do Polski! A tam pewnie moja silna wola zniknie i nakupię znów tysiąc pięćset książek. Jak to jest, że niby nie mam kasy, a jednak zawsze wracam z walizą pełną książek? (Wypieram ze świadomości fakt, że już kupiłam z sześć książek na Allegro, które na mnie czekają u rodziców).

Jeśli chodzi o GRĘ W KOLORY to marzec jest pomarańczowy. Nie mam za wiele książek w tym kolorze, a większość z tych, które mam, już kiedyś przeczytałam. Jednak pięć pozycji się znalazło. No dobrze, przyznam się – zostały specjalnie zakupione na tę okazję. No, ale promocja była, okazyjna cena, przypływ gotówki, styczeń, dziesięć centymetrów luzu na półce i kupiłam sobie pomarańczowy sweter, więc you know. O to one (stare Pingwiny + ‘Kim’ z English Library. Też Pingwinowe).

 Tu powinno znajdować się zdjęcie książek z pomarańczową okładką, ale mimo tego, że zdjęcie zostało zrobione to już go nie ma. A książki są gdzieś, ale gdzie to nie wiem. Remont był.

Jeśli zaś chodzi o wyzwanie KLUCZNIK 2015 to na marzec mamy ciekawe hasła. Pierwsze z nich to „poradnik” – o-o! skąd ja wytrzasnę jakiś poradnik? No nie wiem, może się ugnę i jednak coś z biblioteki wypożyczę. Drugie hasło to „przecinek i kropka”, czyli autor lub tytuł z takim właśnie znakiem przestankowym. Nie posiadam. Ale mam ochotę na ‘Love, Rosie’, więc może sobie zakupię e-booka? Ech, miałam nic nie kupować przecież! Ostatnim klucznikiem jest „coś czerwonego”, czyli książka na której okładce znajduje się jakiś czerwony element. Hmm… coś chyba znów słabo mi pójdzie w tym miesiącu, jeśli chodzi o to wyzwanie.

Słabo mi też idzie z wyzwaniem 12 książek na 2015 rok, ale w kwietniu na pewno nadrobię. Pewnie nie dam rady przeczytać tych dwunastu książek, ale każda kolejna książka przeczytana z mojego stosu wstydu to radość dla mnie i sukces. 

Jeśli chodzi o bloga, jak zwykle mam plany wielkie, ale nic z nich nie wychodzi. Na pewno jednak wprowadzę nowy cykl o bajkach oglądanych przez małą Mimi, bo bardzo często mają one przełożenie na czytelnicze jej (i moje) wybory.

Ach, już się cieszę na wizytę w Polsce! Na stary antykwariat koło lodziarni ze smakami lodów, o których nawet nie miałam pojęcia. Na Tescowskie kosze, w których zawsze coś upoluję. Tak, wiem, nie samymi książkowymi zakupami Polska stoi, ale co ja będę tu wypisywać głupoty o życiu mym prywatnym.
Po za tym, w Polsce mam wiele książek jeszcze nie przeczytanych. Tych nowych, które kupiła sobie mama (np. „McDusia” Musierowicz), jak i moich starych zakupów. Na pewno coś przywiozę do Anglii. Chciałabym tez sobie odświeżyć literaturę żydowsko-amrykańską z „Żydoptakiem” na czele.

W marcu będę robiła porządki książkowe. Dodam nową zakładkę z książkami na wymianę/sprzedaż. Może ktoś się tu zabłąka i wybierze coś dla siebie? Choć patrząc na to ile osób tu zagląda nie mam zbyt wielkich nadziei. Chciałabym się pozbyć kilku książek, ale szkoda mi ich tak po prostu wyrzucić. Najchętniej bym się wymieniła, ale jak nikt ich nie zechce to oddam je do angielskiej biblioteki. Może i w Guildford będzie polski regał, tak jak jest to w bibliotece w Southampton?

Pozdrawiam,
Kura Mania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!