Wygląda na to, że specjalizuję się w przerażających stosiszczach. A to co wystaje w dolnym rogu to wkład małej Mimi w robienie zdjęcia. |
Październik zaczęłyśmy z przytupem, bo od urodzin małej Mimi
i wizyty mojej mamy i cioci-babci. Zabawa była szampańska, a mama jak napisałam
tutaj przytargałam mi stosy książek kosztem miejsca w walizce na swoje ubrania i
inne rzeczy.
Potem jednak było jakoś tak nerwowo, nieprzyjemnie,
bezsennie i z bólem brzucha. Stresogenny miesiąc jakiś. Uciekałam w książki i
udało mi się przeczytać o wiele więcej niż na początku się spodziewałam. Nie przełożyło
się to niestety na ilość opublikowanych postów, bo mój wysłużony laptop odmawia
współpracy i to coraz częściej. Mam napisane sporo tekstów (których napisanie
zajęło mi mnóstwo czasu, bo co chwilę mi się komputer zawieszał), ale wrzucanie
ich na bloga trwa całe wieki. Mam jednak twarde postanowienie, że choćbym miała
korzystać z komputerów w bibliotece to będę wrzucać kolejne rzeczy. I już.
Miesiąc rozpoczęłam kolejną częścią serii stworzonej przez George RR Martina i było to ‘A Clash of Kings’. Wsiąknęłam w świat
wykreowany przez autora zupełnie i pomimo tego, że serial znam to i tak
czytanie książek daje mi wiele radości. W między czasie rzuciłam się na
przywiezioną przez moją mamę „Arenę
szczurów”, czyli nowy kryminał Marka
Krajewskiego, który miał być co prawda prezentem urodzinowo-podchoinkowym,
ale nie mogłam się doczekać i poprosiłam o przywiezienie go już teraz. Moje
zdanie możesz poznać tutaj. Potem skusił mnie „Hotel Finna” James Joyce’a o którym pisałam tutaj. Nie zapomnijmy
też o niezrównanym „Lewiatanie” Akunina.
Polecam!
Edycja w wersji extra evil... brrrr... |
Później wzięłam się ostro za sagę Martina po której mój
książkowy kac nie pozwolił mi na skupienie się na żadnej lekturze. Po prostu
tęskniłam za Westeros straszliwie, a kolejnej części nie miałam, bo gdzieś
paczka zaginęła i szła całe wieki. Co się okazało później to zamówiłam jakąś
kieszonkową wersję z lilipucią interlinią i mini czcionką. Myślałam, że się
popłaczę. Na szczęście dorwałam normalną wersję w charity shopie. Me happy.
Postanowiłam więc, że zacznę książkę z nurtu mi prawie
całkowicie obcego, czyli ‘Red Queen’
Victorii Aveyard. Okazało się to strzałem w dziesiątkę! Całkiem niezła
historia, o której możesz poczytać tutaj. Jeszcze lepszą historią był ‘The Blackhouse’ Petera Maya, który
przeczytałam dzięki tommy’emu z samotnia1977.blox.pl Kryminał, który tak
naprawdę nie jest kryminałem, a wstrząsającą historią zamkniętej społeczności.
Pod sam koniec miesiąca przeczytałam/oglądnęłam ‘The Wolves in the Walls’ napisaną przez Neila Gaimana i zilustrowaną przez McKeana. Świetna rzecz!
Jeszcze słowo o książce, którą męczyłam cały miesiąc, czyli ‘Nemezis’ Agathy Christie. Powieść,
która na początku niemiłosiernie mnie wynudziła, a jej czytanie było mordęgą.
Oczywiście pod koniec miło mnie zaskoczyła i nie mogłam się od niej oderwać.
Większość tekstów o przeczytanych książkach mam napisane i
<trzymam kciuki> uda mi się je wrzucić na bloga w tym miesiącu. Mam nadzieję, że nie będzie tak jak z "Złowrogą pętlą" Aleksandry Marininy o której tekst czekał ponad rok na opublikowanie (tu).
Jeśli chodzi o mój jesienny TBR to idzie mi świetnie. Mam już
przeczytane 10 książek i chodź mam jeszcze 16 pozycji do przeczytania to i tak jestem zadowolona.
No nic, trza czytać dalej :D
Książki moje. Miotła małej Mimi. |
Teraz czas na drugą część book haulu. Powiem tyle –
przeraziło mnie ile książek nagromadziłam w tym miesiącu. 36 sztuk to naprawdę
bardzo dużo. Szczególnie, że czytam jakieś osiem książek miesięcznie. Nagle
znów zaczęła mnie stresować ta masa nieprzeczytanych książek patrząca na mnie w
ponurym milczeniu z półek. Tęsknię za czasami, kiedy książkę czytałam zaraz po
kupieniu, a nie odkładałam ja na półkę na wieczne później. W listopadzie mam
BBB, czyli Book Buying Ban. Oczywiście, jest jeden wyjątek od reguły, czyli na
pewno kupię książkę jeśli jest kontynuacją serii, która już mam. No dobrze, oto
mój stos:
‘Agatha Raisin and
the Haunted House’ MC Beaton, czyli powrót do dawnej obsesji za sprawą 50%
rabatu na te pozycję.
‘The Man Who Was Thursday’ GK Chesterton – jak tu nie kupić książki o takim
tytule?
‘The Tales of Beedle the Bard’ JK Rowling
‘A Storm of Swords:
Steel and Sword & Gold and Blood’ – pierwsza to ta przykra niespodzianka
o małej czcionce.
‘Book Lust’ Pearl
– książka, która bardzo mnie rozczarowała.
‘Mockingjay’ & ‘The Hunger Games’ Suzanne
Collins – nadrabiam
zaległości. Nie mam co prawda ‘Catching Fire’, ale przy okazji zakupię. No
I ta piękna błyszcząca edycja.
Kolejne dwie części Harry’ego
Pottera, bo jeszcze nie czytałam po angielsku, a znów mam ochotę na
odrobinę magii.
I dwie książki Daphne
du Maurier, czyli zbiór opowiadań i ‘My
Cousin Rachel’.
‘Animal Farm’ George
Orwella, które nie pamiętam kiedy kupiłam, ale znalazłam torbie właśnie w październiku.
Następnie ‘The Dream
Thieves’ Maggie Steifvater, które jest drugą częścią cyklu, a ja nie
przeczytałam nawet pierwszej.
A ‘Where’d You Go,
Bernadette?’ nie wiem po co kupiłam. Książkę już czytałam (tutaj) i
naprawdę nie będę do niej wracać, bo akurat w przypadku tej powieści nie ma to większego
sensu. Jest świetnie napisana, ale ja już wiem gdzie pojechałam Bernadette.
Dwa piękne tomy trylogii Cornelii Funke to balsam dla moich oczu. Pierwszą część czytałam
lata temu i teraz z chęcią przeczytam resztę.
A na samym dole jest kolejny Aleksander Mccall Smith, który dołączy do reszty (nieprzeczytanych)
książek tego autora. Ale tak jak w przypadku Chestertona tytuł ‘The Dog Who Came In From the Cold’
okazał się magnesem.
Plus 'The Wolves in the Walls' Gaimana, które na zdjęcie stosowe sie nie załapało.
No i czy to nie jest przerażający stos?
Hej, a ma ktoś ochotę na rozdawajkę lub konkurs? Bo ja bym
chyba miała.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Ja niestety mam odwrotnie - od początku października kompletny brak czasu na książki. A kiedy by się chciało uciec w książki właśnie, to kończy się tylko na kilku stronach :(
OdpowiedzUsuńWśród Twoich nabytków ciekawi autorzy - klasyczna du Maurier ("Rebekę" uwielbiam!), Beaton, której humor bardzo lubię, no i McCall Smith. Będzie, co czytać !
Mam nadzieję, że sięgniesz po kolejne powieści Maya, bo warto !
pozdrawiam
tommy z Samotni
Alexander Mccall Smith - czytam namiętnie. :) Ze smutkiem stwierdzam jednak, że tę konkretną serię autor traktuje trochę po macoszemu.
OdpowiedzUsuń