Dzień z życia małego dziecka. Co widzi, kiedy rano staje w
swoim łóżeczku? Tatę śpiącego w łóżku, a obok niego mamę w czepku na włosach.
Ale też i cienie, które zmieniają się w czasie, kiedy słońce wstaje i wędruje
po niebie.
A co widzi, kiedy siedzi w krzesełku i je. Mamę nalewającą
owsiankę i tatę w drzwiach niosącego wiadro węgla. Jego siostry skaczą na
skakance na podwórku, a babcia wiesza pranie.
Potem towarzyszymy dziecku a to w parku na trawce, a to w
domu u siostry na kolanach, a to biorącemu kąpiel w wanience.
Prosta wyliczanka umieszczona pyta nas co widzi dziecko.
Następnie zaglądamy przez wycięte w kartce kółko, które uchyla nam rąbka
tajemnicy odnośnie tego co może ono widzieć. Po przełożeniu strony ukazuje nam
się w pełni widok, który wcześniej jedynie „podglądaliśmy” przez dziurę.
Jest to opowieść pełna humoru, ale i taka, do której dziecko
może się odnieść. Co prawda, fakt, że została umieszczona w czasach wojennych,
że niektóre rzeczy wydaja się zupełnie egzotyczne (jak np. ojciec wchodzący do domu z wiadrem węgla, a mama
śpiąca w siatce chroniącej włosy).
Jej mocną stroną jest tekst, ładnie zrymowany i opisujący
sąsiadującą ilustrację. Oczywiście, sam fakt, że można podejrzeć co tam się wyprawia
przez dziurę w stronie to szał. Najlepsze jest to, że Mimi na początku wcale
nie zauważyła, że jest tam dziura tak zafascynowana była ilustracjami.
A doprawdy jest co oglądać!
Zaczynamy od sypialni rodziców, które dzielą ze swoją
najmłodszą latoroślą. Wszędzie się walają zabawki, szafa niedomknięta, buty
porozrzucane. No skąd ja to znam? (No dobra, u nas może jednak jest trochę
większy porządek). Kuchnia wygląda nie
lepiej. Na stole rozgardiasz po śniadaniu, zabawki znów porozrzucane, ale
rodzice wyglądają na zadowolonych. Kiedy dziecię spędza czas w wózku na świeżym
powietrzu (a wózek prawdziwie przestarzały jest, ew. modny vintage) najbardziej
rzucił mi się w oczy fakt, że mama myje okna stojąc na krześle w obcasach!
Normalnie, seksi mama jak nic. Widzimy również, że wychodek jest na
zewnątrz. Rzeczą, której może dziecko
nie zrozumieć jest fakt grzania piżamki na drzwiach od pieca. No muszę się
spytać rodziców czy jak mieliśmy taki piec w kuchni to czy ogrzewali mi piżamkę
czy nie?
Ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne. Rodzina bardzo
zajęta, zapracowana, ale szczęśliwa. Wielopokoleniowa, spędza czas razem.
Starsze dzieci się bawią, babcia pomaga. Wszędzie radosny chaos i rozgardiasz.
Ilustracje przy takiej mnogości detali mogłyby sprawiać
chaotyczne wrażenie, ale w tym przypadku wszystko jakoś harmonijnie się układa.
Mimi uwielbia wyszukiwać jakieś szczególiki ważne dla niej (typu misiu panda,
więc spędziłyśmy długie minuty nad każdym obrazkiem. No i kiedy już zauważyła
te otwory w kartkach to szał na całego i „akuku!” ciagłe.
Pierwsze wydanie książki zostało opublikowane w 1981
roku. Szumnie brzmiący napis, ze jest to
najlepsza książka dla małych dzieci kiedykolwiek opublikowana jest raczej na
wyrost. Oczywiście, fakt, że ma ona kolejną edycje 30 lat po dacie pierwszej
publikacji może oznaczać, że cieszy się sporą popularnością.
Akcja historii ma miejsce w latach 40. Widać to po
wspomnianych przeze mnie szczegółach typu wiadro z węglem, ale również w miarę
jak rozwija się opowieść i towarzyszymy rodzinie w codziennych czynności
widzimy jak ojciec ubiera się w mundur. Mimo, że jak wspomniałam książeczka
jest skierowana do młodszych dzieci to odnajdywanie i wyjaśnienie szczegółów
dotyczących życia w tamtym okresie będzie interesujące również dla nieco
starszych dzieci.
‘Peepo!’ dostarczyła Mimi sporo rozrywki i radości. Mnie
urzekła swoim klimatem i oryginalnością jeśli chodzi o czasy, w których
osadzona jest akcja. Bardzo sympatyczna pozycja.
Pozdrawiamy,
Mała Mimi i kura Mania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!