„Kot, który nie polubił czerwieni” to czwarty tom z serii „Kot,
który…” amerykańskiej pisarki Lilian Jackson Braun, która to seria liczy prawie
trzydzieści części opowiadających o przygodach dwóch syjamskich kotów i ich
właściciela, dziennikarza Jamesa Qwillerana (przez „w”, pamiętajcie!).
Kao K’o-Kung, w skrócie Koko, oraz kotka Yum Yum to koty o
niespotykanej inteligencji i prawdziwie hrabiowskich manierach. Nie tylko nie
zjedzą zwykłej kociej karmy z puszki, ale i poddadzą selekcji znajomych oraz
przyjaciół swojego właściciela (zresztą kto tu właściwie jest właścicielem
kogo?). Koko już od pierwszych chwil znajomości z Qwillem ujawnił niesamowitą
wręcz intuicję, dzięki to której pomógł dziennikarzowi rozwiązać kilka
kryminalnych spraw.
W czwartej części przygód tej nietypowej trójki Jim
Qwilleran zmienia miejsce zamieszkania. Z dotychczasowego mieszkania w tzw.
Junktown przeprowadza się do domu prawnika Mausa, zwanego Maus House, który w
wyniku zapisu w testamencie poprzedniego właściciela, jest teraz domem dla
oryginalnej grupy miłośników kulinariów, jak i artystów. Trafem spotyka tam
swoją dawną miłość, aktualnie zamężną artystkę zajmującą się ceramiką, która
zniknęła pewnego dnia w tajemniczych okolicznościach łamiąc serce młodemu
Qwillowi.
Dodatkowym atutem zamieszkania w Maus Haus jest fakt, że dziennikarz
spotykając swoich współmieszkańców, z których większość powiązania jest ze
sztuka gotowania będzie mógł wywiązać się z nałożonego na niego obowiązku
poprowadzenia w ‘Daily Fluxion’, gazety w której pracuje, kolumny gastronomicznej. Pech chciał, że seria
reportaży dotyczących lokalnych restauracji i kulinarnych konkursów zbiega się
z przejściem przez dziennikarza na dietę zaleconą mu przez lekarza. Już sam ten
fakt permanentnie psuje humor Jimowi. To jednak nie wszystko. Podczas pobytu
Qwilla w siedzibie prawnika, która powszechnie uznana jest za architektoniczny
koszmar, dochodzi do tajemniczych i niepokojących wydarzeń. Znika nie tylko
dawna miłość dziennikarza, ale i nowo poznany student sztuk pięknych, który
wykonywał w Maus Haus wszelkie drobne prace.
Jak te dwa zniknięcia łączą się z dziurą w ścianie
apartamentu Qwilla, przez która widać pracownię ceramiki? Co wyczuł niezrównany
Koko w ceramice o czerwonej barwie? I dlaczego kocur uparcie zwala z półki
jedną z książek?
Bardzo lubię serię „Kot, który…”. Oryginalna postać
Qwillerana, którego bardzo łatwo byłoby sprowadzić do stereotypowego
dziennikarza-rozwodnika, nadużywającego alkoholu, który rozwiązuje różne sprawy
kryminalne, ale nie posiada prywatnego życia. Jednakże, Qwill nie dość, że już
nie pije niczego co posiada procenty to ma szerokie grono przyjaciół, a obwisłe
wąsy (jego cecha charakterystyczna) sprawiają wrażenie, że jest on traktowany niczym poczciwy spaniel. Jednak nie
samym Qwillem seria stoi, o nie! Koty to największy smaczek w historiach
opisywanych przez pisarkę. Niezrównany Koko, którego szósty zmysł wspomaga
dociekliwość dziennikarza, oraz urocza Yum Yum, która pomimo tego, że nie interesuje
się kryminalnymi zagadkami, również pomaga.Szczególna rolę odgrywa ona pod koniec historii o „Kocie,
który nie polubił czerwieni”, ale o tym cicho sza!
Pomimo tego, że seria jest bardzo nierówna i część z
kryminałów oceniam bardzo słabo to akurat ten jest świetny. Akcja płynie
wartko, nie ma niepotrzebnych dłużyzn. Gama postaci jest bardzo różnorodna,
ciekawa i pełnokrwista, a zagadka mimo, że jest rozwiązanie przeczuwamy już od prawie
samego początku i tak daje wiele radości. Towarzyszymy dziennikarzowi nie tylko
w jego nieoficjalnym śledztwie, ale również w jego zmaganiach z dietą. No bo
jak tu się odchudzać, kiedy redakcja płaci za kolacje w najbardziej
ekskluzywnych restauracjach? Wątek restauracyjny jest również bardzo ciekawy, szczególnie wizyta w barze, w którym kelnerzy są bezdomnymi.
Cała fabuła skrzy się humorem i lekką ironią. Jedynym
zgrzytem są czasem niezbyt trafione sformułowania użyte przez tłumacza.
Co prawda, nie jestem pewna czy to stuprocentowo wina tłumaczenia, czy może to
sama autorka użyła takich niezgrabnych zbitek wyrazowych. W każdym bądź razie,
jestem przyzwyczajona do takich zgrzytów w książkach o „Kocie, który…”, więc
mnie już tak nie rażą.
Plusem jest oczywiście wplecenie do niby trywialnej zbrodni
wątku dotyczącego ceramiki. Dawna miłość Qwilla i jej mąż są artystami, którzy
tworzą swoje ceramiczne dzieła pod patronatem prawnika Mausa mieszkając
nad starą pracownią ceramiki i również w niej pracując. Ja o ceramice nie
wiedziałam nic, a dzięki dociekliwości Qwilla dowiedziałam się wielu ciekawych
rzeczy. Na przykład o tym skąd wziąć piękny kolor czerwieni na wypiekanych
naczyniach.
Serię czytuje od dawna, bo czasem mnie nachodzi coś na lekki
kryminał, a przebywanie w towarzystwie Qwilla i jego kotów to prawdziwa
przyjemność. Nie dość, że kocham koty, więc czytanie o nich jest dodatkową radością to jeszcze bardzo lubię Qwilerana za jego zasady i moralny kręgosłup.
Polecam wszystkim miłośnikom kotów, kryminalizujących
historii, fanom barwnych postaci oraz tym, którzy szukają czegoś lekkiego, ale
nie głupiego, idealnego na przeczytanie w jedno popołudnie.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania KLUCZNIK 2015.