niedziela, 1 marca 2015

'Elmer' David McKee



Wszystkie słonie są szare. Hmm… czy na pewno? Bo jest taki jeden słoń o imieniu Elmer, który wcale nie jest szary. Elmer jest paczłorkowy. Rozumiesz, taki w kolorowe kwadraciki. To wcale nie jest słoniowy kolor. 

Co wcale nie oznacza, że Elmer jest gorszy od innych słoni. O nie! Jest najbardziej rozrywkowym z nich i potrafi świetnie rozśmieszać swoich towarzyszy. 

Niestety, pewnego dnia Elmer pomyślał, że wcale nie jest tak fajnie być innym. No bo kto słyszał o takim kolorowym słoniu? Pomyślał, że pewnie dlatego inne słonie się z niego śmieją (a nie z nim). Smutny, odszedł od swojego stada.







W czasie swojej wędrówki przez dżunglę Elmer spotkał wiele różnych zwierzątek. Jednak jego spacer nie był bezcelowy. Słoń szukał specjalnego drzewa na którym rosły jagody w kolorze słoniowej szarości. Elmer się w nich wytarzał i teraz był już zupełnie taki jak inne słonie! Wracając przez dżunglę żadne ze zwierząt, które wcześniej się z nim witały go nie poznały. Również inne słonie, kiedy do nich dołączył, nie zwróciły uwagi na Elmera.
Coś jednak było nie tak. Wszystkie słonie były bardzo poważne, stały nieruchomo i bardzo cicho. Wydało się to tak śmieszne Elmerowi, że wreszcie nie wytrzymał i krzyknął „Boo!”. Wszystkie słonie podskoczyły ze strachu i się poprzewracały śmiejąc jak nigdy w życiu.
Nagle zaczął padać deszcz i zmył z Elmera szarość. Inne słonie powiedziały, że jeszcze nigdy nie bawiły się tak dobrze i od teraz będą świętować ten dzień jako Dzień Elmera. Tego dnia organizowały specjalną paradę, w której każdy słoń przemalowywał się w szalone wzory. Jedynym szarym słoniem był przemalowany Elmer.



To nasze drugie podejście do Elmera. Pierwsze było zupełnie nieudane. Historia nie spodobała się Mimi i dziewczynka nawet nie wytrzymała do połowy. Za to kiedy tylko wypożyczyłam tę książkę to od razu przykuła uwagę Mimi. Nie wiem czy to zasługa dużego formatu, czy po prostu jej ciągle zmieniającego się humoru, ale spędziłyśmy miły czas czytając o perypetiach nietypowego słonia. Oczywiście, nie zrozumiała ona do końca przesłania opowieści, ale zabawa była przednia.

Jest to przecież piękna historia pokazująca w prosty i dowcipny sposób, że bycie innym wcale nie jest złe. Nawet jeśli ktoś różni się od otoczenia może być jego częścią i odgrywać w nim ważną rolę. Tak jak Elmer bez którego w stadzie słoni było smutno i ponuro.




Piękne kolory i ilustracje zachęcają do częstego wracania do „Elmera” jak i są świetnym sposobem na naukę zarówno kolorów jak i kształtów. Nie mówiąc już o mieszkających w dżungli zwierzętach, których nazywanie i wydawane przez nie odgłosy ma Mimi w małym paluszku.

Myślę, że za pewien czas jednak zdecyduje się na zakup którejś książki z serii, bo przygody słonia będą odpowiednie również dla trochę starszego dziecka, a ciekawa jestem również innych Elmerowych historii. Ta jest pierwsza z serii.

Acha, jednak duży format jest wielkim plusem jeśli chodzi o historie o Elmerze. Przeglądałam książeczkę znacznie mniejszą od tej, którą czytałyśmy i nie wszystkie ilustracje były czytelne dla Mimi.






Pozdrawiamy,
Kura Mania i mała Mimi.

4 komentarze:

  1. Elmer jest znakomity. Nawet jeśli dziecko na treść jest za małe, to ilustracje są dobre zarówno w młodszym, jak i starszym wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałyśmy mu jeszcze jedną szansę i nagle zaiskrzyło!

      Usuń
  2. Elmer bardzo mi się podoba, ale mojej córce nie przypadł do gustu. W każdym razie czekam na lepszy czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, my już kilka książeczek o Elmerze przerobiłyśmy, ale małej Mimi w ogóle się nie spodobały. Nagle bach! i polubiła Elmera. Nie wiem co się stało i jak długo to potrwa ;)

      Usuń

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!