Brrrr! Ale zimno! Zima w tym roku przyszła do Anglii późno,
bo dopiero na przełomie stycznia i lutego. Temperatura spadła do minus pięciu
stopni, a jednego dnia nawet spadło tyle śniegu, że można było ulepić bałwana.
Po tym pamiętnym dniu mała Mimi codziennie sprawdzała czy pada śnieg. Teraz zrobiła się u nas wiosna, ale na koniec zimy (mam nadzieję, że już nie wróci!) mamy dla Ciebie jeszcze jedną mroźną lekturę.
Dodaj napis |
W książeczce Il Sung Na naszym przewodnikiem po zimie jest
biały zając. Pokazuje nam jak zmienia się świat w tę zimna porę roku. Niektóre
zwierzęta ją przesypiają, inne zamierają, a jeszcze inne przed nią uciekają. Są
też takie, które dzięki grubemu kożuchowi wytrzymają niskie temperatury bez
problemu. Niektóre z nich zbierają zapasy, a inne muszę wędrować wiele
kilometrów, żeby zdobyć pożywienie. O wszystkim tym opowiada nam nasz biały
puszysty przewodnik.
Kiedy jednak zima się kończy, a drzewa zakwitają wszystko
znów się zmienia! Nawet nasz biały zając, który zmienia się w brązowego.
To bardzo krótka historia, która jednak staje się pretekstem
do rozmowy o naturze i zmianie pór roku. W prosty sposób dowiadujemy się w jak
różny sposób zwierzęta przygotowują się na zimę i gwarantuje, że po skończeniu
czytania zostaniesz zasypany gradem pytań ze strony dziecięcia o inne
zwierzęta. Pal licho, jeśli Twoje dziecię mówi po ludzku. Gorzej, tak jak w
przypadku małej Mimi, zadaje Ci pytania (znienacka) „Mama, a kujiku zima?”. I
nie, nie chodzi o królika, a o „kukuryku”, czyli koguta.
Gdyby nie piękna okładka w ogóle bym nie zwróciła uwagi na
tę pozycję. Jednak ten biały królik, lekko przysypany śniegiem z opadającym
uszkiem zauroczył mnie zupełnie. Reszta ilustracji jest równie czarowna jak ta
z okładki. Nie wiem jak opisać użytą w ‘Brrrr” technikę, bo się na tym nie
znam, ale mi się kojarzy z obrazkami, które kiedyś robiłam. Wycinałam pożądane
formy z papieru do pakowania lub starych kawałków materiałów lub tapet i wtedy
nawet zwykłe drzewo miało jakiś wzorek. Bardzo ładnie to wygląda.
Sympatyczna książeczka, idealna na późną jesień. Nam się
udało, że załapałyśmy się na kilka zimnych tygodni z jednym śniegowym dniem –
dzięki temu Mimi lepiej zrozumiała jej treść.
Pozdrawiamy,
Kura Mania i mała Mimi.
Słodziakowa, choć zimowa atmosfera. U nas też już wiosna, jest ekstra:)
OdpowiedzUsuńFajnie, gdyby były książeczki tego autora na każdą porę roku. U nas też wiosna, ale tylko na pół dnia. Codziennie tak jest - pół dnia wiosna, pół dnia jesienio-zima.
Usuń