czwartek, 12 marca 2015

Kurzy Book Haul #2

 Ostatnio czytanie idzie mi powoli. Nawet nie o to chodzi, że nie mam ochoty albo, że lektura wymagająca. Po prostu 'Kim' Kiplinga to taka lektura, w której powolne rozsmakowywanie się daje mi wiele przyjemności. Wrzucam więc ostatnie nasze zdobycze, biblioteczne i zakupowe. Przygotuj się więc na pełno zdjęć, które są w jakimś dzikim ułożeniu, bo Blogger mi szaleje ostatnio. Plus kolejne rozpaczania nad tym jak to kupuje i wypożyczam, i takie tam bzdety.




Dzisiaj zakupiłyśmy takie o to książeczki. Jeśli chodzi o Teletubisie to nie jestem zbyt wielką fanką (przerażają mnie!), ale mała Mimi uwielbia te dziwaczne stworki, więc zakup książeczki to była konieczność.
 Ostatnio ma też fazę na Kubusia Puchatka. Ma chyba sześć pluszowych "Pupusiów", no i teraz doszła książeczka, choć wydaje się, że jest ona skierowana do młodszych niż Mimi dzieci. Ostatnia zakupiona pozycja to 'Winston Was Worried', sympatyczna historyjka o marudnym piesku, przepięknie zilustrowana.
Dwie książeczki, których współautorka jest Julia Donaldson kupiłam właśnie ze względu na to nazwisko. A 'I'm the Happiest' to wybór Mimi.



Moje zakupy przed, którymi nie mogłam się opanować to dwie pozycje autorów, których książki zbieram. O ile jeszcze Mankell mnie nigdy nie zawiódł to książki Ahern zbieram i czytam z zapałem godnym lepszej sprawy. Przeczytałam większość jej książek, ale podobało mi się naprawdę niewiele. Ale i tak zbiorę wszystkie.





Ruta Sepetys to prezent z walentynkowego hajsu. Ostatnio zaczęłam zbierac książki kucharskie, więc jak zobaczyłam tego Ramseya to od razu kupiłam. No i kolejna książeczka z serii Little Black Classics.

 A to jest najpiękniejsze cudo i najcudowniejsza piękność. Mój głównym prezent walentynkowy (sama nigdy bym sobie nie kupiła, ale hajs dostałam i wreszcie nie szkoda mi było wydać tych 16 funtów).
Zebrany Poe z serii o skórzanych okładkach Barnesa i Noble'a. Przepięknie wydana, z klimatyczną wyklejką i posrebrzanymi brzegami stron. Jedyny minus to taki, że książka wręcz prosi się o wszytą zakładkę, a tutaj jej nie ma. No i czcionka jest raczej mała, ale to akurat nie jest, aż tak ważne. Cudo, cudo, cudo!



 Ten zestaw eBayowo-Amazonowy jest ukryty i czeka na naszą podróż do Polski. Mam nadzieję, że trzy nowe książeczki przykują jej uwagę w samolocie, choćby i na chwilę. (Mam nadzieję, że choćby na pół godziny, ale wiem, że to jedynie mrzonki).


 A to nasze już ostatnie zdobycze biblioteczne, które aktualnie czytamy. Same pyszności!


Kiedy już miałam opublikować tego posta to ruszyłam na miasto z ciocią i małą Mimi. No i co zrobiłam? Nawypożyczałam i nakupiłam. Już samej siebie mam dość. No ile można kupować? Ile można wypożyczać? Choc jeśli chodzi o wypożyczanie z biblioteki to Mimi jest winna. Ja twardo stojąc przy powziętym postanowieniu o niewypożyczaniu nawet nie spojrzałam w stronę książek, ale Mimi zaczęłam zgarniać stosy i wrzucać to wszystko do torby mej. Kiedy powiedziałam, że nie bierzemy książek to zobaczyłam rączki błagalnie złożone i glosik "posię, posię, posię". Matka Kura się złamała i wzięła. ale "tylko" pięć. Dobrze, że wcześniej oddałyśmy dwanaście książek.
Oprócz tego uznałam, że już i tak jestem żałosna i beznadziejna i kupiłam w charity shopie kolejnego Roalda Dahla dla mnie ('The Giraffe and the Pelly and Me') oraz kolejne cztery książki z serii Little Black Classics (wszystko przez tą cenę!). Dla Mimi przyszła książeczka o przeciwieństwach z cudnymi ilustracjami na bazie "Rozważnej i romantycznej" (moja ulubiona książka Austen). Acha, no i Mimi uparła się na wielką książkę lift-the-flap, w której połowa flap jest urwana, ale jest tam Pupuś, więc trza było wydać te 40 pensów.
 Naprawdę, już nie ma dla mnie ratunku. Powinno się mnie ubezwłasnowolnić. Dopiero wtedy istniałaby szansa, że przestane kupować/wypożyczać.

Jeśli myślisz, że to jest dużo książek to zobaczysz ile natacham z Polski. Mam nadzieję, słabą, ale zawsze, że przez kolejne dwa tygodnie, które mi pozostały do wylotu nic nie kupię. Ech.

Pozdrawiam,
Zrozpaczona kura Mania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!