Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpiegowski dreszczyk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpiegowski dreszczyk. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 września 2015

Zbrodnia w Kurniku: „Azazel” Boris Akunin





Erast Fandorin, urzędnik najniższego szczebla, pełni służbę w moskiewskiej policji dopiero od trzech tygodni. Pełen zapału, ambicji i niespożytej energii nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału na stanowisku. Kiedy jego uwagę przykuwa sprawa nietypowego samobójstwa młodego mężczyzny intuicja podpowiada mu, że to jakaś grubsza sprawa. Nie zgadzając się na zakwalifikowanie śmierci bogacza jedynie jako kolejnego cynicznego wybryku zepsutej młodzieży dostaje pozwolenie od swojego przełożonego, Ksawierija Fiofiłaktowicza Gruszyna na rozwinięcie własnej hipotezy. Fandorin nie mógł wiedzieć, że to nietypowe samobójstwo poprowadzi go poprzez dziwny testament i jeszcze dziwniejsze towarzystwo w jakim obracał się samobójca do szalonej podróży przez Europę i z powrotem, ale również wplącze go w międzynarodową intrygę, w której nie raz i nie dwa życie młodego urzędnika zawiśnie na bardzo cienkim włosku. Co więcej śledztwo to sprawi, że z nieopierzonego młokosa Erast zmieni się w doświadczonego przez życie mężczyznę z pękniętym sercem i posiwiałą głową.

Cóż to była za powieść! Detektywistyczna intryga, sensacyjne wydarzenia, piękne i niebezpieczne kobiety oraz oryginalni i morderczy mężczyźni, a wszystko to skąpane w czarze schyłku dziewiętnastego wieku z jego pomieszaniem obyczajów i tradycji z przełomowymi odkryciami z zakresu nauki.

Niebanalni bohaterowie (ach! Ten Zucew!), fałszywe tożsamości, nihiliści, a w tym wszystkim młodziutki Erast Fandorin – pełen zapału i odwagi z błyskotliwym intelektem i rozległą wiedzą, lecz równocześnie z widocznym gołym okiem brakiem doświadczenia i naiwnością, których oznaka, czyli wypełzający na policzki rumieniec, wprawiały go momentami w zakłopotanie. Jednak jest to szczery młodzieniec, który dla dobra sprawy, dla odkrycia prawdy i w imię sprawiedliwości zapomina o własnym bezpieczeństwie rzucając się w wir dochodzenia. Jest on trochę takim Akuninowym odpowiednikiem Indiany Jonesa, ciągle pakującego się w kłopoty, wiecznie w biegu, nieustannie obrywającego od złych typów z niebezpieczną i intrygującą zagadką do rozwiązania.

To właśnie dla Erasta przebrnęłam przez pierwsze kilkanaście nieco dłużących się stron. Jednak akcja nabiera szalonego tempa i nie zwalnia, aż do końca (i to dosłownie – aż do ostatniej strony!).  Powieść czyta się błyskawicznie. Przyznaję, że nie domyśliłam się who is who w intrydze opisanej przez Akunina, a kolejne twisty w akcji zostawiały mnie oniemiałą ze zdumienia. Nie mogę zdradzić nic z fabuły, bo każdy szczegół mógłby zepsuć przyjemność czytania. To kawał porządnej, detektywistyczno-sensacyjnej prozy ze świetnie zarysowanym obrazem epoki. Tzn. ja przecież się nie znam, historykiem nie jestem, ale autor tak przedstawił realia, że uwierzyłam mu od razu, a klimat epoki przeniknął mnie wskroś. Wierzę, że ten kryminał-nie kryminał przypadnie do gustu każdemu czytelnikowi.

Polecam fanom niebezpiecznych i brawurowych przygód w starym stylu, kiedy to mężczyźni byli śmiertelnie groźni, a kobiety zabójczo pociągające. No i tym, którzy zastanawiali się skąd się wzięła nazwa „rosyjska ruletka”.

Pozdrawiam,
Kura Mania.

w łóżku z Akuninem


Książkę pożyczyłam od mamy, bo jest ona wielką fanką twórczości Borisa Akunina. Jeśli chodzi o mnie to przeczytałam kilka jego książek w zamierzchłych czasach, ale to było moje pierwsze spotkanie z Erastem Fandorinen. Jednak nie ostatnie, o nie! Ze sobą do Anglii wzięłam kolejne dwie części przygód tego nietuzinkowego młodego człowieka, a jak się dobrze sprężę i je przeczytam do przyszłego miesiąca to mama (która przyjeżdża na urodziny Mimi na początku października) przywiezie mi kolejne części. Me happy.

M.

czwartek, 13 listopada 2014

‘As the Pig Turns’ M.C.Beaton („Agatha Raisin i mroczny piknik”)






Kiedy do Agathy ma przyjechać  Roy zaczyna ona szukać jakiejś rozrywki, którą mogłaby zapewnić londyńskiemu znajomemu. Uroczystości z okazji rozpoczęcia zimowych wakacji organizowane w sąsiedniej wiosce Winter Parva wydają się ku temu idealne. Głównym punktem programu ma być pieczenie prosiaka. Agatha wraz z przyjaciółmi trafia w samo centrum wydarzeń, które okazały się być bardzo malownicze. Wśród mlecznej mgły przemykają postacie poprzebierane w historyczne kostiumy. Jest i prosiak, całkiem okazały. Uwagę Agathy przykuwa dziwny jak na zwierzę tatuaż – serce z imieniem Amy. Kiedy była specjalistka od PR przygląda się temu niezwykłemu widokowi zauważa, że to co miało zostać upieczone i zjedzone przez hordy turystów jak i okolicznych mieszkańców to wcale nie jest zwierzę! Do okaleczonego ciała człowieka doszyte zostały ryj i kończyny świni. Makabryczne odkrycie to dopiero początek mrożących krew w żyłach doświadczeń, które staną się udziałem Agathy, jej współpracowników i znajomych. Szczególnie, że nie tak dawno temu Agatha życzyła pewnemu wrednemu i nadgorliwemu policjantowi, aby smażył się w piekle. Oczywiście, pani detektyw nie byłaby sobą jakby nie wykrzyczała tych słów w lokalnym sklepie przy wielu świadkach. Na dodatek, zadzwoniła do swojego znajomego policjanta, aby podzielić się swoim podejrzeniem, że korpus znaleziony na pikniku może należeć do policjanta. W końcu często nazywa się policjantów świniami (w Polsce byłyby to raczej psy). Jej trop okazuje się prawdziwy i w taki to sposób Agatha staje się jedną z głównych podejrzanych. Aby oczyścić swoje imię (znów) i trochę zarobić (w końcu mamy kryzys) przyjmuje zlecenie znalezienia morderców policjanta złożone przez jego byłą żonę, obecna panią Richards. Agatha wplątuję się w skomplikowana intrygę, w której oprócz kłamstw, machlojek, kolejnych morderstw i porwań znajduje się również miejsce dla mafii. I kradzionego sprzętu rolniczego. Skomplikowana sieć powiązań  osacza Agathę sprawiając, że zaczyna  się ona czuć we własnym domu jak w więzieniu. Na sam koniec psychopatyczny Gary Breech sprawi, że ani sama Agatha ani nikt z jej kręgu znajomych i współpracowników nie zazna chwili wytchnienia.

Z wielką przyjemnością przeczytałam ten tom przygód niezrównanej Agathy. Akcja toczyła się szybko, fabuła była dosyć skomplikowana, ale nieprzekombinowana, a postaci ciekawe. Naprawdę świetnie się czytało o perypetiach Agathy, która ma prawdziwe (nie) szczęście do wszelkich niebezpiecznych przygód. Oczywiście, Agatha dalej jest sobą. Wiecznie nakładająca coraz to nowe warstwy makijażu, mająca problemy z wyborem ciuchów, a co do jej serca… Nie chcę za dużo zdradzać, ale pewien sekretny schowek sprawił, że hormony zaczęły szaleć, a jak to mówią „stara miłość nie rdzewieje”. Pod koniec książki na horyzoncie pojawia się ktoś nowy, serce Agathy znów wygrywa nad rozumem, a sama kobieta po prostu głupieje jak podlotek. No cóż, zobaczymy jak ta nowa znajomość się rozwinie. 

Również postać Agathy jest o wiele ciekawiej zarysowana niż w poprzednich przeczytanych przeze mnie tomach. Po pierwsze, Agatha przyznała się, że jej wtrącanie się do życia Toni, jej pracownicy, i jej potencjalnego związku z Simonem to był błąd. I to błąd, którego konsekwencji  bardzo żałuje. Jest to nowy rys w charakterze pani detektyw, ponieważ zazwyczaj była ona uparta jak mulica, a swoje zdanie uważała za jedyne słuszne. Drugą istotną zmianą było to, że Agatha naprawdę się bała niebezpiecznego, długo nieuchwytnego przestępcy. Mimo, że miała ataki nadmiernej aktywności i próbowała rozwiązać sprawę morderstw to poprzeplatane one były długimi okresami strachu, bierności jak i wycofania z życia zawodowego. Bardzo przyjemna zmiana.

Świetnie się tą książkę czytało. Dała mi dużo rozrywki i przyjemności. Oby jak najwięcej takich tomów z serii o Agacie Raisin!

Polecam wszystkim fanom pieczonej wieprzowinki, psychopatycznych policjantów jak i tym, którym serce nie daje ani chwili spokoju.

Pozdrawiam,

Kura Mania.



Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY.

czwartek, 28 listopada 2013

Ian McEwan 'Sweet Tooth' ("Słodka przynęta")

Lata siedemdziesiąte XX wieku. Główna bohaterka, i zarazem narratorka powieści, Serena Frome (rymuje się z plum), córka duchownego, wkracza w dorosłość. Jej pasją jest czytanie książek, ale pod wpływem matki, zaczyna studia matematyczne na Cambridge. Mimo, że w szkole średniej radziła sobie bardzo dobrze to w hermetycznym męskim świecie matematyki nie odnajduje się. Kończy studia ze średnim wynikiem. Jeszcze studiując nawiązuje romans z dwa razy starszym  wykładowcą Tonym Canningiem, który  wprowadza ja w świat współczesnej polityki oraz przygotowuje ją do pracy w MI5. Serena nie jest specjalnie zainteresowana pracą dla wywiadu, ale posłusznie uczy się wszystkiego czego wymaga od niej Canning. Kilka tygodni przed jej interview w MI5 Tony z nią niespodziewanie zrywa oskarżając o próbę rozbicia jego małżeństwa. Dla załamanej Sereny interview jest jedynym celem w życiu, jedynym co pozostało jej z romansu z Tonym. Rozmowa w MI5 kończy się pomyślnie dla dziewczyny i dostaje ona pracę jako urzędnik najniższego szczebla zarabiając grosze. Po pewnym czasie zostaje jej zaproponowany udział w nowym programie nazwanym Sweet Tooth polegającym na cichym wspieraniu młodych obiecujących pisarzy, którzy propagując demokrację mają stać w opozycji do ideologii komunistycznej. Serena  z chęcią się zgadza. Jej częścią programu ma być nawiązanie współpracy z Tomem .H.Haleyem, młodym pisarzem, "a novelist without a novel". Pod płaszczykiem pracy dla fundacji wspierającej młodych twórców nawiązuje z Tomem wspólpracę. Szybko jednak młodzi zakochują się w sobie i niemal każdy weekend spędzają razem. Cała sytuacja staje się bardzo trudna dla Sereny, która nie może wyjawić Tomowi skąd płyną pieniądze, które zapewniają mu w miarę dostatnie życie i wolność twórczą, jak również nie może zdradzić jaką ona gra w tym rolę. Po trochu zaczynają wypływać różne fakty z życia jej wcześniejszego kochanka, Tony'ego. Również pewne wydarzenia sprawiają, że zarówno kariera Sereny jak i jej związek z Tomem są zagrożone.

Ech, ech, ech. Niby wszystko gra. Jest dziewczyna, jest chłopak (w sumie nawet dwóch, no i Tony na dodatek!), jest romans (dwa!), jest dreszczyk i element szpiegowski. Jednak na początku, ba, na początku? przez prawie dwie trzecie książki nudziłam się jak mops. Nudziły mnie te długie streszczenia opowiadań Toma. W romansach Sereny nie było jakichś szalonych emocji, jej biurowa praca polega głównie na pisaniu na maszynie i wertowaniu akt. Nawet jej rozrywkowa koleżanka Shirley Shilling zostaje mi odebrana. Dlaczego czytałam dalej? Tło, na którym rozgrywa się akcja powieści jest arcyciekawe. Lata 70. Zimna Wojna. Ataki IRA. Cicha rywalizacja z USA i zazdrość o ich wyniki i działania w sferze ideologicznej walki z komunizmem. Strajki. Trzydniowy tydzien pracy, aby zaoszczędzić węgiel! Cudowne to wszystko.  Po za tym, te książki! Serena czyta bardzo szybko i nałogowo. Jej mały pokój wypełniają stosy książek, przeczytane, te do przeczytania i te, których żadną miarą nie może dokończyć (zgadzam się co do Ballarda!). Książki leżą w stosach na podlodze i biurku (półek dziewczyna nie posiada). Serena lubi czytać o prawdziwym życiu, o dziewczynach w jej sytuacji. Z drugiej strony jej guilty pleasure to książki, które kończą się oświadczynami. Skonfrontowane jest to z podejściem Toma do czytania - on książki ocenia po ideologii, którą zawierają. Dystopia oraz modernistyczne eksperymenty są szczególnie mile widziane.
W miarę rozwoju akcji wszystko tak się gmatwa, że układałam mnóstwo różnych scenariuszy - czy Tom jest komunistycznym agentem? czy Tony tak naprawdę żyje? czy Serena ma wystąpić w roli ofiary, bo MI5 chce ukryć jakąś gorszą grandę? Zakończenie jest zaskakujące, ale mam pewien niedosyt. Myślałam, że jednak będzie to bardziej powieść szpiegowska niż obyczajowa. No i jakoś jednak brakowało tu emocji. Historia opowiedziana jest z dystansem, jakby najważniejsze były czyste fakty, jakby to jednak miała być powieść szpiegowska. Mimo wszystko, bardzo polecam. Książka, która irytuje, denerwuje, nie pozwala o sobie zapomnieć i pobudza do myślenia.

A to i sam Ian McEwan czytający "Sweet Tooth":