Pokazywanie postów oznaczonych etykietą królik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą królik. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 kwietnia 2015

‘If I Were the Easter Bunny’ Louise Gardner




Nasza polska rodzinka mieszkając już kilka lat w Wielkiej Brytanii przejmuje angielskie zwyczaje. Łączymy je z tradycjami polskimi, dzięki temu mamy podwójną zabawę.

W Polsce Wielkanocne zwyczaje łączą się ściśle z tradycjami, które wyrosły z katolicyzmu. Tak więc, np. w Wielką Sobotę chodzimy święcić pokarmy w przyozdobionym koszyczku. Albo taka Niedziela Palmowa, jeden z moich najulubieńszych dni w roku. W Anglii Wielkanoc stała się świeckim świętem, tak komercyjnym jak Walentynki. Oczywiście, są ludzie, którzy chodzą wtedy do kościoła, ale pierwszym moim skojarzeniem, jeśli chodzi o świętowanie Wielkiejnocy to czekolada. Mmmm, czekoladowe jajka, które ukrywa się w domu lub w ogrodzie, a potem szukają ich dzieciaki. I te wielkie dawane na podarunek. No i strojenie kapeluszy! Tak jak w Polsce malujemy i krasimy wydmuszki, tutaj przyozdabiamy kwiatkami słomiane kapelusze.  


W tym roku Wielkanoc spędzimy w Polsce. Ja i mała Mimi. Pierwsze nasze wspólne Święta z dziadkami. Będziemy malować wydmuszki, stroić koszyczek, ale i mała Mimi dostanie od zajączka duże czekoladowe jajko, a w Wielką Sobotę przyozdobimy różowy słomkowy kapelusz kwiatkami, kurczaczkami i bukszpanem, a co!

Książeczka, która wpisuje się w Wielkanocny klimat to sympatyczna opowieść o króliczku, który mówi co by robił, jakby został Wielkanocnym Zającem.

Po pierwsze, obudziłby on swoich przyjaciół wcześnie, żeby mieli dużo czasu na znajdowanie czekoladowych jajek ukrytych przez króliczka wcześniej. Potem mieliby dużo zabawy przy organizowaniu konkursów na podskoki lub wyścigów z jajkiem na łyżce. Następne byłoby ozdabianie kapeluszy i wielka parada! No i piknik! A na sam koniec, każdy dostałby torbę z przysmakami. Ale najlepsze w tym wszystkim byłoby to, że ostatnie jajko króliczek zachowałby dla… siebie!


Prosta, sympatyczna historyjka, przy której się świetnie z Mimi bawiłyśmy. Było mnóstwo podskoków, próba z jajkiem na łyżce, no i wiele czekolady (ech). 

Ilustracje wręcz uderzają żywymi, radosnymi kolorami. Opisując opowiadaną historię nie bombardują co prawda szczegółami, ale i tak znalazłyśmy z Mimi mnóstwo rzeczy do dodatkowej rozmowy. I choć nie przepadam za takim przedstawianiem zwierzątek (różowe króliki) to w tym wypadku świetnie mi się je oglądało. Prawdziwa emanacja entuzjazmu i radości! Psychodeliczne kolory króliczków, ale i narcyzy, żonkile i tulipany.  Bardzo wiosennie.

Pozdrawiamy Wielkanocnie,
Mała Mimi i kura Mania.

sobota, 7 marca 2015

Kurczę czytane: ‘Brrrr. A Book of Winter’ Il Sung Na




Brrrr! Ale zimno! Zima w tym roku przyszła do Anglii późno, bo dopiero na przełomie stycznia i lutego. Temperatura spadła do minus pięciu stopni, a jednego dnia nawet spadło tyle śniegu, że można było ulepić bałwana. Po tym pamiętnym dniu mała Mimi codziennie sprawdzała czy pada śnieg. Teraz zrobiła się u nas wiosna, ale na koniec zimy (mam nadzieję, że już nie wróci!) mamy dla Ciebie jeszcze jedną mroźną lekturę.

Dodaj napis

 W książeczce Il Sung Na naszym przewodnikiem po zimie jest biały zając. Pokazuje nam jak zmienia się świat w tę zimna porę roku. Niektóre zwierzęta ją przesypiają, inne zamierają, a jeszcze inne przed nią uciekają. Są też takie, które dzięki grubemu kożuchowi wytrzymają niskie temperatury bez problemu. Niektóre z nich zbierają zapasy, a inne muszę wędrować wiele kilometrów, żeby zdobyć pożywienie. O wszystkim tym opowiada nam nasz biały puszysty przewodnik.



Kiedy jednak zima się kończy, a drzewa zakwitają wszystko znów się zmienia! Nawet nasz biały zając, który zmienia się w brązowego.

To bardzo krótka historia, która jednak staje się pretekstem do rozmowy o naturze i zmianie pór roku. W prosty sposób dowiadujemy się w jak różny sposób zwierzęta przygotowują się na zimę i gwarantuje, że po skończeniu czytania zostaniesz zasypany gradem pytań ze strony dziecięcia o inne zwierzęta. Pal licho, jeśli Twoje dziecię mówi po ludzku. Gorzej, tak jak w przypadku małej Mimi, zadaje Ci pytania (znienacka) „Mama, a kujiku zima?”. I nie, nie chodzi o królika, a o „kukuryku”, czyli koguta. 

Gdyby nie piękna okładka w ogóle bym nie zwróciła uwagi na tę pozycję. Jednak ten biały królik, lekko przysypany śniegiem z opadającym uszkiem zauroczył mnie zupełnie. Reszta ilustracji jest równie czarowna jak ta z okładki. Nie wiem jak opisać użytą w ‘Brrrr” technikę, bo się na tym nie znam, ale mi się kojarzy z obrazkami, które kiedyś robiłam. Wycinałam pożądane formy z papieru do pakowania lub starych kawałków materiałów lub tapet i wtedy nawet zwykłe drzewo miało jakiś wzorek. Bardzo ładnie to wygląda.



Sympatyczna książeczka, idealna na późną jesień. Nam się udało, że załapałyśmy się na kilka zimnych tygodni z jednym śniegowym dniem – dzięki temu Mimi lepiej zrozumiała jej treść.

Pozdrawiamy,
Kura Mania i mała Mimi.