Lato się kończy, wieczorem i rankiem czuć chłód w powietrzu
co zwiastuje nadchodzącą nieubłaganie jesień. Zaraz zaczniemy zakładać grubsze
swetry, kurtki, czapki i szaliki.
Co jednak mają zrobić zwierzęta na jesień i w czasie zimy?
Niektóre z nich mają co prawda grubsze futra, a część mieszka przecież w
stodołach czy kurnikach. Jednak zimniejszy okres jest bardzo dla nich
nieprzyjemny, szczególnie jeśli tak jak w przypadku znajomych prosiaczka Fryderyka
(i jego samego) gospodarz nie jest zbytnio bogaty i nie ma pieniędzy na
potrzebne naprawy zabudowań gospodarskich.
Jest jednak pewien sposób na zimno – wakacje w ciepłych krajach!
To właśnie wymyślił kogut Karol i razem z wybranymi
zwierzętami postanowił pomysł wcielić w życie.
Cóż to była za podróż! Pełna przygód, czasem bardzo niebezpiecznych i mrożących
krew w żyłach, nowych widoków, maszerowania wielu kilometrów dziennie, ale też
i pełna nowych przyjaciół, śmiesznych zdarzeń i opromieniona słońcem. No i
niecodziennie spotyka się prezydenta Stanów Zjednoczonych!
Uroczy bohaterowie „Wakacji Fryderyka” podbili nasze serca w
trakcie swojej podróży na Florydę. Mimo, że prosiaczek jest bohaterem tytułowym
nie zajmuje on czołowej roli w powieści. Jest co prawda bardzo zażywnym, pełnym
wigoru i mądrym zwierzęciem, ale każde z wędrujących zwierząt miało swoje
miejsce w książce – od malutkiego małżeństwa pająków państwa Web i myszy poprzez kaczki Alicję i Emmę, parę
kogutów Karola i Henrietty, psów Dżeka i Roberta, kota Jinxa do krowy pani
Wandy i konia Hanka
Moim ulubionych bohaterem został kot Jinx, zapatrzony w
siebie, lekko zarozumiały kocur, którego pycha została nieźle ukarana.
Koty rzadko składają obietnice, jednak jeżeli już do czegoś się
zobowiążą, można na nich polegać. Słowo kota jest niezawodne jak koci skok.
Wszystkie koty doskonale potrafią wiązać węzły. Nawet najgłupszy kociak
umie w ciągu dwóch minut zawiązać czterdzieści supłów na włóczce rozwiniętej z
kłębka. Jeżeli nie wierzycie, spytajcie swoja babcię.
Wszystkie zwierzęta mają tak różne charaktery, że powieść
nigdy nie nudzi, bo przecież każdy zachowuje się w różnych sytuacjach inaczej.
Jednak to co ich łączy, oprócz pragnienia przygody, jest silne poczucie
sprawiedliwości i chęć niesienia pomocy. Pomimo tego, że narzekają czasem na
swojego gospodarza, pana Bean, to wiedzą dobrze, że nie jest on w stanie im
zapewnić takich wygód jakich by chciał ze względów finansowych. I nawet trochę
za nim tęsknią.
Świetna lektura, nawet dla młodszego dziecka, napisana
prostym, przystępnym językiem. Zwierzęta
są przeurocze, ich przygody bardzo zabawne , czasem niebezpieczne (wtedy trzeba
czytać szybko, szybko, a słuchać z
zapartym tchem), a dodatkowym smaczkiem są świetne ilustracje Kurta Wiese. A
wszystko to opromienione takim lekko rustykalnym urokiem i pełne ciepła.
Pozdrawiam,
Mała Mimi i kura Mania.
Książka została przetłumaczona przez Stanisława
Kroszczyńskiego, a wydana nakładem Wydawnictwa Jaguar. W serii są tez inne
pozycje o Fryderyku, więc chętnie się z nimi zapoznamy.
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!