niedziela, 14 sierpnia 2016

Kurczę Czytane: „Wakacje Fryderyka” Walter R. Brooks, il. Kurt Wiese




Lato się kończy, wieczorem i rankiem czuć chłód w powietrzu co zwiastuje nadchodzącą nieubłaganie jesień. Zaraz zaczniemy zakładać grubsze swetry, kurtki, czapki i szaliki.

Co jednak mają zrobić zwierzęta na jesień i w czasie zimy? Niektóre z nich mają co prawda grubsze futra, a część mieszka przecież w stodołach czy kurnikach. Jednak zimniejszy okres jest bardzo dla nich nieprzyjemny, szczególnie jeśli tak jak w przypadku znajomych prosiaczka Fryderyka (i jego samego) gospodarz nie jest zbytnio bogaty i nie ma pieniędzy na potrzebne naprawy zabudowań gospodarskich.

Jest jednak pewien sposób na zimno – wakacje w ciepłych  krajach!
To właśnie wymyślił kogut Karol i razem z wybranymi zwierzętami postanowił pomysł wcielić w życie.

Cóż to była za podróż! Pełna przygód,  czasem bardzo niebezpiecznych i mrożących krew w żyłach, nowych widoków, maszerowania wielu kilometrów dziennie, ale też i pełna nowych przyjaciół, śmiesznych zdarzeń i opromieniona słońcem. No i niecodziennie spotyka się prezydenta Stanów Zjednoczonych!

Uroczy bohaterowie „Wakacji Fryderyka” podbili nasze serca w trakcie swojej podróży na Florydę. Mimo, że prosiaczek jest bohaterem tytułowym nie zajmuje on czołowej roli w powieści. Jest co prawda bardzo zażywnym, pełnym wigoru i mądrym zwierzęciem, ale każde z wędrujących zwierząt miało swoje miejsce w książce – od malutkiego małżeństwa pająków państwa Web  i myszy poprzez kaczki Alicję i Emmę, parę kogutów Karola i Henrietty, psów Dżeka i Roberta, kota Jinxa do krowy pani Wandy i konia Hanka
Moim ulubionych bohaterem został kot Jinx, zapatrzony w siebie, lekko zarozumiały kocur, którego pycha została nieźle ukarana.

Koty rzadko składają obietnice, jednak jeżeli już do czegoś się zobowiążą, można na nich polegać. Słowo kota jest niezawodne jak koci skok.

Wszystkie koty doskonale potrafią wiązać węzły. Nawet najgłupszy kociak umie w ciągu dwóch minut zawiązać czterdzieści supłów na włóczce rozwiniętej z kłębka. Jeżeli nie wierzycie, spytajcie swoja babcię.

Wszystkie zwierzęta mają tak różne charaktery, że powieść nigdy nie nudzi, bo przecież każdy zachowuje się w różnych sytuacjach inaczej. Jednak to co ich łączy, oprócz pragnienia przygody, jest silne poczucie sprawiedliwości i chęć niesienia pomocy. Pomimo tego, że narzekają czasem na swojego gospodarza, pana Bean, to wiedzą dobrze, że nie jest on w stanie im zapewnić takich wygód jakich by chciał ze względów finansowych. I nawet trochę za nim tęsknią.

Świetna lektura, nawet dla młodszego dziecka, napisana prostym, przystępnym językiem.  Zwierzęta są przeurocze, ich przygody bardzo zabawne , czasem niebezpieczne (wtedy trzeba czytać szybko, szybko, a słuchać  z zapartym tchem), a dodatkowym smaczkiem są świetne ilustracje Kurta Wiese. A wszystko to opromienione takim lekko rustykalnym urokiem i pełne ciepła.

Pozdrawiam,
Mała Mimi i kura Mania.

Książka została przetłumaczona przez Stanisława Kroszczyńskiego, a wydana nakładem Wydawnictwa Jaguar. W serii są tez inne pozycje o Fryderyku, więc chętnie się z nimi zapoznamy.

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!