Agatha Raisin, była specjalistka od PR, a obecnie
właścicielka agencji detektywistycznej, jedzie do pobliskiej wioski, aby
zdecydowanie odmówić zajęcia się nagłośnieniem kościelnego festynu. Niestety,
niestety, życie bez romantycznej obsesji na punkcie mężczyzny jest puste, a już
od dawna wszelkie uczucie do byłego męża Agathy, Jamesa, wygasło. W kościele w
Comfrey Magna kobieta widzi przystojnego mężczyznę o hipnotyzująco zielonych
oczach, który okazuje się być jedną z osób odpowiedzialnych za organizację
fety, tak więc Agatha z miejsca zmienia zdanie i postanawia zająć się PR
festynu.
Festynu, w czasie którego dojdzie do skażenia LSD próbek
dżemu, którego próbowanie miało być głównym punktem dnia co skończyło się wieloma zatruciami oraz dwoma
zgonami.
Okazuje się, że senne z pozoru i konserwatywne Comfrey Magna
kryje w sobie mroczne sekrety i trupa w szafie. Nieustępliwa Agatha w typowy
dla niej bezpośredni i obcesowy sposób stara się rozwikłać zagadkę zatrutego
dżemu.
Och, jak miło było wrócić do nieznośnej Agathy, która w
dużych dawkach, tak jak i dżemik, powoduje jednak niestrawność. Już zapomniałam
jak nieprzyjemna, wredna i zazdrosna potrafi być, a jej romantyczne uniesienia
rodem z pamiętnika nastolatki w dalszym ciągu budzą politowanie i zażenowanie.
Jednak nie sposób nie mieć do Agathy
słabości, a okazjonalny dzień lub dwa spędzone w jej towarzystwie dają wiele
rozrywki.
Tak też i było w przypadku ‘A Spoonful of Poison’. Ciekawa
intryga, w której każdy wierzy w niewinność mieszkańców wioski w cichości ducha
obwiniając siebie nawzajem, wypełniona ciekawymi, niekoniecznie dającymi się lubić
postaciami oprócz zagadki kryminalnej daje również odsapnąć przy prywatnych
losach bohaterów.
Są oczywiście sercowe
rozterki Agathy będącej pod wrażeniem zielonych oczu George Selby dostajemy
wgląd w życie Toni, jej osiemnastoletniej pracownicy, która z bagażem
nieprzyjemnych, patologicznych doświadczeń nie potrafi sobie znaleźć miejsca
ani w agencji Agathy zaludnionej przez ludzi o wiele starszych od niej, ani
wśród rówieśników, z którymi nie do końca może złapać kontakt. Bardzo lubię
postać Toni, bo nie tylko jest ciekawą osobą, ale i przy takim nagromadzeniu
próżnych, niemiłych bohaterów jest chwilą oddechu dla znużonego taką ilością
niesympatyczności czytelnika.
Mimo tego, że szybko postawiłam na jedną osobę to motywy jakimi się kierowałam w wytypowaniu
mordercy okazały się zupełnie inne od tych przedstawionych przez autorkę co
jedynie dodatkowo mnie zaciekawiło i zagmatwało zagadkę.
W ogóle to w pewnym momencie lekko odchodzimy od wydarzeń w
Comfrey Magna po to, by poznać wątki poboczne związane tak jak wspomniałam z życiem
prywatnym bohaterów, ale i ze sprawami agencji prowadzonej przez Agathę. No i
oczywiście, czytelnik zostaje z lekko zarysowaną przyszłą akcją, która sprawia,
że ma się ochotę na kolejna część.
Podsumowując, polecam wszystkim, którzy szukają chwili
relaksu przy cozy mystery, postaci
kobiecej zarysowanej bardzo zdecydowana ręką, jak i fajnej lektury na kilka
godzin.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Dla chętnych przepis na agrestowy dżemik z rumiankiem.
600 g agrestu (może być niedojrzały)
3 torebki herbaty rumiankowej
sok z 1 cytryny
500 g cukru
Agrest obrać z ogonków, wrzucić do gara z sokiem z cytryny.
Torebki herbaty zalać 250 ml wrzątku. Zaparzać min. 5 minut. Po tym czasie, wlać herbatę rumiankową do agrestu. Torebki rozciąć i rumianek wrzucić również.
Wszystko zagotować. Następnie przez 10 minut trzymać na średnim ogniu, tak aby pyrkało. Chodzi o to, żeby agrest puścił sok, a rumiankowy smak dobrze przeszedł owoce.
Wsypać cukier, dobrze wymieszać i smażyć na ostrym ogniu ok. 20-25 minut. Mieszać często i od dna, aby się nie przypaliło.
W zależności od tego czy chcemy mieć syrop czy dżem smażymy dłużej lub krócej. Po uzyskaniu pożądanej konsystencji agrest wpakować do słoików, dobrze zakręcić i odwrócic do góry dnem.
I już. Dżem jest kwaskowaty z delikatnym posmakiem rumianku. Cukru można użyć do smaku. Ja miałam kwaśny agrest to dałam pół kilo. Jak owoce są bardziej dojrzałe ( i tym samym słodsze) cukru można dać troszku mniej.
Smacznego!
Uwielbiam Agathę, jej charakterek, a także sielską prowincję ukazaną w tych książkach. Ja na razie skończyłem cykl na "Agathcie Raisin i przeklętej wiosce", ale kolejne tomy na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńSeria z Hamishem Macbeth też jest niezła.
tommy z samotni
Ja czytam nie po kolei, bo a to w charity shopie coś znajdę, a to w bibliotece. Ale jakiś czas temu przedawkowalam sobie autorkę i zbrzydła mi Agatha (trochę) i Hamish (zupełnie), więc teraz będę sobie dawkować 😉
Usuń