Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uściski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uściski. Pokaż wszystkie posty

sobota, 14 marca 2015

‘I’m a Happy Hugglewug’ Niamh Sharkey




Poznajcie Henia i jego szaloną, radosną potworzastą rodzinkę! Mieszka z mamą i tatą oraz siostrą Lolą i dwojgiem braci – Cobbym i małym Ivorem. Jest też babcia i dziadek oraz cała gromada przyjaciół. 

Po przedstawieniu członków swojej rodziny spędzamy z Heniem cały dzień. Nie ma tu klasycznej fabuły, a poszczególne pory dnia sa pretekstem do przedstawienia a to zwyczajów rodziny sympatycznych potworków, a to ich przyjaciół, a to tego jak spędzają czas w szkole i jak się bawią. Oczywiście, mamy tu wiele ryczenia, sporo podskoków i dużo dobrej zabawy. Jest tez okazja do nauki liczenia, jak i rozróżniania i nazywania poszczególnych rzeczy (np. związanych z potworzastym ciastem). A no, i są jeszcze zwierzęta… niby kotek, niby świnka, ale nie takie do końca zwyczajne. Mają swoje potworzaste cechy, a jakże! Wszystko kończy się przytulaniem i śpiewaniem.
 
 W ogóle cechą charakterystyczną Hugglewugów jest to, że są radośni, okazują sobie wiele miłości i chętnie się przytulają. Przy poznawaniu szalonej rodzinki miałyśmy wiele okazji do przećwiczenia zdobytych już umiejętności nazywania kolorów, ćwiczenia zarówno liczenia jak i nazywania przedmiotów, ale i tez do aktywności typu podskakiwanie i ruszanie palcami u nóg. No i ryczenie, ryczenie na pierwszym miejscu! Oczywiście, wyprzytulałyśmy się za wszelkie czasy.

  

Mimi najbardziej podobał się fakt, że rodzinka Hugglewug jest taka duża (nasza to niestety 2+1, a dziadkowie wiele kilometrów stąd odwiedzani są dwa razy do roku). Ostatnio ma taką manię na bajki o dużych rodzinach. Daje do myślenia.
 Mi najbardziej się spodobał optymizm i radość bijąca z kart książki. Aż humor się polepsza.




Duże karty wypełnione masa szczegółów do odnajdywania na pewno dostarczą nam rozrywki na wiele dni. Ilustracje są bardzo kolorowe, ale unikają wrażenia chaosu. Jeśli już to jest to chaos bardzo przyjemny oku i nie dezorientujący. 



Książeczkę kupiłam, kiedy zauważyłam po zakończeniu oglądania bajki o Heniu Tulistworku, że jest ona na podstawie książki. Różnią się one szczegółami, ale ogólne wrażenie energii i radości zostało świetnie przeniesione na mały ekran.

Uwielbiamy Henia i jego rodzinkę! 

Pozdrawiamy,
Kura Mania i mała Mimi.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania GRA W KOLORY.




PS. Mimi też ma swojego Henia, którego bardzo kocha i tuli. Oto on:


sobota, 14 lutego 2015

‘Foxy in Love’ Emma Dodd







Emily z okazji zbliżających się Walentynek postanowiła zrobić specjalną laurkę. Nie wiedziała jednak co na niej umieścić. Właśnie wtedy przez okno jej pokoju wszedł Foxy. 

 Dziewczynka zwierzyła mu się ze swojego problemu. Jak ma umieścić na kartce wszystkie rzeczy, które kocha, jak jest ich aż tak wiele?! Foxy jednak był pewny, że może jej pomóc.




Spytał się Emily co kocha najbardziej na świecie. Wtedy się zaczęło! Dziewczynka zaczęły po kolei wyliczać ulubione rzeczy. A musicie wiedzieć, że Foxy to nie jest taki zupełnie zwykły lisek. Kiedy machnie on swoim ogonem to potrafi wyczarowywać najróżniejsze rzeczy. Na pierwszy ogień poszły balony. No bo która dziewczynka nie kocha balonów? Ale Foxy się przesłyszał i zamiast balloons wyczarował mnóstwo racoons, czyli szopów. Potem przyszła kolej na gorąca czekoladę z piankami, następnie kwiatki, tęczę i jeszcze wiele innych rzeczy. Czasem lisek nie dosłyszał co mówiła Emily i wyczarowywał jej zupełnie inne rzeczy! Nie pomogło to dziewczynce, która przecież nie miała miejsca na kartce, żeby namalować te wszystkie rzeczy.

Foxy jednak powiedział Emily, że o czymś zapomniała. Walentynki nie są o tym co się kocha, ale kogo darzy się tym uczuciem. Teraz dla dziewczynki wszystko było już jasne. Najbardziej ze wszystkiego kocha Foxy’ego!

Prześliczna, przesympatyczna opowieść o Walentynkach i o tym co w tym święcie jest najważniejsze. Mimo, że Mimi nie ogarnęła umysłem przesłania opowieści bawiła się przy lekturze przednie. Radosne kolory, przejrzyste ilustracje i świetna postać lisa, pełnego ekspresji i magii, wraz z ładnym morałem stanowią o wartości tej pozycji. 

Na przyszły rok na pewno się zaopatrzymy w tę Walentynkową opowieść, bo mała Mimi już nie będzie taka mała i na pewno z niej skorzysta bardziej niż teraz.

To nie ostatnia książka w duchu miłosno-walentynkowym! Jeszcze mamy kilka w zanadrzu.

Pozdrawiamy,
Kura Mania i mała Mimi.

Właśnie przeczytałam,  że oprócz tego, że autorka ma na koncie mnóstwo innych książek to na dodatek pochodzi z miasta, w którym aktualnie mieszkam. Taka ciekawostka.

M.