poniedziałek, 24 lutego 2014

'Coraline' Neil Gaiman





Pewnego wieczoru zmęczona trzystoma zaczętymi książkami każda po milion stron postanowiłam wziąć sobie coś co szybko przeczytam i zadziałała na mnie odświeżająco. Hmm... Oczywiście, nic nie mogłam wybrać spośród całej półki książek do przeczytania. Przypomniałam sobie jednak o najświeższej ebayowej przesyłce - 'Coraline'. Książka niewielka, druk duży plus dziwaczne ilustracje Dave'a McKeana. Idealna pozycja na wieczór.

We are small but we are many
We are many, we are small
We were here before you rose
We will be here when you fall. 

Koralina (w żadnym wypadku nie Karolina) nudzi się. Niedawno przeprowadziła się z rodzicami do nowego mieszkania, rok szkolny się jeszcze nie zaczął, a rodzice są jak zwykle zapracowani i nie mają dla niej czasu. Koralina uwielbia nowe przygody, a nie znosi nudy. Tak więc odwiedza swoich nowych sąsiadów i poznaje otoczenie. Jednak pewnego deszczowego dnia znienawidzona nuda ją dopada. Mama sugeruje telewizję. Tata nie daje się namówić na zabawę. Wreszcie Koralina zainteresowała się tajemniczymi drzwiami w nieużywanym salonie pełnym mebli po babci. Mama, zapytana o drzwi, wyjaśniła jej, że przed podziałem domu prowadziły one do kolejnego pokoju. Teraz, po ich otwarciu, okazuje się, że zostały one zamurowane. Pewnego dnia, po zakupach w mieście, Koralina zostaje sama w domu. Znów dopada ja nuda. Wiele nie myśląc bierze klucz do tajemniczych drzwi i je otwiera. Jednak tym razem za drzwiami nie ma muru z czerwonych cegieł. Jest za to mroczny korytarz. Koralina przechodzi przez niego i... znajduje się w swoim mieszkaniu. Znów jest w salonie wypełnionym meblami babci. Jednak nie jest on zupełnie taki sam, Koralinie wydaje się, że chłopiec na obrazie różni się czymś od tego zapamiętanego przez nią z domu. Nagle słyszy głos swojej mamy, ale okazuje się, że jest ona trochę wyższa i chudsza, i ma bielszą skórę, i palce ma długie i zakończone ostrymi, zakrzywionymi paznokciami. A zamiast oczu ma dwa wielkie czarne guziki. Alternatywny świat, w której się znajduje Koralina jest bardzo przyjemna - rodzice gotują pyszne potrawy, mają czas się z nią bawić, a jej pokój wypelniony jest świetnymi zabawkami. Niestety, jej wkroczenie do drugiego domu narusza rzeczywistość - jej prawdziwi rodzice znikają, a wraz z poszukiwaniami ich przez Koraline jej "other mother" zaczyna pokazywać swoje prawdziwe oblicze.



'Coraline' nie okazała się luźną historyjką dla dzieci. Od momentu kiedy przeczytałam, że Koraliny druga matka zamiast oczu ma dwa guziki i chce dziewczynce przyszyć takie same pomyślałam, że coś tu jest nie tak. Im dalej, tym lepiej (straszniej). Kołdra podciągnięta pod brodę i nerwowe oczekiwanie końca. Naprawdę mnie ta opowieść wciągnęła i wystraszyła. Może nie, wystraszyła to zbyt duże słowo. Wprowadziła niepokój, nie pozwoliła mi zasnąć, naprowadziła na dziwne myśli. Wyprawa do łazienki była ekstra szybka, szczególnie jak przeciąg uchylił drzwi. Najlepsze jest to, że już dawno przywykłam do skrzypiących drzwi w moim mieszkaniu, a po 'Coraline" podskakiwałam na każdy szelest. Uważam, że opowieść ta dorównuje niektórym opowiadaniom Kinga. Jest tu alternatywny świat, martwe dzieci, dziwny kot, pso-nietoperze i potwór w piwnicy. Lubię takie historie, w których znana wszystkim rzeczywistości odkrywa swoją mroczna stronę. Z drugiej strony, ta historia ma swój morał i będzie odpowiednia dla starszych dzieci, które lubią się trochę pobać.

Polecam wszystkim, ale rodzice, najpierw przeczytajcie tą książkę sami, a potem dopiero dajcie ją swoim dzieciom.

We have eyes and we have nerveses
We have tails, we have teeth,
You'll all get what you deserveses
When we rise from underneath. 

DELIKATNY SPOILER: A w ogóle, to najlepsze była akcja z ręką.

Pozdrawiam,

Kura Mania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!