Kiedy panna Phryne Fisher wraca po towarzyskim spotkaniu do
domu szybę jej auta roztrzaskuje kula. Nie jest to jednak jedyna ofiara dwóch
mężczyzn, którzy uciekli w ciemne uliczki portowej części Melbourne. Panna
Fisher próbuje pomóc leżącemu na ulicy młodemu mężczyźnie, właściwie jeszcze
chłopcu, o nadzwyczajnej urodzie, ale rana od kuli wystrzelonej przez jednego
ze zbiegów okazała się śmiertelna. Kilka słów, które wyszeptał umierający
nakierowały Phryne na Rygę, a nietypowy tatuaż – litera A wpisana w okrąg – głęboko
zapadł w pamięć.
Panna Fisher, będąc nie tylko prywatnym detektywem, ale i
też młodą kobietą o porywczej naturze, postanowiła, że rozwiąże zagadkę śmierci
młodego mężczyzny i złapie morderców. Nie tylko winni oni są śmierci
przystojnego chłopca (których nie ma za wiele), ale i rozbiciu szyby jej auta,
jak i zniszczeniu garderoby Phryne, całej unurzanej w krwi zabitego.
Jednak to nie jedyna zagadka do rozwiązania. Zgłasza się do
Phryne pan Waddington-Forsythes prosząc ją o odnalezienie nastoletniej córki,
która uciekła z domu nie pozostawiając po sobie śladu.
Studio tatuażu, seans spirytystyczny, zakon anglikański,
siatka anarchistów. Dwa śledztwa, które przyniosą nie tylko mrożące krew w
żyłach wydarzenia, ale i nieoczekiwaną miłość.
‘Death At Victoria
Dock’ to czwarty z serii kryminałów, których główną bohaterką jest
czarnowłosa i zielonooka piękność, korzystająca z życia pełnymi garściami i
nieprzejmująca się konwenansami, panna Phryne Fisher. A trzeba pamiętać, że
rzecz się dzieje w latach dwudziestych zeszłego wieku, gdzie widok kobiety
palącej publicznie często wzbudzał wzburzenie i szok. Phryne wcale się tym nie
przejmuje i robi to co się jej żywnie podoba, nieustraszenie rozwiązując
detektywistyczne zagadki. Jest samotna, ale nie sama, bez skrępowania uwodzi
podobających się jej mężczyzn. W tej części jest to tajemniczy anarchista w
średnim wieku, pochodzący z Rygi, mający w oczach cierpienie i smutek, którym
ukojenie dają ramiona Phryne. Oprócz tego, matkuje ona dwóm adoptowanym
dziewczynkom, bardzo rezolutnym i odważnym, oraz znana jest z tego, że potrafi być
bardzo niebezpieczna. Przykładem na to jest zachowanie jest zachowanie jej
bliskich, którzy na wieść o nieudanym porwaniu panny detektyw pytali o zdrowie
bandytów znając mordercze możliwości Phryne. Dodatkowo, ma rozległe znajomości i nie gardzi
przyjaciółmi z warstw, które mogą być uważane za lekko podejrzane. Jej zachowanie
zaskakuje nie tylko odwagą, ale i lojalnością (np. do niezastąpionej pokojówki
Dot) oraz niezależnością.
To mój pierwszy przeczytany kryminał Kerry Greenwood i muszę
przyznać, że bawiłam się świetnie go czytając. Jest lekki, zabawny, posiada
ciekawą fabułę, naszpikowaną akcją, bez chwili wytchnienia oraz
nieskomplikowanych, ale barwnych bohaterów. Jedynym zastrzeżeniem (ale małym)
jest właśnie ta szablonowość postaci, bez głębi, ale za to z nakreślonymi
wyraźnie kilkoma cechami charakteru. Czasem to mnie irytowało (jak w przypadku,
Phryne mimo, że niby pozostająca w smutku po utracie przyjaciela zrywa się na
odgłos muzyki, bo nie leży w jej charakterze opuszczenie jakiegokolwiek przyjęcia
lub szablonowe przedstawienie Petera Smitha, melancholijnego Rosjanina, no
dobra, Łotysza), ale 184 strony powieści nie sprzyjają jakiejś pogłębionej analizie
postaci. Ma być szybko, łatwo i ciekawie i tak właśnie jest. Obydwie sprawy –
zarówno ta pokazująca nam struktury anarchistyczne w Australii, jak i ucieczka nastoletniej
Alicji o skomplikowanej sytuacji rodzinnej – przedstawione są bardzo dynamicznie.
Jest to świetny kryminał, który na pewno dostarczy każdemu
czytelnikowi wiele rozrywki i przyjemności. Chętnie sięgnę po inne części
niesamowitej panny Fisher, szczególnie, że rzecz dzieje się w australijskim
Melbourne.
Polecam wszystkim miłośnikom lekkich kryminałów, brawurowo
opisanych postaci kobiecych, tym, którym anarchizm w duszy gra oraz osobnikom o
spaczonej wizji rodzinnych więzi.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
W PL ukazała się na razie pierwsza część cyklu czyli "Kokainowy blues". Fajnie, że autorka nie ucieka z konwencji pełnego humoru, lekkiego kryminału. Główna bohaterka 'wyprzedza' epokę, jest jak barwny ptak.. - ciekawa postać to przecież połowa sukcesu !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
tommy z Samotni
No właśnie gdzieś mi się obił tytuł "Kokainowy blues" i zapamiętałam nazwisko autorki. Niestety, u mnie w bibliotece jest tylko kilka tytułów z serii, więc zaczęłam niechronologicznie. Ale to bez różnicy i tak świetnie się bawiłam :)
Usuń