Płomienna część moich zbiorów |
Sierpień i radość? No, a jak! Przecież ktoś tu leci do
Polski <ja! Ja! Ja!> Ale będzie fajnie! Oprócz oczywistych atrakcji
nadmorsko-basenowo-ogrodowych, czeka na mnie moc nowych i starych książek do
czytania.
Oczywiście, zamawiam trochę książek na nieprzeczytane.pl,
ale to głównie miks prezentów dla matki mej rodzicielki, znajomych dzieci oraz
dla Mimi. Oprócz tego na pewno coś tam wygrzebię w koszach tescowskich,
biedrze, czy na innej promocji w Matrasie czy może w jedynym w moim mieście
antykwariacie.
No, ale, proszę państwa, jest jeszcze multum książek na
domowych półkach! Oprócz tych, które czekają na przeczytanie co najmniej sześć lat (czyli do momentu mojego
wyprowadzenia się) są jeszcze przeróżne nowości zakupione przez moją mamę.
Część z nich jest nie do pożyczenia, jak np. „Północ
południe” Gaskell kupione dla mnie, ale bezczelnie przywłaszczone przez mamę.
Część jest z zupełnie innych kręgów czytelniczych, czyli nowa Santa Montefiore.
No i cała kolekcja książek Borisa Akunina, którą mam ochotę nadgryźć. No i
Miłoszewski, którego chcę wreszcie przeczytać. No i moje stare książki, które
chcę ponownie przeczytać – w tym roku będzie to Lucy Maud Montgomery i albo
cykl o Emilce albo o Pat. Plus do tego „Plastusiowy pamiętnik”, bo ostatnio coś
mnie wierci Plastuś i mam ochotę do niego wrócić. Ach, i „Żydoptak”! Przeczytam
jak najwięcej będę mogła, a resztę spróbuję choć w części upchnąć w walizkę lub
w paczkę.
Na wiosnę cały mój bagaż podręczny, czyli 10 kg, było
wypełnione książeczkami Mimi. Czuję, że teraz będzie nie lepiej.
Jeśli chodzi o wyzwania to jest to ostatni miesiąc GRY W KOLORY (chlip! Chlip!). Chodzą słuchy, że ma być druga edycja, ale już nie będę
tak restrykcyjnie dobierać sobie lektur wg klucza wyznaczonego przez
magdalenardo jak przez ostatni rok. Planuję tekst na zakończenie GRY W KOLORY,ale pojawi się on dopiero we wrześniu.
Klucznikami na ten miesiąc są:
1. Wakacje na okładce
2. Odkryta w blogosferze
3. Przeczytana w obcym języku
2. Odkryta w blogosferze
3. Przeczytana w obcym języku
i tak jak mi wcale nie szło to wyzwanie do tej pory to w tym miesiącu coś tak czuję, ze przyszaleję. Nieważne, że akurat w sierpniu czytamy książki w obcym języku co robię przez 11 miesięcy w roku, oprócz sierpnia, bo akurat lecę do Polski.
Wydawało mi się, że nie poszalał w lipcu z zakupami, ale nagle okazało się, że uzbierało się, aż trzy stosiki.
Wydawało mi się, że nie poszalał w lipcu z zakupami, ale nagle okazało się, że uzbierało się, aż trzy stosiki.
Pierwszy stosik zakupiony w całości na car boot sale za
całe dwa funciaki..
Od dołu:
- amerykańskie żarcie wg Jamiego Olivera, czyli jak miło
popatrzeć na zdjęcia i zrobić jeden przepis z książki na dziesięć lat. Mam
jednak słabość do książek kucharskich i ciągle nabywam te moich ulubionych
kucharzy. Chcecie o tym tekst?
- ‘Peter Pan and Wendy” Barriego, czyli mam prawie, że
identyczne wydanie (ale ładniejsze) w języku polskim. No, ale jak to w
oryginale nie kupić? I teraz mam z cztery egzemplarze tej powieści.
- ‘Tess d’Ubervilles” Hardy’ego, czyli druga książka do
kolekcji z Everyman’s Library. Czytałam ‘Tess’ na studiach i chętnie do niej
wrócę kiedyś.
- i wisienka na torcie, czyli ‘I Am Pilgrim’ Terry’ego
Hayesa! Zachorowałam na te powieść po zachwytach … , ale nie miałam hajsu na
książkę. I nagle patrzę, a tu w kartonie leży sobie „Pielgrzym” w promocji 3
for Ł1. Łał! Na pewno przeczytam, albo jeszcze w sierpniu jak zdążę po
przyjeździe z Polski, albo zaraz na początku września.
I drugi stosik:
- upragnione wydanie ‘Black Beauty’ z serii Puffin Chalk
Classics, które mnie troszkę rozczarowało. W sensie wydania, a nie opowieści,
która jest jedną z moich ukochanych z dzieciństwa.
- opowieści zebrane przez Briggs kupione dzięki Pullmanowi i
jego baśniom braci Grimm, o których pisałam tutaj.
- totalnie impulsywny zakup na poprawienie humoru w paskudny
dzień. Na blogu Olgi chyba czytałam o ‘Lottery” tej autorki, więc chętnie
poznam twórczość Shirley Jackson.
- i kolejna książka kucharska, czyli ‘How To Bake’ Paula
Hollywooda. Kto mnie zna ten wie, że pieczenie to coś co bardzo lubię, a tu mam
wszystko! I o ile ciasta drożdżowe, kruche, biszkoptowe i nawet czasem bezy mam
opanowane to już duńskie czy francuskie to czarna magia dla mnie. Tak jak
pieczenie chlebów. No, ale z niebieskookim Paulem dam radę!
Jeszcze jeden niespodziewany stosik mi się stworzył. W
ostatni dzień lipca wracałam ze spaceru z małą Mimi i po sąsiedzku znów
wystawiony był stolik z książkami. Można zostawić hajs, który pójdzie na
weteranów, ale można też wziąć je sobie za free. Mi jest trochę wstyd, bo wiele
książek wzięłam z tego stolika, a nic nie zostawiłam. Jutro zaniosę kilka
egzemplarzy z moich półek, a następnym razem zostawię pieniądze, obiecuję, jak
bum cyk cyk!
- u góry ‘Blue Shoes and Happiness’ Alexander McCall Smith –
kiedyś miałam sporo książek z serii o Mme Ramotswe, ale je oddałam. Teraz znów
je zbieram (koniec świata!).
- cztery Agathy Christie <jajć!> Trzy z nich to
przygody Herkulesa Poirota. Wszystkie z serii Harperaz czcionką przyjemną oku.
Moja kolekcja się coraz bardziej rozrasta, ale składa się z różnych wydań. Taki
misz masz, ale jakże miły czytelniczo! Jedna się powtarza, więc pewnie szykuje
się jakiś kryminalny konkurs na jesień.
Na pewno część z tego przeczytam w tym miesiącu, szczególnie jeśli chodzi o kryminały.
Na pewno część z tego przeczytam w tym miesiącu, szczególnie jeśli chodzi o kryminały.
Och, co to będzie za miesiąc! Nie wiem jak będzie z
publikacją tekstów, ale postaram się coś tam napisać. Taka jestem
podekscytowana! A przecież to nie są jakieś super wakacje, którymi można by się
pochwalić na fejsie czy wrzucić atrakcyjne zdjęcia na instagrama. Jadę do
rodziców, do niewielkiej miejscowości niedaleko stutysięcznego miasta. Aaaa,
kiedy będzie ten szósty sierpnia!
Acha, no właśnie, zapraszam do mnie na wspomnianego instagrama, bo się
skusiłam. Co prawda, nie mam zdolności do robienia pięknych zdjęć, ale
zobaczycie część mojej biblioteczki, nowe nabytki i różne inne bzdety.
Zapraszam!
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Moja kolekcja Agathy to też totalny misz-masz - angielskie i polskie, przeróżne wydania, kilka elektronicznych.
OdpowiedzUsuńCudownego pobytu w Polsce!
Dziękuję bardzo!
UsuńNo cóż, kiedyś może dorobię się jednolitej kolekcji, ale... z drugiej strony... ja lubię jak kryminały są takie trochę wymięte, trochę źle wydane, wyglądające tanio, na papierze, którego dotknięcie rozmazuje czcionkę. Nawet jeśli są to kryminały wysokiej klasy. Takie zboczenie ;)
Polecam zwłaszcza Akunina i Miłoszewskiego. Udanych wakacji!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńMiłoszewskiego czytałam "Uwikłanie" i bardzo mi sie spodobało. Za to "Bezcennego" nie mogłam zmęczyć...
Akunina czytałam "FM", ale wieki temu, oraz "Historie cemntarne" i ta książkę, która napisał pod kobiecym pseudonimem. Tym razem jednak chcę sie za niego porządnie wziąć.
Akunin, Miłoszewski, Christie - same wspaniałości :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
tommy z Samotni
Wiem, wiem :D A dziś jeszcze kupiłam sobie w antykwariacie kolejne kryminały, większość, jak to pan sprzedawca powiedział, to "pyszne Agatki" :D
Usuń