sobota, 4 czerwca 2016

Kurczę Czytane: „Z przygód krasnala Hałabały” Lucyna Krzemieniecka




Hałabała to krasnoludek mieszkający w dziupli drzewa. Ma czerwony kapelutek i mnóstwo ciekawych zajęć. A to trzeba znajomym pomóc, a to przyjęcie z plackiem borówkowym przygotować, a to babie Sabie nazbierać bukiet szczęścia, a to pobawić się z leśnymi przyjaciółmi. Zajęć co nie miara, a wszystkie interesujące!

 
 Hałabałę kojarzyłam jedynie z Domowego Przedszkola oglądanego w dzieciństwie i do niedawna nie wiedziałam nawet, że ta postać ma swój książkowy pierwowzór (a nawet była swego czasu w kanonie lektur). I wielka szkoda, bo Hałabała jest cudowny!

Razem z małą Mimi pożarłyśmy książeczkę na dwa posiedzenia. Co prawda ma jedynie 47 stron, ale i trzylatka ma krótki okres skupienia na jednej rzeczy. A w przypadku przygód krasnala siedziała jak zaklęta i domagała się kolejnych rozdziałów. 

Zdania są rymowane i czytanie jest prawdziwą gimnastyka dla języka. Chyba nigdy się nie myliłam tyle razy jak przy tej lekturze (a te wspólnie czytane książki nagrywam na później. Tu nagrania są tak beznadziejne, że je skasowałam). 

 
Co więcej, język jest dosyć archaiczny, pełny zdrobnień i egzotycznie brzmiących słów. Dla Mimi było to prawdziwe wyzwanie, bo na przykład kompletnie nie wiedziała co oznacza „Chodziła baba z chrustem po boru pustym”. Było więc dużo wyjaśniania, ale wcale jej to nie odstraszało.

W dodatku, dowiedziała się całej masy wiadomości. O wędrówkach ptaków, o nocnych i dziennych zwierzętach, o porach roku i ich wpływie na zwyczaje leśnych zwierząt. Gdzieś to w główkę wpadło i teraz mnie zaskakuje czasem wyławiając te informacje. 

Oczywiście, aby informacje zostały lepiej zapamiętane wybrałyśmy się do lasu szukać dziupli Hałabały i borsuków (nie było, za to znalazłyśmy pełno śladów Yeti. Nie pytajcie nawet). Poszukałyśmy w internetach wszystkich wspomnianych w książce gatunków ptaków. No i oczywiście, trzeba było upiec placek borówkowy, koniecznie!

Gorąco polecamy tę niepozornych rozmiarów książeczkę. Niech nie odstrasza Cię język niedzisiejszy, bo lektura jest naprawdę świetną zabawą. Plus cu-do-wne ilustracje Zdzisława Witkickiego, które najchętniej bym powiesiła na ścianie. 

Pozdrawiamy,
Mała Mimi i kura Mania.

PS. „Z przygód krasnala Hałabały” kosztuje jedynie 14.90, a ja kupiłam je w jednej z księgarni internetowych o 30% mniej. Rozbój w biały dzień.

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!