Dawno temu imię „Odd” oznaczało „czubek ostrza” i uznawane
było za szczęśliwe. Niestety, jeśli chodzi o młodego Odda mieszkającego w
norweskiej wiosce bardziej pasowałoby współczesne znaczenie tego słowa, czyli
„dziwny”. Młody Odd nie cieszy się sympatią swoich współmieszkańców. Tłumiąc
swoje uczucia pokazuje światu jedynie stoicki spokój. Czy to na wieść o śmierci
ojca czy po wypadku w lesie na skutek którego okulał, Odd ma jedynie spokojny
uśmiech. Nie podoba się to w zamkniętej społeczności takiej jak wioska
wikingów, w której każdy wie wszystko o każdym. Kiedy jego matka dwa lata po
śmierci swego małżonka powtórnie wyszła
za mąż, pozycja Odda w rodzinie spadła na sam dół. Zamiast odszczekiwać się nieprzyjemnemu
ojczymowi chłopiec przyjmował wszystko z uśmiechem na ustach. Nie rozumiany
przez innych coraz więcej czasu spędzał w puszczy, szczególnie w czasie wiosny,
która to porę roku Odd uwielbiał. Niestety nadszedł taki rok, w którym wiosna
nie nadchodziła. Zima ciągnęła się i ciągnęła i nie było żadnych oznak
nadchodzącej zmiany pory roku. Ludzie robili się coraz bardziej zgryźliwi i
nieprzyjemni, a tym samym coraz okrutniejsi w stosunku do szpotawego chłopaka.
Mając dosyć grubiańskich zachowań Odd powędrował pewnego mroźnego dnia do chaty
swojego ojca w głębi puszczy. Nie mając żadnego sprecyzowanego planu postanowił
po prostu pobyć w samotności jakiś czas. Znalazł tam kawałek drewna, w którym
zaczął rzeźbić jego ojciec. Trzymając w ręku ten mały kawałek drewna Odd czuł,
że ma coś namacalnego co łączy go z ojcem.
Pewnego ranka Odda obudziło drapanie w drzwi. Kiedy je otworzył
zobaczył rudego lisa, którego mowa ciała zachęciła chłopaka do pójścia za nim.
Nad ich głowami leciał orzeł. Lis doprowadził Odda do niedźwiedzia, którego
łapa utknęła między konarami drzewa. Odd stwierdziwszy, że nie ma nic do
stracenia postanowił uwolnić niedźwiedzią łapę. Po uwolnieniu zwierzę nie
przejawiało żadnych złych zamiarów, a wręcz przeciwnie – niedźwiedź, lis i
orzeł poszły do chaty za chłopakiem. Ten poczęstował ich łososiem, który miał
mu starczyć na cały tydzień i poszedł spać. W nocy usłyszał jak zwierzęta
rozmawiają między sobą. Okazało się, że pod postacią zwierząt w chacie Odda znajdują
się najpotężniejsi skandynawscy bogowie. Niedźwiedź to Thor, władca błyskawic,
Orzeł to Odyn, Wszechojciec, a Lis to Loki, brat krwi bogów. Okazało się, ze w
wyniku podstępu bogowie zostali przemieni w zwierzęta. W czasie uczty w
Asgardzie, mieście bogów, Loki ujrzał przepiękną pannę, której od razu zaczął
pożądać. Ona jednak powiedziała, że w wyniku obietnicy danej swojemu ojcu,
potężnemu królowi, może oddać się tylko temu, który będzie posiadał Mjollnir,
czyli młot Thora. Wiele się nie namyślając Loki zakradł się do sali, w której
spał spity Thora, odczepił od jego pasa młot i wsadzając go w swoje zaczarowane
lotne buty (ponieważ był za ciężki, a by go nieść) szybko pomknął z powrotem do swojej nadobnej dziewicy. Kiedy
oddał jej magiczny młot i złożył usta swe do pocałunku piękna dziewoja
zamieniła się w ogromnego Lodowego Olbrzyma, który przybył do Asgardu, aby
pokonać Bogów. Zamienił ich w zwierzęta,
a oni pozbawieni swojej mocy zostali wygonieni z miasta. Dlatego więc
teraz na świecie trwa wieczna zima, a bogowie-zwierzęta błądzą po świecie. Odd
wysłuchawszy ich opowieści oznajmił im bez chwili namysłu, że jak tylko się
rozjaśni ruszają w drogę do miasta bogów, a potem „(…) obdarzył ich swym
doprowadzającym innych do furii uśmiechem.” Tak zaczyna się przygoda Odda,
która mimo, że wypełniona magią mówi jednak, że to spryt i zdrowy rozsądek
najbardziej się w życiu przydają. Nawet jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów
Bogów (lub Lodowych Olbrzymów).
Gdy tylko zobaczyłam na mediamarktowskiej wyprzedaży tą niewielkich
rozmiarów książeczkę wiedziałam, że oto jest kolejna pozycja do mojej
biblioteczki. Piękna okładka nasuwała na myśl ciekawą historię o fantastycznych istotach,
zwierzętach i śniegach, więc wszystko to co tygrysy, tfu, kulturne kury lubią
najbardziej. Rzecz jasna, nie zawiodłam się.
„Odd i Lodowi Olbrzymi” łączy w sobie elementy mitu i baśni.
Z mitologii oczywiście zaczerpnięte są postaci skandynawskich bogów, jak i
również motyw kontaktu człowieka z bogami, bardzo częsty w mitologii wszelkich
krajów. Doprawione jest to elementami baśniowymi. W sumie to gdyby nie fakt, że
postaci bogów – Odyna, Lokiego i Thora – znamy z mitologii skandynawskiej, bardzo
byłoby tej historii blisko do baśni. Mamy tu i elementy fantastyczne (gadające
zwierzęta) i bliżej nieokreślony czas akcji (czasy Wikingów) oraz bohaterów,
którzy reprezentują pewien określony typ człowieka. Przecież Odd nie wyróżnia
się jakoś szczególnie swoją osobowością, jest spokojnym, prostolinijnym,
zamkniętym w sobie chłopakiem. Nie ma żadnych super cech, które pomagają mu w
„walce” z Lodowym Olbrzymem, a kieruje się jedynie zdrowym rozsądkiem i siłą
logiki. W opowieści występuje również motyw wędrówki (do Asgardu, ale również w
przypadku chłopca do wewnętrznej przemiany), jak i przede wszystkim przenikanie
się świata realnego z tym magicznym. Dodatkowo świat realny podlega światowi
nadprzyrodzonemu (wieczna zima spowodowana przegonieniem przez Lodowego
Olbrzyma bogów). Tym czego brakuje w tej opowieści – baśni jest walka dobra ze
złem. Na początku czytelnik może utożsamiać właśnie Lodowego Olbrzyma ze złem, ponieważ
to przez niego na świecie pomimo marca zalega śnieg, ale przy bliższym poznaniu
traci on swoje rzekome negatywne cechy, a okazuje się nieszczęśnikiem uwikłanym
w sytuację bez wyjścia, w która sam się wpakował. To całkiem poczciwy
nieszczęśnik, który chciał dobrze, a wyszło jak zawsze.
Ciekawym tematem jest związek między Oddem a jego ojcem. Nie
mamy wielu informacji na temat tego jak traktował on chłopca, ale musiała to
być silna, choć może szorstka więź, ponieważ ojciec jest prawie cały czas w myślach
Odda. Kawałek drzewa, który znalazł on w chacie przyciąga go w sposób niemal
magiczny, a w miarę rozwoju akcji okazuje się kluczowym elementem w całej
przygodzie. To przez to, że Odd chciał być jak ojciec dbający o rodzinę
pracując w lesie, miał wypadek w wyniku
którego okulał. Mimo tego, że ojciec nie żyje jest on obecny w fabule cały
czas.
Cecha charakterystyczna tej książki jest prostota języka. W nieprzeładowanych zdaniach poznajemy historię Odda
i to ten prosty język maluje nam w wyobraźni cudowne klimatyczne obrazy co
sprawia, że zanurzamy się w historii już od pierwszej strony. Z drugiej jednak
strony dzięki wielkiemu talentowi autora oszczędnie dawkowane słowa świetnie
scharakteryzowały osobowości przedstawionych postaci. Przykładem jest Orzeł,
czyli Odyn, używający jedynie krótkich nacechowanych emocjonalnie słów jak
„Furia!” (również w boskiej postaci był raczej oszczędny w słowach). Świetnie
ukazany jest Loki, przebiegły jak lis, i stawiający swoje potrzeby ponad
potrzebami innych, ale równocześnie posiadający wiele swoistego bezczelnego
uroku.
Dodatkowym atutem książki jest staranne wydanie – dobry
papier, piękna okładka, przystępna czcionka i ciekawe grafiki w środku
nawiązujące do fabuły cieszą oko. Również z tego powodu po prostu musiałam mieć
tą książkę u siebie na półce.
Myślę, że pozycja ta zaciekawi każdego czytelnika czy to
młodego czy starszego. Możemy sobie poczytać na ochłodę w upalny, letni dzień,
ale również w zimowy wieczór kiedy łakniemy magii i śnieżnego klimatu. Do
poczytania na odprężenie i na dobranoc dla dziecka. No, po prostu świetna
pozycja!
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Książka przeczytana w ramach wyzwania GRA W KOLORY.
Ciekawe ilustracje. A Gaimana bardzo lubię, potrafi oczarować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ilustracje są wielkim atutem tej książki, to prawda.
UsuńByłaby to ciekawostka dla mojego... kolegi!
OdpowiedzUsuńPiotr interesuje się wiarą i kulturą Wikingów, więc pewnie by go zainteresowała :)
No nie wiem, bo może jak ktoś bardziej obcykany w Wikingach jest to może znajdzie tą książeczkę... hmm... naiwną? Ale w sumie, to jest to tak świetna pozycja, że każdemu się spodoba :)
Usuń