źródło |
Nigdy nie robiłam taki planów na dłużej niż miesiąc, a nawet
te comiesięczne to tak średnio mi się sprawdzają. No, ale ale, tyle się
ostatnio nawarstwiło mi książek, które bym pożarła, że muszę to sobie
uporządkować.
Część z tych książek czeka na mnie już długi czas, a część
to rekomendacje innych blogowiczów, a zazwyczaj bywa tak, że zapominam o polecanych
mi tytułach lub zapisuje je na karteluszkach, które wtykam, gdzie popadnie.
Oto plany czytelnicze, które mam nadzieję zrealizować do
grudnia (bowiem w grudniu mam ochotę na różne specyficzne lektury):
- „Gra o tron” George R.R. Martin – no wiem, wiem, jestem jakaś zacofana, ale
jeszcze nie czytałam. Oglądałam jednak pierwsze cztery sezony i wpadłam po uszy. Słyszałam co prawda wiele opinii, że książka nie dorównuje
serialowi, bo się dłuży, a bez ściągawki who’s
who można się totalnie zagubić, ale naprawdę mam ochotę na ten cykl. Zamówiłam pierwszą część i nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła zacząć ją czytać! Więc wiecie winter is coming, a ja jestem ready for the game.
źródło |
- jako, że została mi delikatnie wytknięta niekompetencja w zachwytach nad serią o Peterze Grancie Bena Aaronovitcha postanowiłam poznać lepiej urban fantasy. Dzięki rekomendacji krwawej siekiery (zapraszam na bloga) chcę poznać jeden z tych cyklów: Dresden Files Jima Butchera, Feliksa Castrora Mike’a Careya, Matthew Swifta Kate Griffin lub Protektorat Parasola Gail Carriger ( i od tego chyba zacznę, bo okazało się, że już dłuuuugo zalega mi na czytniku). Co prawda najbardziej w książkach Aaronovitcha cenię tę jego brytyjskość i współczesność do bólu, a krwiożercze jednorożce to jedynie miły dodatek to chętnie wrócę do fantastyki.
- kolejny cykl, czyli Lunar Chronicles – ‘Cinder’, ‘Scarlet’ i ‘Cress’ Marissy Meyer, które polecała na swoim blogu Olga z Wielkiego Buka i które również są dostępne w bibliotece.
- Agatha Christie, których książek mam kilkanaście, jak nie
kilkadziesiąt, a przeczytane jedynie kilka. Co prawda kusi mnie by raczej
przypomnieć sobie moje ukochane ‘4.50 from Paddington’, ale na pewno coś lady Agaty
poczytam.
- właśnie skończyłam „Azazela” Borisa Akunina i pożyczyłam
kolejne dwie książki z serii o Eraście Fandorinie od mamy, więc na pewno przeczytam
zarówno „Lewiatana”, jak i „Gambit turecki”.
W łóżku z Akuninem |
- teraz czas na książki nie związane z żadnymi cyklami czy
seriami, czyli „Mroczne przypływy Tamizy” Bolton na które mam już ochotę od
bardzo dawna, „Jezioro tajemnic” Petera Maya (choć to ostatnia część trylogii
jest) „Majsterka” Paula Hardinga polecana przez tommyknockera (blog tutaj,
zapraszam!) i „Listy” Tolkiena, które kupiłam tak promocyjnie i tak się z nich
cieszyłam, a które już dłuuugo czekają na swoją kolej. Acha, no i pożyczone „Północ
południe” Elizabeth Gaskell na które mam wielką chętkę oraz "Pilegrzym" Teery Hayesa gorąco polecany przez Anitę z Book Reviews. No i last but not least „Hotel Finna” Jamesa
Joyce, którego czytania już nie mogę się odczekać, korci mnie strasznie.
Plany ambitne i pewnie nie zrealizuję ich w stu procentach,
ale chociaż jakieś takie ogólne wytyczne mam. No bo jakoś mnie tak ciągnie do
skomplikowanych światów i długich cykli. Tęsknię za czasami, kiedy wczytywałam
się w Achaję, pożerałam kolejne tomy Wiedźmina Sapkowskiego na lekcjach
matematyki i angielskiego (pierwsze było za trudne, a drugie za łatwe, żeby
tracić czas słuchając nauczyciela) i z wypiekami na twarzy otwierałam kolejne
tomy o Harrym Potterze (którego również chętnie bym sobie odświeżyła).
Jakaś taka fanatystyczno-kryminalna ta jesień się szykuje. A
jeszcze mam ochotę na różne takie Bookery i inne, więc trzeba się będzie
zmobilizować i czytać, czytać, czytać!
Pozdrawiam planowo,
Kura Mania.
PS. Pomyślałam sobie, że połączę ten tekst z mega
stosiskiem, który zgromadziłam w Polsce, ale nie jestem pewna czy dam radę
wszystko zabrać ze sobą, więc się wstrzymam. A mam tam same smakowitości, grube
i ciekawe, cienkie i intrygujące, upolowane na wyprzedażach i promocjach plus
pożyczki i prezenty. Jakby powiedziała mała Mimi „yummy yummy”!
M.
Nie chodziło bynajmniej o niekompetencję, tylko o to, że naprawdę jest sporo fajniejszego urban fantasy:) Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, choć akurat Carriger to taki specyficzny miks tej konwencji z romansami w stylu Jane Austen. Ogólnie ciekawa i zróżnicowana lista, choć przestrzegam,że Gambit turecki jest mocno specyficzną książką, którą nie należy się zniechęcać do cyklu. Kolejne są o wiele lepsze.
OdpowiedzUsuńSpoko, przecież żartowałam. Ale po tym co mi napisałaś o Carrigerze to tym bardziej mam ochotę na poznanie!
UsuńCo do Akunina to to co czytałam na przemian mnie zadziwiało i zachwycało, więc spodziewam się wszystkiego :D
Bolton, May, Harding - jak miło znaleźć autorów, których bardzo lubię, w Twoich planach :)
OdpowiedzUsuńAkunin świetny, z wyjątkiem drugiego tomu. Jestem po "Dekoratorze" (tom 6) i po prostu szok ! Kocham styl i pomysły Autora !
Do Agathy wracam regularnie, klasyka często daje pocieszenie. Szczególnie po nieudanych lekturach. Sam planów nie robię, bo rzadko kiedy udaje się je zrealizować.. Jestem bardzo ciekaw Twojego stosiska :)
pozdrawiam serdecznie,
tommy z Samotni
Duża część mojego must read składa się z książek, które Ty polecasz, bo zazwyczaj w 100% odpowiadają mojemu gustowi :)
UsuńPo przeczytaniu "Azazela" bardzo żałuję, że wcześniej nie sięgnęłam po Akunina i już się nie dziwię mamie, że tak go lubi. Nie mogę się doczekać kolejnych części!
Pozdrawiam!