Better Health
and Safety than Sorrow…
Kolejne spotkanie z Agathą przenosi mnie jakieś 10 lat w
przyszłość. Dobrze, że w przypadku takich jak ta lekkich książek nie ma to
szczególnego znaczenia i łatwo się rozeznać co wydarzyło się w przeciągu tego
czasu.
Ze zdziwieniem odkryłam, że Agacie minęła fascynacja
Jamesem. I to do tego stopnia, że w ciągu tych lat zdążyła wyjść za niego za
mąż, a następnie się rozwieść. Drugą nowością jest fakt założenia przez
tytułową bohaterkę prywatnej agencji detektywistycznej zatrudniającej kilka
osób. W sumie można było się tego spodziewać – Agacie po prostu przydarzają się
najróżniejsze rzeczy, a jej ciekawość granicząca z wścibskością predestynuje ją
do tego zawodu.
Akacja zaczyna się w grudniu. Agatha, zmęczona nieudanymi
próbami uzyskania świątecznego nastroju w latach poprzednich, postanawia
wyjechać za granicę. Wyjazd się kompletnie nie udał i totalnie zniechęcona
bohaterka wraca do Carsley. A Carsley nie jest tą samą miejscowością co zawsze
w okresie bożonarodzeniowym. Nie ma w nim świątecznej atmosfery – sklep ma
zaprzestać używania drewnianych półek, szkoła ma dodatkowe wydatki z powodu
włączania światła na noc, a dzieci nie mogą bawić się zabawkowymi banknotami.
Na dodatek, w tym roku nie ma choinki na szczycie kościoła. A choinka była
zawsze. Osobą odpowiedzialną za to wszystko jest John Sunday, inspektor
odpowiedzialny za BHP. Czepia się wszystkich i wszystkiego, więc dziwnym nie
jest, że nikt go nie lubi.
Pewnego wieczoru Agatha zostaje zaproszona na spotkanie
dotyczące kryzysowej sytuacji związanej z działalnością Sunday’a. Totalnie
znudzona, zmęczona i senna Agatha siedząca na twardym niewygodnym krześle nie
wie, że zaraz będzie świadkiem dramatycznego wydarzenia. Słychać przeraźliwy
krzyk, a potem wszyscy zgromadzeni widzą
przez okno jak John Sunday zakrwawiony upada na ziemię. Wszyscy są zszokowani,
ale nikt tak naprawdę nie współczuje inspektorowi. Agatha zostaje zatrudniona
przez Miriam Courtney, milionerkę i pierwszą podejrzaną w tej sprawie. Mimo
antypatii jaką darzy swoją klientkę, Agatha podejmuje się trudnego zadania
złapania osoby odpowiedzialnej za śmierć Sunday’a. Nie jest to łatwe zadanie,
ponieważ wydaje się, że w całej okolicy nie ma ani jednej osoby, której nie
napsuł on krwi.
Kolejny tom przygód Agathy Raisin nie jest zaskakujący,
akcja nie jest najszybsza, ale tak milo się to czyta! Agatha jest jeszcze bardziej
wścibska, denerwująca i bezczelnie bezpośrednia. Jej życie uczuciowe znów jest
w strzępach, a widoki na przyszłość nie są zbyt różowe. Nie mogę powiedzieć, że
jest moją ulubienicą, ale ciekawią mnie jej losy. W ‘The Busy Body’ śledztwo
toczy się raczej powoli, przez cały rok, i występuje mnóstwo fałszywych śladów.
Pod koniec jednak przyśpiesza, a kończy się zaskakująco. Nie jest to może
lektura najwyższych lotów, ale stanowi świetną rozrywkę. Na 100% sięgnę po
kolejną część przygód bezczelnej Agathy.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!