Kris Kelvin, trzydziestoletni psycholog, zostaje zaproszone
na stację badawczą planety Solaris przez swojego dawnego mentora i obecnego
szefa stacji Gibariana. Solaris to nietypowa planeta, której jedynym
mieszkańcem jest rodzaj plazmowego oceanu, który nie tylko wpływa na jej
nieregularny ruch między dwoma słońcami, ale również posiada własną
inteligencję. Ponad stuletnie badania nad tym oceanem nie dały
satysfakcjonującej odpowiedzi na pytania dotyczące rodzaju plazmy, stopnia jej inteligencji
jak również nie doprowadziły do zrozumiałego kontaktu między człowiekiem a
oceanem. Kelvin, po przybyciu na stację, dowiaduję się, że jego dawny
przyjaciel nie żyję. Próba uzyskania bardziej wyczerpującej informacji na temat
śmierci Gibariana od jego zastępcy, cybernetyka Snauta, zwanego Szczurem,
spełzła na niczym. Mętne wyjaśnienia Szczura, jak i jego zapuszczony wygląd
wraz z ogólnym chaosem panującym na Stacji i brakiem automatów zazwyczaj
wykonujących różne zadania na stacjach kosmicznych potęgują wrażenie Kelvina,
że coś jest bardzo nie tak jak powinno.
Jego podejrzenia potwierdza nietypowy jak na stację
kosmiczną widok otyłej Murzynki ubranej w tradycyjny strój przechadzającej się
po korytarzach stacji. Nie zwraca ona w żaden sposób uwagi na psychologa co,
wraz z nietypowa jak na człowieka delikatnością podeszew stóp, wzbudza niepokój
u Krisa. Wkrótce Kelvin zaczyna widzieć swoją miłość sprzed lat, Harey, która
po jego zerwaniu z nią, popełniła samobójstwo. Spanikowany Kelvin podejmuje próbę
zabicia istoty, która ku jemu przerażeniu nie powodzi się. Aby sprawdzić czy to
aby nie jego mózg oszukuje go dokonuje on szereg obliczeń matematycznych, w
skutek czego potwierdza swoje zdrowie psychiczne.
Okazuje się, że Harey została stworzona przez mieszkańca
Solaris. Pomimo niechęci w wyjaśnianiu mu tego nietypowego zjawiska przez
Snauta i Sartoriusa, innego badacza przebywającego na stacji, Kelvin dowiaduje
się, że to ocean wybiera w czasie snu naukowców najgłębiej schowane wspomnienia
i pragnienia do których nigdy byśmy nie przyznali się na jawie. W przypadku
psychologa jest to gnębiące go poczucie winy za samobójstwo dziewczyny. Pomimo
początkowego szoku i lęku, Kelvin akceptuje dziewczynę jako nową, inną wersję
Harey i zakochuje się w niej. Dla Szczura i Sartoriusa personifikacja ich
ukrytych myśli wydaje się być bardziej okrutna i niszcząca.
Naukowcy próbują ustalić jakie motywy kierują oceanem przy
tworzeniu tych istot. Nie są pewni czy jest to jego celowe działanie czy może
odzew na wcześniejsze napromieniowanie go. Podejmują próbę kontaktu przy pomocy
wysłania encefalogramu Kelvina w głąb plazmy.
Cechą charakterystyczną tej książki i jej największym plusem
jest według mnie charakterystyka oceanu, czyli kosmity jako takiego, którego
działania nie możemy tłumaczyć ludzkimi motywami. Jest on z definicji tak
zupełnie różny od gatunku ludzkiego, że wymyka się naszym standardom moralnym,
a nasze rozumowanie nie jest w stanie wyjaśnić jego postępowania. Mimo tego, że
powieść została napisana w roku 1961 daje jej to nieprzemijającą świeżość. Najczęściej
Obcy zostaje ukazany tak, że mimo jego obcości jesteśmy w stanie wytłumaczyć
jego zachowanie. Przykładem na to jest „Wojna
światów” Wellsa gdzie agresja Marsjan podyktowana jest potrzebie znalezienia
pożywienia (krew ludzka). W „Solaris” nie znajdziemy wytłumaczenia dla
zachowania kosmicznej inteligencji. Projekcje jakie wysyła ocean na Stację mogą
być zarówno niewinną rozrywką myślącej plazmy, naturalną odpowiedzią na próby
kontakty podejmowane przez ludzi w przeszłości, jak i jego wyrafinowaną grą, której celem jest
doprowadzenie naukowców do szaleństwa lub śmierci.
Jednym z ciekawszych wątków tej niewielkiej rozmiarowo książki
jest właśnie kontakt człowieka z Obcym i powody dla których ten kontakt jest
tak ważny. Solaryści przez ponad sto lat
próbowali nawiązać kontakt z plazmowym oceanem. Niektóre próby były delikatne i
subtelne tak jak wpuszczanie przeróżnych przedmiotów w głębie plazmy na co ten
reagował z pewnym opóźnieniem przez kopiowanie ich na swojej powierzchni. Inne
były bardziej brutalne tak jak używanie zakazanego twardego promieniowania
rentgenowskiego. Kto dał człowiekowi prawo używania takich środków? Potencjalna
szkodliwość takiego promieniowania powinna być znakiem stopu w działaniach
naukowców. Jednakże oni za wszelką cenę próbowali skontaktować się z obcą
inteligencją. Czy przekonanie o domniemanej wyższości człowieka nad innymi
formami życia daje mu prawo na brutalną dominację? Nagle okazuje się, że ludzie
nie chcą kontaktu z obcym dla samej idei Kontaktu, zachwytu nad nowa kulturą,
wymianą informacji. Nie, człowiek tak jak w czasach kolonializmu, chce odkryć
nowe, a potem dostosować i nagiąć do siebie kierując się starą ideą white man burden.
Powieść również zadaje odwieczne pytanie kim jest człowiek?
Jakie cechy definiują człowieka? Formy wytworzone przez ocean z Solaris
wyglądają i zachowują się jak człowiek, mają cechy charakteru i osobowości
typowe dla człowieka. Różnią się od „prawdziwych” ludzi jedynie w niewielkim
stopniu. Czy sprawia to, że możemy traktować je jako sztuczne wytwory, do
których nie odnoszą się podstawowe prawa rządzące społeczeństwem takie jak np.
nie zabijaj, nie krzywdź? Lem nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi na to
pytanie, a jedynie przedstawia problem do którego każdy czytelnik może się
indywidualnie ustosunkować.
Pomimo tego, że powieść ta porusza wspomniane przeze mnie
zagadnienia jak i wiele innych zmuszających czytelnika do myślenia to ma swoje niewielkie wady. Jedną z nich są
skomplikowane i długie opisy form występujących na Solaris, a stworzonych przez
ocean. Musze przyznać, że przy opisie symetria myśli moje błądziły w zupełnie
innym niż Solaris kierunku. Mnogość wspomnianych przez narratora pozycji
dotyczących nauki o Solaris sprawia, że cała fabuła nabiera niesamowitego
realizmu, ale równocześnie może momentami nużyć. Szczególnie, że akcja rozwija
się nieśpiesznie. Nie chcę zbytnio rozwijać tematu technologii opisywanych
przez Lema w powieści, ponieważ naturalnym jest, że opisy niektórych z nich
śmieszą nas (jak np. maszyny służące do obliczeń). Ja, jako kompletny laik,
jeśli chodzi o skomplikowane technologie wierzyłam autorowi w sprawach
fizyczno-matematycznych i zbytnio ich nie roztrząsałam.
Jest to świetna pozycja, obowiązkowa nie tylko dla fanów science fiction. Na historię
opowiedzianą w „Solaris” możemy patrzeć poprzez pryzmat nie tylko kosmicznych
podbojów człowieka, ale również, a może przede wszystkim, jako prostą historię
o miłości. O miłości dwojga ludzi, która została brutalnie przerwana przez
banalny z pozoru incydent – kłótnię. O miłości, której dano drugą szansę, bo
pierwsza została zmarnowana.
Polecam gorąco.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
Opinia bierze udział w wyzwaniu GRA W KOLORY