Agatha Raisin i jej detektywistyczne przygody opisane są w całej
serii książek napisanych przez panią Beaton. Książkę zaczyna krótki opis kim
jest Agatha, który znalazłam bardzo użytecznym, ponieważ nigdy wcześniej nie
czytałam żadnej książki z tej serii. A więc Agatha Raisin, z domu Styles,
urodziła się w Birmingham, ale nie zamierza się do tego przyznawać. Jej upór,
błyskotliwy umysł oraz mordercza ambicja pozwoliły jej na wyjazd w młodym wieku
do Londynu i tam, krok po kroku, wspinała się na stopniach kariery w public
relations. Odcięła się od rodziców, bezrobotnych pijaków żyjących z zasiłku, i
odeszła od męża, który okazał się takim samym leniwym próżniakiem jak jej
rodzice. Jak tylko zarobiła
wystarczająco dużo pieniędzy na dostatnie życie poszła na wcześniejszą
emeryturę i kupiła domek na wsi zwanej Carsely w Cotswold. Nie zamierzała
zostać prywatnym detektywem, ale pewien zatruty kisz i podejrzenie o
morderstwo, które padło na Agathę zmusiło ja do amatorskiej detektywistycznej
pracy mającej na celu oczyszczenie jej imienia. I tak to się zaczęło.
‘Wizard of Evesham’ zaczyna się źle. James Lacey mieszkający
po sąsiedzku, wielka miłość i obsesja głównej bohaterki, wyjechał i nie daje
znaku życia. Dodatkowo upał jest iście tropikalny. A na głowie pojawił się
pierwszy siwy włos. I to nie jeden. Zrozpaczona Agatha bierze sprawy w swoje
ręce i robi sobie płukankę, której efektem jest niecodzienny fioletowy kolor.
Za radą przyjaciółki, pani Bloxby, żony wikarego, udaje się do salonu fryzjerskiego
nazwanego Mr John. Pan Jan okazuje się być zabójczo przystojnym blondynem, pod
którego urokiem roztapiają się serca niewieście, a kolana ich właścicielek
drżą. Och, na Agathę również działa jego urok. Jednocześnie jej bystry umysł
zauważa pewne rysy na wizerunku boskiego
fryzjera. Będąc w łazience zakładu fryzjerskiego słyszy podejrzaną rozmowę,
jedna z jej sąsiadek, pani Friendly, blednie z przerażenia widząc Johna, nie
mówiąc już o jędzowatej pani Darry, która na jego widok traci swój rezon i
zmyka do domu. Dodając dwa do dwóch Agatha zaczyna podejrzewać, że boski Janek
jest szantażystą. Jednakże jej podejrzenia blakną pod wpływem mnóstwa
komplementów, wspólnej kolacji oraz namiętnych pocałunkach szałowego blondyna.
Jej stęsknione uczucia serce bierze górę nad rozumem. Agatha nie może uwierzyć,
że John mógłby posunąć się do tak brzydkiej rzeczy jak szantaż. Zaczyna nawet
snuć plany dotyczące otwarcia salonu fryzjerskiego w Londynie. Niestety, nadzieje
na różową przyszłość zostają brutalnie zduszone w zarodku. Podczas kolejnej
wizyty Agathy w salonie fryzjerskim, Mr John pada martwy na podłogę. Była
specjalistka od PR podejrzewa, że został on otruty przez jedną z osób, którą
szantażował. Aby potwierdzić swoje podejrzenia kradnie klucze do domu fryzjera
i udaje się tam na poszukiwanie dowodów szantażu. Będąc w piwnicy słyszy jak
ktoś wchodzi do domu i go podpala. Agacie udaje się uciec w ostatnim momencie.
Nie jest to jednak koniec emocji związanych z morderstwem Johna. Agatha będzie
wielokrotnie przesłuchiwana przez policję, odkryje grzeszki przeszłości blond
fryzjera i znajdzie jeszcze dwa trupy. A na samym końcu przeżyje mrożącą krew w
żyłach przygodę w kolejnym zakładzie fryzjerskim, która diametralnie zmieni jej
image. Jednocześnie biedne serce Agathy
zostanie jeszcze bardziej umęczone niepokojem o możliwą przyszłość z Jamesem.
Kolejnych zmartwień dostarcza jej sir Charles Fraith, mieszkający niedaleko, z
którym miała bardzo przelotny romans. Według Agathy zbyt przelotny. Według
Charlesa zwykłe one night stand. Na dodatek, sir Fraith często nocuje u Agathy traktując
jej dom jak hotel i nie mówiąc na jak długo się zatrzymuje ani nie zapowiadając
swoich wizyt. Mimo tego, że Agatha nie może na Charlesa liczyć jest on
zaliczany do szczupłego grona jej przyjaciół.
‘Agatha
Raisin and the Wizard of Evesham’ to świetna rozrywka. Książka napisana
jest lekko, czyta sie ja szybko i przyjemnie. Cała intryga jest bardzo ciekawa,
może nie zaskakująca, ale za to wciąga tak, że podczytywałam ją w każdej
możliwej sytuacji (mieszanie zupy tudzież karmienie małej Mimi). Po za tym, wątek
detektywistyczny poprzeplatany jest rozterkami Agathy, które wydają się bardzo
prawdziwe i życiowe. No bo kto by się nie martwił pierwszymi siwymi włosami?
Albo swoim wiekiem? Smaczku książce dodawały zgryźliwości i ironiczne uwagi
Agathy, która nie jest najsympatyczniejszą osobą na świecie, a jej cechą
charakterystyczną jest zabójcza bezpośredniość. Nie jest to typowa bohaterka
powieści, bo nie ma zbyt wielu pozytywnych cech, często denerwowała mnie swoją
biernością jeśli chodzi o życie prywatne, no i jej rozterki godne
szesnastolatki sprawiały, że chciałabym nią potrząsnąć, ale jest osoba
interesującą i bardzo ciekawa jestem jej innych przygód.
Polecam nie tylko wszystkim miłośnikom lekkich kryminałów,
ale również tym, którzy szukają dobrej rozrywki. Jestem pewna, że przy kolejnej
wizycie w bibliotece wypożyczę kolejną cześć przygód Agathy Raisin.
Pozdrawiam,
Kura Mania.
PS. Tak sobie pomyślałam, że jakbym miała zostać pisarka to
chciałabym pisać takie właśnie lekkie kryminały.
Mania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!