środa, 18 lutego 2015

‘A Kiss Like This’ Mary Murphy oraz „Całuski i buziaczki” Agnieszka Frączek & Selma Mandine




Pozostając w duchu Walentynkowym mamy dla Ciebie jeszcze dwie pozycje. Pierwsza jest ie wymagającą, miłą oku z okładką w porażającym kolorze różu. 


 ‘A Kiss Like This’ to typowa wyliczanka dotycząca różnych rodzajów całusów. Tak więc mamy delikatny i wysoki buziak żyrafi, jak i szybki i mały mysi. W tym duchu poznajemy kolejno całusy już wspomnianych zwierząt, ale również ryb, pszczół, słoni i sów. Warto zauważyć, że zawsze jedno ze zwierząt jest małe, a drugie duże co, jak błyskotliwie choć z pewnym znudzeniem zauważyła mała Mimi, oznacza, że jest bejbi i mama, ewentualnie tata. 



Normalnie taka wyliczanka znudziłaby doszczętnie Mimi, która zazwyczaj pragnie, choćby szczątkowej fabuły. Jednakże ciekawy myk zastosowała autorka, który przykuł uwagę młodej czytelniczki na pewien czas. Otóż, oprócz stron zwykłych, wielkowymiarowych, dostajemy pół-stroniczki, których przewrócenie pokazuje opisane wcześniej buziaki zwierzątek. 



Nie wiem dlaczego, ale moment przewracania tych mniejszych kartek powoduje u Mimi ekscytację sięgającą zenitu. Każde buzi-buzi przyjmuje z okrzykiem „O jeśt!” i z chichotaniem. Zapewniło jej to zabawę na jedno popołudnie. Potem książka poszła w kąt. Dobrze, że była wypożyczona z biblioteki. 


















Proste, niewymagające ilustracje z grubymi, czarnymi konturami miłe są oku. Temat banalny, ale sympatyczny. Podsumowując, fajna książeczka właśnie na jedno popołudnie, ale lepiej wypożyczyć niż zakupić. Może Mimi jest już za duża na takiego typu książeczki? W końcu obcykana jest w różnego rodzaju „udziwnieniach”, czyli lift-the-flap/pop-up books (są jakieś polskie odpowiedniki angielskich nazw?), więc oczekiwała większego szału.

Ale i tak dostałam moc mokrych buziaków-obśliniaków, a całuśno-przytulaśny nastrój udzielił się Mimi na całego. 



Drugą pozycją jest prezent dla małej Mimi na Walentynki, czyli „Całuski i buziaczki” Agnieszka Frączek & Selma Mandine. Przeczytałam o tej pozycji, na którymś z blogów i nie mogłam się oprzeć, żeby nie zamówić.I był to strzał w dziesiątkę. 

Główny bohater (choć z początku myślałyśmy, że to jednak jest dziewczynka) wymienia rodzaje buziaków. Np. ten od mamy „pachnie groszkiem, bzem, budyniem i tym proszkiem, który sypie do szarlotki”. Podobnie opisane są pozostałe całusy członków rodziny. Niebanalnie i uroczo. Na samym końcu, bohater mówi, że wszystkie te tak różne buziaki łączy jedna rzecz – uczucie! I takie właśnie sympatyczne przesłania lubimy.



Książek o buziakach jest tysiąc, ale ta wyróżnia się przepięknymi, „baśniowymi” ilustracjami. Są takie jakby lekko rozmyte, nieprzeładowane szczegółami, cieszą oko. Książka wydana jest bardzo ładnie. Okładka jest lekko „puchata” , strony ze śliskiego papieru porządnie zszyte. 





Często sobie do niej wracamy. Szczególnie, że tekst wpada w ucho, a Mimi próbuje go naśladować. I co bardzo ją ciekawi, tekst jest wydrukowany w różnych ciekawych zawijasach.



Pozdrawiamy,
Kura Mania i mała Mimi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Daj Kurze coś do roboty!